Więcej...

    Wycinanki z papieru – misterne arcydzieła

    Tworzy maleńkie arcydzieła – obrazki, ozdoby z okazji ślubu, chrztu czy bez okazji – dla przyjaciół i dla rodziny: „krawcowa”, „wędkarz” czy „aniołek” wycięte z papieru. Misterna sztuka wycinania. Rozmawiamy z Marią Belicą o jej niezwykłej pasji.

    ***

    Jak podaje Wikipedia, wycinanki pojawiły się w Chinach ok. 200 p.n.e. – 200 n.e. Czy odwołujesz się w swoich pracach do chińskiej tradycji wycinanek?

    Przyznam, że z początku pytanie mnie zaskoczyło, bo nigdy nie myślałam o swoich wycinankach jako wyniku inspiracji sztuką chińską. Wydaje się to może niedorzeczne, tym bardziej, że to właśnie Chińczycy mogą poszczycić się jedną z najstarszych cywilizacji świata, w której po raz pierwszy pojawił się papier. Moje wycinanki dla odmiany nie są z czerwonego papieru, a czarnego, tak jak niemieckie Scherenschnitten.

    Polska ma piękne tradycje wycinanek ludowych – czy wzorujesz się na nich?

    Znam tradycyjne polskie wycinanki bardzo dobrze i zawsze gdy jakąś widzę to cieszę nią oczy, podziwiając precyzję wykonania i dobór barw (szczególnie w wycinankach łowickich).

    Jeszcze nie miałam okazji wzorować się na takich bezpośrednio, ale zdarza mi się umieszczać w moich rękodziełach tematy, które kojarzą mi się ze zwyczajami ludowymi konkretnego regionu, lub po prostu sielskim obrazem wsi. Na przykład dziewczynka pasąca gęsi, dzieci zbierające jabłka, dziewczynka wieszająca pranie. Pięć lat temu brałam udział w  VII Konkursie Sztuki Ludowej Ażurowe Piękno „W świecie koronki i wycinanki”, gdzie w kategorii „inspiracja wycinanką ludową” zdobyłam 3 nagrodę.

    ***

    Skąd u Ciebie taka pasja? Jak to się wszystko zaczęło? Jesteś samoukiem? Od kogo się uczyłaś lub może kto Cię zainspirował?

    Jak się zaczęło…? To całkiem miła historia. Miałam 9 lat. Była wiosna, tuż przed Wielkanocą. Pojechaliśmy z rodzicami na wystawę pisanek do Mannheim. Tam rokrocznie w pięknym  Luisenparku odbywały się wystawy pisanek artystów z całego świata. Było co najmniej 50 wystawców (w tym moi rodzice) tworzących arcydzieła batikowe na skorupach jaj. Również techniki były niespotykane. Od malowanych, po wycinane laserem, pisane woskiem, wytrawiane… Wydarzenie trwało 3 dni.

    ***

    Już pierwszego dnia po południu zdążyłam obejść wszystkie stoiska i zobaczyć cały park, więc potem zaczęłam się nudzić. Zauważyła to starsza pani, która prezentowała swoje prace, a oprócz pisanek, na których były naklejone misterne czarne kształty, miała też oprawione większe wycinanki. Zamachała do mnie i coś miło powiedziała po niemiecku. Ponieważ nic nie rozumiałam, pokazała mi jak pracuje z papierem i nożyczkami. Wycięła dla mnie krasnoludka. Widząc mój zachwyt, dała mi znać na migi, czy chcę spróbować. Oczywiście! Marzenie!

    Więc pożyczyłam od niej nożyczki i wycinałam po cichutku. Potem przyszłam po drugi kawałek papieru, potem po kolejny. Zrobiłam z wdzięczności krasnoludka dla tej pani, potem dostałam jeszcze więcej papieru… I tak minęły te 3 dni. To była pani Eva Tornatzky. Chyba pierwszy raz w życiu widziała tak zajęte wycinaniem dziecko i zapewne nie spodziewała się, że wrócę rok później z nowymi wycinankami dla niej, a 10 lat później (kiedy już nie była w stanie przyjechać) zastąpię jej miejsce na stoisku już jako wystawca.  Potem uczyłam się sama metodą prób i błędów, nieraz przez obserwację i wyszukiwanie w internecie, co tu dużo mówić, wybitnych arcydzieł polskich i zagranicznych twórców.

    ***

    Cytując za Wikipedią: „W zależności od przybieranych form (roślinnych, zwierzęcych, postaci ludzkich, a także figur) nazywane są: gwiazdami (okrągłymi lub rogowymi), kółkami, drzewkami, lelujami (na Kurpiach), lalkami, kogutkami, kodrami (długie wycinanki łowickie) itp.” – jakie są Twoje wycinanki?

    Moje wycinanki są „marysiowe”. Takie jakie sobie wymyślę, albo takie, na jakie mam akurat zamówienie. Niekiedy ślubne, często zawierające profil twarzy konkretnych osób. Tak jak wcześniej wspomniałam, czasem są to scenki, czasem abstrakcje, anioły. Ale takimi motywami, które pojawiają się najczęściej są elementy muzyczne.

    Jak długo powstaje jedna wycinanka?

    To zależy od wielkości i tego jak misterny wzór chcę wyciąć. Myślę, że z wytworzeniem w głowie jakiejś wizji i rozrysowaniem jej – od około  4 do 30 godzin.

    ***

    Gdzie wystawiasz swoje wycinanki – czy można je zobaczyć tylko na Twoim profilu na Facebooku?

    Póki co tylko na Facebooku. Nie miałam jeszcze żadnej wystawy, chociaż myślę, że z prezentów jakie sprawiłam moim bliskim, byłaby całkiem okazała galeria.

    Sprzedajesz je czy robisz do szuflady?

    Nigdy nie robię do szuflady. O ironio, szewc bez butów chodzi, jak to mówią. Swoje wycinanki widzę zazwyczaj tylko parę godzin, kiedy powstają, a potem oddaję w ręce albo szczęśliwego obdarowanego, albo zleceniodawcy.

    Czy można u Ciebie zamówić wycinankę na jakąś specjalną okazję?

    Tak. Wycinałam już z okazji ślubu, chrztu, urodzin, Komunii Świętej, ale też i bez okazji. Można złożyć u mnie zamówienie przez stronę na Fb, telefonicznie lub mailowo (kontakt jest tam podany). Potrzebuję jednak co najmniej dwa miesiące na zrealizowanie zamówienia, ponieważ wycinanie traktuję jako równoległe zajęcie i muszę czasem pogodzić wiele spraw na raz.

    ***

    Jakie masz jeszcze inne pasje czy zainteresowania?

    Przede wszystkim jestem skrzypaczką i studiuję na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina Warszawie. Muzyka wyprzedziła moją przygodę z wycinankami o całe 9 lat, bo towarzyszy mi od urodzenia. A może nawet wcześniej, kiedy jeszcze moja mama nosząc mnie pod serduszkiem grała z orkiestrą II Koncert Karola Szymanowskiego.

    Oprócz tego pasją moja jest żeglarstwo śródlądowe. Nie pamiętam wakacji bez Mazur, wiatru i żagli. Jeszcze lubię poznawać i zaprzyjaźniać ze sobą dobrych ludzi. I ostatnio cieszy mnie niezmiernie zbieranie polnych kwiatów.

    Jakie masz plany, marzenia?

    Chciałabym znaleźć sposób na połączenie wycinanek z muzyką, ale jeszcze potrzebuję trochę czasu.

    Moim marzeniem jednak najbardziej we mnie gdzieś głęboko wpisanym jest taka scenka:  wychodzę z domku z malowanymi w kwiaty okiennicami, w tle słychać, że ktoś ćwiczy na instrumencie. Unosi się zapach macierzanki i placka ze śliwkami, a ja wołam rodzinę, żeby już lepiej przyszli z ogrodu, bo szykuje się w salonie coś dobrego.

    ***

    Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

    Będę miała wtedy 33. To w przeciągu tego czasu jeszcze ze dwa razy spróbuję wystartować w konkursie Wieniawskiego.:) A jak nie, to z uśmiechem przyjmę, co Pan Bóg mi da. A na pewno będę tworzyć muzykę, inspirować nią i uwrażliwiać innych na piękno.















    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY