Więcej...

    Bohater „Zbrodni i kary” istniał naprawdę

    Zdesperowany i załamany problemami finansowymi były student prawa okrada i morduje staruszkę i jej siostrę, uważając, że jako jednostka wybitna ma prawo eliminować wszystkie przeszkody stojące na drodze do realizacji celu. Duchową przemianę i żal po dokonaniu krwawej zbrodni odczuwa dopiero pod wpływem uczucia do zakochanej w nim bez pamięci kobiety…

    ***

    Brzmi znajomo? Nic dziwnego. Powieść Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara” od lat zajmuje najwyższe miejsca w zestawieniach książek wszech czasów. Niewielu czytelników ma jednak świadomość, że postać Rodiona Raskolnikowa, opisana przez Dostojewskiego w 1866 r., wzorowana była na kilku realnie istniejących osobach. Jedną z nich był Francuz Pierre François Lacenaire, poeta, pisarz i ambitny filozof, który uważał siebie za człowieka tak mądrego, że może stać ponad prawem i realizować swoje cele nawet za cenę ludzkiego życia.

    Pierre François Lacenaire urodził się 20 grudnia 1803 r. w rodzinie zamożnego kupca z Lyonu. Był zdolnym uczniem i odebrałby doskonałe wykształcenie, gdyby nie propagowanie protestantyzmu, co we Francji, „ukochanej córze Kościoła”, było ryzykowne, mimo tego, że hugenoci za czasów Napoleona odzyskali pełnię praw obywatelskich, których przez wieki byli pozbawiani. Mimo wszystko młody François cieszył się zachwytem, który widział w oczach swoich nauczycieli, gdy wygłaszał płomienne mowy o naturze człowieka i deklamował pisane przez siebie młodzieńcze wiersze.

    Co kilka lat był jednak wyrzucany z każdej kolejnej szkoły – a to z powodu udziału w buncie studentów, a to z powodu oskarżeń o uwodzenie nieletnich uczennic szkoły dla panien z dobrych domów. Próby nawiązania znajomości ze szlachetnie urodzonymi kolegami ze szkoły również się nie powiodły – po jednej z kłótni Lacenaire pojedynkował się z siostrzeńcem wpływowego miejscowego polityka i zranił go tak dotkliwie, że chłopak zmarł. To był koniec marzeń o awansie społecznym, mimo ukończenia studiów z bardzo dobrymi wynikami.

    ***

    Ostatecznie, z poczuciem głębokiej niesprawiedliwości, François zaciągnął się do armii. Tam szybko okazało się jednak, że nikt nie oczekuje od ambitnego młodzieńca filozofowania, a jedynie wykonywania rozkazów, co szybko mu się znudziło. Okazało się też jednak, że nie jest łatwo wydostać się ze stalowej obręczy wojska. W 1829 r. Lacenaire zdecydował się na dezercję podczas jednej z wypraw wojskowych do Grecji. Po powrocie do Francji 26-letni Lacenaire dowiedział się, że jego ojciec zbankrutował. Nie mógł już liczyć na wsparcie rodziny, a ponieważ uważał się za zbyt inteligentnego, by pracować, postanowił spróbować sił w pisarstwie.

    Niestety, jego felietony i teksty publicystyczne, które od czasu do czasu publikował w miejscowej prasie, nie przynosiły dochodu, który pozwoliłby na najskromniejsze nawet życie, dlatego młody mężczyzna dołączył do szajki drobnych oszustów. Wyszło na jaw, że i w tym „fachu” nie radzi sobie zbyt dobrze – szybko wpadł w ręce sprawiedliwości i został skazany na karę więzienia. Gdy po roku wyszedł na wolność, był już przekonany, że jest jednostką wybitną, która przez swoje analityczne i precyzyjne postrzeganie ludzkiej natury i mechanizmów rządzących światem ma prawo realizować swoje potrzeby kosztem skromniej obdarzonych inteligencją osobników.

    ***

    Dlatego też wykorzystywał znajomość z osadzonymi w więzieniu z powodów politycznych dziennikarzami, by publikować w prasie swoje manifesty, pisząc m.in. o tym, że system penitencjarny we Francji nie koryguje postępowania więźniów, a stanowi jedynie przechowalnię, w której staczają się jeszcze bardziej. Sam Lacenaire stał się czołową ilustracją stawianej przez siebie tezy.

    Podczas pobytu w więzieniu François dowiedział się bowiem, że jeden z osadzonych, Jean François Chardonne, dzięki popełnionym przez siebie oszustwom podatkowym, za które odsiadywał wyrok, rzekomo zdobył ogromny majątek, którego nikt nie znalazł przy jego zatrzymaniu. Wkrótce Chardonne kończył odsiadkę. Lacenaire postanowił, że po wyjściu z więzienia złoży koledze wizytę… Już wtedy postanowił wyeliminować ofiarę, był bowiem święcie przekonany, że cel – majątek, dzięki któremu już nigdy nie będzie musiał martwić się o pieniądze – uświęca środki.

    Do „skoku” zaangażował kolegę z celi, Pierre’a Victora Avrila, który wyszedł z więzienia kilka dni po nim.

    ***

    Wieczorem 14 grudnia 1834 r. Lacenaire i Avril zapukali do drzwi mieszkania Chardonne’a. Ten otworzył, nie podejrzewając, że wpuszcza do domu śmierć. Wręcz przeciwnie, szybko zorganizował poczęstunek dla gości, skarżąc się przy okazji na brak służącej. Poinformował, że sam musi zajmować się gospodarstwem, ponieważ jego matka, staruszka, zachorowała ciężko i od wielu dni nie wstaje z łóżka. Ta wiadomość nie powstrzymała jednak byłych więźniów przed atakiem. Gdy Chardonne krzątał się po kuchni, Avril chwycił go za gardło, a Pierre François kilka razy dźgnął go nożem w plecy. Po chwili złapał leżący na kredensie młotek i nim dobił oszołomionego bólem Chardonne’a. Po zamordowaniu mężczyzny Lacenaire wpadł do sypialni starszej pani. Zaatakował ją z jeszcze większym okrucieństwem – kobieta wykrwawiła się w ciągu kilku minut.

    Po zbrodni Lacenaire i Avril przeszukali cały dom, znaleźli jednak zaledwie 500 franków, co na tamte czasy nie było kwotą, która, wbrew planom morderców, mogłaby wystarczyć na dostatnie życie dla nich obu. Choć ukradli też srebra i ubrania, nie obłowili się. Dlatego już po kilku tygodniach, 31 grudnia, zdecydowali się na kolejny atak – tym razem napadli na mężczyznę, który przyszedł do wynajętego przez nich mieszkania po czynsz – zakładali bowiem, że kamienicznik zbierający od wynajmujących czynsz musi mieć przy sobie większą ilość gotówki. Tym razem jednak ofiara okazała się silniejsza, niż przypuszczali – mężczyźnie udało się wyrwać napastnikom. Ranny kamienicznik wybiegł z mieszkania i zaczął wzywać pomocy – Lacenaire i jego wspólnik musieli błyskawicznie uciekać.

    ***

    Obaj wpadli po miesiącu. Lacenaire postanowił podrobić bilet kolejowy – skończyły mu się pieniądze z napadów. Avril, złapany kilka dni wcześniej, opowiedział kolegom z celi, że to właśnie Lacenaire zamordował Chardonne’a. Wtedy Pierre François Lacenaire, który spodziewał się zarzutów o podrabianie dokumentów podróży i wyłudzenie, usłyszał oskarżenie o brutalne zabójstwo dwóch osób i napaść na kamienicznika.

    Podczas procesu Lacenaire zachowywał się jak celebryta. Uśmiechał się i siedział prosto, nie wyrażając skruchy ani jednym słowem czy gestem. Nawet na chwilę nie stracił animuszu – udzielał wywiadów, pisał satyryczne teksty i pamiętniki, jako wybitny student chciał nawet zrezygnować z prawnika – ten jednak został mu narzucony przez sąd. Obrończą mowę końcową wygłosił jednak sam – przez godzinę przekonywał, że jest ofiarą społeczeństwa mieszczańskiego, które nie potrafiło docenić wybitnej jednostki, wybijającej się ponad tłuszczę. Podkreślał nawet, że zabijając Chardonne’a, byłego skazańca, walczył z przestępczością i chciał, by dokonała się sprawiedliwość. Mawiał też: „Walczę ze społeczeństwem, które walczy ze mną. Jestem zbyt dobrze wychowany i wykształcony, by pracować fizycznie i dostawać trzy franki za 10 godzin roboty”.

    ***

    Końcowym akordem jego istnienia było zezwolenie na sporządzenie frenologicznego popiersia, które uwieczniało kształt jego dużej głowy z mocno zaznaczonym, nadzwyczaj dużym czołem. Został skazany na karę śmierci, a wyrok wykonano 9 stycznia 1836 r.

    Fiodor Dostojewski wspominał w swoich dziennikach, że szczególne wrażenie zrobiła na nim historia człowieka, który zabójstwo traktował na równi z wypiciem kieliszka wina, usprawiedliwiając przy okazji swoje zbrodnie niesprawiedliwością społeczną. Wiele elementów biografii Lacenaire’a znajdziemy w postaci Rodiona Raskolnikowa – pewność siebie, przekonanie o własnym geniuszu, brak wyrzutów sumienia. Dostojewski zmienia jednak los swojego bohatera – pod wpływem miłości Raskolnikow, w przeciwieństwie do pierwowzoru, żałuje popełnionego przez siebie czynu i unika kary śmierci. Natomiast 33-letni Pierrre François Lacenaire został stracony na gilotynie na jednym z paryskich placów.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY