Więcej...

    Wilka i Zająca oglądali nawet „towarzysze” na Kremlu

    Gdyby mały Sasza Kurlandski słuchał się rodziców, prawdopodobnie zostałby świetnym budowlańcem, szanowanym fizykiem albo konstruktorem mostów. Na szczęście, miał odwagę i samozaparcie, by pójść własną drogą – dzięki temu na świecie pojawili się m.in. Wilk i Zając. Aleksandr Kurlandski, scenarzysta kultowej kreskówki, zmarł w Moskwie 21 grudnia, w wieku 82 lat.

    ***

    Rodzice Aleksandra – Jefim i Jelena – byli inżynierami, technikami łączności, ludźmi o umysłach ścisłych, dlatego w głowie im się nie mieściło, że ich syn może nie pójść w ich ślady. Chcieli, by zdobył „porządny zawód”, dzięki któremu mógłby utrzymać rodzinę. Dlatego nieśmiałe przebąkiwania syna o tym, że interesuje go literatura, spotykały się z niechęcią. Ku ich rozpaczy, okazało się też, że ich syn jest obdarzony nadzwyczajnym poczuciem humoru, przez które często wylatywał z lekcji. Zmaterializowało się w postaci szkolnego magazynu pt. „Lewatywa”, wydawanego w jedynym egzemplarzu i czytanego pod ławką, z dala od nauczycielskich oczu.

    Według młodego redaktora naczelnego i głównego autora w jednym, miała ona „przeczyszczać zatory i zastoiny w umysłach ludzi”. Sasza wymyślał karykatury i satyryczne wierszyki o nauczycielach, więc gdy pewnego dnia jeden z czytelników nie wytrzymał i głośno ryknął śmiechem podczas lektury, wszystko się wydało. Przez to ojciec Aleksandra został wezwany do dyrektora szkoły, a sam autor wyrzucony ze szkoły. Wtedy zrozumiał, że satyra i humor to broń, z którą należy obchodzić się ostrożnie.

    ***

    Edukację udało się jednak dokończyć. Za namową rodziców zdał na budownictwo – i okazało się, że to był przełomowy moment w jego życiu. Na drugim roku Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Inżynierii Lądowej poznał bowiem Arkadija Hajta – studenta tej samej uczelni, z którym połączyła go przyjaźń na całe życie.

    Pomysłowy i żywiołowy Hajt od razu wciągnął Kurlandskiego w świat teatru, satyry, sztuki. Razem tworzyli na uczelni tzw. „kapustniki” – rodzaj amatorskiego kabaretu (przeważnie studenckiego). Ich występy cieszyły się oszałamiającym powodzeniem – jak wspominał reżyserujący je Mark Rozowski, aula uczelni pękała w szwach, a ludzie niemal „okupowali żyrandole”. Później zaczął tworzyć scenki do innych kabaretów literackich, twórców estradowych, pisali też teksty dla popularnych satyryków i dziennikarzy radiowych Aleksandra Lewenbuka i Aleksandra Liwszyca, twórców niezwykle popularnej audycji „Radioniania”.

    ***

    Aleksandr ukończył studia, co bardzo ucieszyło jego rodziców, ale postanowił pójść literacką ścieżką życia. Po długich rozmowach i westchnięciach ojciec w końcu pogodził się z wyborem syna. – Ja zawsze żartowałem za darmo, a Saszka jeszcze za to pieniądze dostaje – śmiał się Jefim Kurlandski.

    Kurlandski stał się rozpoznawalnym w środowisku artystów twórcą, dzięki czemu wraz z Arkadijem Hajtem trafił do moskiewskiej wytwórni filmów animowanych „Sojuzmultfilm”.

    Zadebiutował krótkim scenariuszem do kroniki filmowej z krótkometrażowymi animacjami dla dzieci pt. „Wesoła Karuzela”. W bajce widzimy Wilka, który w wesołym miasteczku strzela do wiszącego centralnie przed nim wizerunku brązowego Zająca. Gdy trafia wszędzie wokół, tylko nie w cel, zdenerwowany ładuje do magazynka duży kamień i… łup! – lufa strzelby rozpada się, tworząc coś w rodzaju kwiatka. „Ja ci jeszcze pokażę!” – wygraża Wilk Zającowi.

    Brzmi znajomo? Takie właśnie były początki słynnego serialu o przygodach dwóch odwiecznych wrogów – Wilka i Zająca.

    ***

    Aleksandr Kurlanski otrzymał bowiem zadanie stworzenia scenariusza, którego sens miał się sprowadzać do hasła „Nie wolno krzywdzić słabszych”. Jak wspominał reżyser „Nu, pogodi” Wiaczesław Kotionoczkin, twórcy chcieli „obśmiać” temat – im śmieszniej, tym lepiej, ponieważ wtedy odniesie to najlepszy skutek. „To klasyczna para dla ilustracji takiego tematu. Wyobraźcie sobie lisa zamiast wilka. Zając i Lis? Nie, to już nie jest to” – pisał w swoich wspomnieniach Wiaczesław Kotionoczkin.

    Scenariusz się spodobał, animacja powstała – a później ktoś na górze zadecydował, że w ramach „wypełniania planu” dotyczącego produkcji wystarczającej liczby filmów na zadane tematy, można rozszerzyć opowieść o Wilku i Zającu tak, by stworzyć nie epizod w kronice filmowej, a cały film animowany. Scenarzystów było trzech: Aleksandr Kurlandski, Arkadij Hajt i Feliks Kamow. Napisali scenariusze trzech odcinków, jednak nikt nie chciał podjąć się ich reżyserowania. „Kto by chciał się zabierać za serial, w którym bohaterowie albo się ganiają, albo się wywracają?” – wspominał Kurlandski w wywiadzie dla „Moskiewskiego komsomolca”. Wiaczesław Kotionoczkin po przeczytaniu scenariusza dostrzegł potencjał opowieści, powiedział jednak, że w scenariuszu jest za dużo scen jak na krótką animację. Z ośmiu zabawnych historii trzeba było wybrać zaledwie dwie. Wtedy zapadła decyzja, że powstanie cała seria filmów.

    ***

    Scenarzyści pracowali z taką energią i radością, że inni twórcy zazdrościli im „najweselszej kanciapy w wytwórni”. Po pewnym czasie nauczyli się skracać dłużyzny, z sekundomierzem w ręku czytali poszczególne sceny, by utrzymać tempo opowieści.

    Po siódmym odcinku losy Wilka i Zająca zawisły jednak na włosku. Feliks Kandel, którzy tworzył pod pseudonimem Feliks Kamow, pisarz i scenarzysta pochodzenia żydowskiego, w 1977 roku wyemigrował do Izraela. W tamtych czasach w Związku Radzieckim oznaczało to wymazanie twórcy z wszystkich dzieł, które stworzył, a także samych dzieł. Wydawało się, że dwa szare zwierzaki nie wrócą już na ekrany.

    Cud ocalenia wydarzył się na Kremlu. Okazało się, że niezmiernie popularny aktor Anatolij Papanow, użyczający głosu Wilkowi, został odznaczony tytułem Ludowego Artysty ZSRR, nadawanym wybitnym twórcom radzieckiej sztuki teatralnej, filmowej i muzycznej.

    Odbierając dyplom z rąk przewodniczącego prezydium Rady Najwyższej ZSRR Nikołaja Podgornego. – No to kiedy nas uszczęśliwicie kolejnymi przygodami Wilka i Zająca? Moje wnuki oglądają, nie mogą się doczekać następnych – zapytał polityk. – Nigdy – odpowiedział smutno Papanow. – Serial zostaje zamknięty z powodu wyjazdu jednego ze scenarzystów do Izraela – dodał.

    ***

    – To niemożliwe – żachnął się Podgorny. – W żadnym wypadku nie można tak wziąć i przerwać filmu, który naród pokochał. Nie tylko moje wnuki to oglądają – cała rodzina! I wszyscy moi towarzysze też oglądają „Nu, pogodi”. Wszyscy towarzysze! – ton głosu Podgornego świadczył o zdenerwowaniu, które nie umknęło „naczalstwu” decydującemu o losie radzieckiej kinematografii. W ten sposób Wilk i Zając zostali uratowani.

    Ale nie samymi zmaganiami drapieżnika z roślinożercą żył Aleksandr Kurlandski. Ożenił się, urodził mu się syn Dmitrij (dziś światowej sławy kompozytor), zaczął też tworzyć scenariusze do innych animacji i satyrycznego magazynu filmowego dla dzieci „Jerałasz” (miszmasz – red.). Wymyślił niesamowicie zabawne przygody sprytnego Kieszy – papugi, która ucieka z domu, by poznać świat. „Powrót papugi marnotrawnej” (w języku rosyjskim słowo papuga to „popugaj” i jest to rzeczownik rodzaju męskiego) i dwa kolejne odcinki serii to skarbnica zabawnych cytatów na każdą okazję, które już na zawsze weszły do kanonu rosyjskiej kultury popularnej.

    Napisał też scenariusz serialu animowanego dla dorosłych „Wspaniały Gosza” – o przygodach sympatycznego nieudacznika, poszukującego szczęścia. Pisał też powieści dla młodzieży, bajki i scenariusze filmowe. Choć przyznawał, że przez większość życia postrzegał siebie jako autora treści dla dorosłych, „Wilk i Zając” na zawsze już do niego przylgnęli. Czasem „miał ich dość”, bo gdziekolwiek by się nie pojawił, od razu był pytany o tę dwójkę, ale doceniał, że wymyśleni przez niego bohaterowie cieszą się miłością ludzi na całym świecie.

    ***

    – Trzeba umieć cieszyć się każdym dniem, robić to, co się kocha – mawiał w wywiadach Aleksandr Kurlandski. – Czasami wchodzę do jakiegoś sklepu zmęczony, poirytowany, przysłowiowa szklanka jest do połowy pusta, patrzę na ekspedientkę, która z uśmiechem waży dla mnie śledzia. I rozumiem, że lubi tę pracę, widzę przed sobą zadowoloną osobę. To jest niesamowite! I kiedy coś „zmalowałem”, kiedy głowa dobrze działa, wtedy mam cudowny nastrój. Dlatego moją receptą na dobry humor jest: robić to, co się kocha, cieszyć się wykonywaną pracą, kontaktem z innymi ludźmi.

    21 grudnia br. Aleksandr Kurlandski zmarł w Moskwie po ciężkiej chorobie. Miał 82 lata.

    ***

    Nu Pogodi – pierwsze pojawienie się na ekranie Wilka i Zająca w kronice „Wesoła Karuzela”

    https://www.youtube.com/watch?v=xwrAijHOaY4

    Wspaniały Gosza – animacja dla dorosłych

    https://www.youtube.com/watch?v=uzcE-dYORKs

    Źródła:

    http://chitaem-vmeste.ru/zvyozdy/interviews/smysl-zhizni-v-tom-chtoby-ponyat-ee-smys

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY