Rewolucjonistka w spodniach
Na wiele lat przed odzieżową rewolucją Marlene Dietrich tworzyła androgeniczne kreacje, przywdziewając męskie elementy garderoby: krawat, frak, cylinder. Poprzez modę igrała z tożsamością płciową, pracując na tytuł ikony środowisk LGBTQ. Nosiła spodnie w czasach, gdy pozostawały one zarezerwowane dla mężczyzn, wciąż kipiąc niezrównanym seksapilem. Sama była biseksualistką. Wikłała się w romanse zarówno z mężczyznami (Jean Gabin, Erich Maria Remarque), jak i kobietami (Mercedes de Acosta, Anna May Wong) mimo oficjalnego małżeństwa z Rudolfem Sieberem.
Jeszcze przed wyjazdem do Hollywood, podczas niemieckiego okresu kariery aktorskiej, zdobywała ubrania od męskich prostytutek z ulic Berlina, które następnie służyły jej przy tworzeniu ekranowych kostiumów. Na co dzień wybierała komfortowe, wysokojakościowe garnitury, które zamawiała u krawca własnego męża.
Po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych była zdziwiona kontrowersjami, które wywołało noszenie przez nią spodni. „Wygląda na to, że w Ameryce kobiety nie chodzą w portkach. Panuje przekonanie, że żaden mężczyzna nie spojrzy na kobietę w spodniach” – żaliła się Dietrich przyzwyczajona do przedwojennej swobody panującej w modzie berlinianek. Podczas jednego z pierwszych hollywoodzkich przyjęć pojawiła się w żeglarskiej stylizacji. Połączyła białe, flanelowe spodnie, granatowy blezer i marynarską czapkę, a to oburzyło wszystkich gości. Zdjęcia przedostały się do prasy. W obliczu sensacji okrzyknięto Marlene „kobietą, którą mogą wielbić nawet kobiety”.
Androgeniczny wizerunek
Marlene Dietrich łamała wszelkie konwenanse. Za jej przełomowym, niepowtarzalnym wizerunkiem kryło się połączenie kobiecości z ujmowanymi tradycyjnie męskimi cechami. Nosząc męskie elementy garderoby, wciąż jednak była wyjątkowo pociągająca i hipnotyzowała – czy to z ekranu, czy później, w wieku dojrzałym, ze sceny – wykonując rozsławione piosenki od „Lili Marleen” do „Falling In Love Again”.
Niemal sto lat temu Dietrich wyniosła pojęcie seksualności i mody na zupełnie nowy poziom. Jej image skupiał w sobie różnorodność płciową, uwodząc jednocześnie mężczyzn i kobiety. Marlene w jednej scenie zachwycała bajeczną suknią zdobioną niezliczoną ilością olśniewających błyskotek, piór czy kwiatów, aby za chwilę przywdziać minimalistyczny garnitur przypominający ten z szafy męża.
Cylinder i frak, czyli Marlene Dietrich w „Maroku”
Punktem kulminacyjnym zarówno modowej, jak i filmowej rewolucji Marlene Dietrich okazał się jej hollywoodzki debiut „Maroko” (1930). Przy okazji wspomnianej produkcji Marlene jako pierwsza aktorka w dziejach kina wykonała na ekranie lesbijski pocałunek. Dziś niewinny buziak dwóch kobiet nikogo by nie oburzył, ale wiele dekad temu nad Hollywood czuwało baczne oko cenzury – zwykle przepełnione hipokryzją, ale oficjalnie stojące na straży „moralności”.
Dietrich wykonała wspomniany pocałunek w męskim fraku i cylindrze. Znaczącym gestem kulturowo przypisanym do mężczyzn było ponadto wzięcie w dłoń zdobiącej jej partnerkę gardenii i zalotne powąchanie kwiatu.
Wielka Warszawska 2024 – a może strój Marlene Dietrich?
Już 6 października odbędzie się 79. edycja Wielkiej Warszawskiej na Torze Wyścigów Konnych Służewiec, a podczas niej organizowany przez Damosferę konkurs na najpiękniejszą stylizację w kapeluszu, fascynatorze lub innym nakryciu głowy nawiązującym do estetyki lat 40. ubiegłego stulecia.
Za inspirację przy tworzeniu konkursowej kreacji może posłużyć legendarny wizerunek Marlene Dietrich, która we wspomnianej dekadzie kina prezentowała francuskie berety (np. w filmie z 1941 roku „Wysokie napięcie”) czy egzotyczne nakrycia głowy (jako królowa haremu w antycznym Bagdadzie w „Kismet”, 1944).
Więcej o sylwetkach kobiet znajdziecie tutaj.

