Więcej...

    Gdy ciało mówi stop

    Ponoć choroba zatrzymuje nas, kiedy nie potrafimy zrobić tego sami. Nasze ciało do nas mówi, choć oduczyliśmy się go słuchać. Nie zwracamy uwagi na sygnały płynące z ciała, bagatelizujemy je, zagłuszamy tabletkami przeciwbólowymi, używkami. Na zajęcie się swoim zdrowiem nie widzimy miejsca w swoim napiętym grafiku. Do czasu…

    ***

    Nasze codzienne życie to masa spraw do ogarnięcia, staranie się być dobrym rodzicem, żoną/mężem/partnerem, solidnym pracownikiem. To ciągłe bycie w stanie pełnej gotowości. Wypełnianie zadań. Jak długo?

    Od tygodni coś było ze mną nie tak. Ciągłe poczucie zmęczenia i ,,niemocy” do tego stopnia, że byłam już zmęczona budząc się rano po przespanej nocy. Coraz bardziej pochłaniały mnie codzienne sprawy i coraz więcej nerwów. Chociaż może nie więcej, tylko głowa robiła się coraz wrażliwsza na różne sytuacje.

    I stało się. W najmniej oczekiwanym momencie. Stojąc przy stole w kuchni czułam się coraz słabiej, miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Całe szczęście nie straciłam w pełni przytomności, ,,tylko” zasłabłam. Kolejny raz wydarzył się po tygodniu, gdy wstałam w nocy napić się wody. Zawroty głowy, mdłości i wielki, wręcz paniczny strach, że zaraz naprawdę stracę przytomność. Medycznie zasłabnięcie określa się jako chwilowe zaburzenie świadomości, ale bez jej pełnej utraty, to stan ,,przedomdleniowy”. Organizm kolejny raz obronił się przed omdleniem, jego mechanizmy obronne wystarczyły, by skompensować zaburzenia występujące w organizmie.

    ***

    Moje ciało chciało mi coś powiedzieć. To znaczyło, że pora na pierwsze kroki w stronę zainteresowania się swoim zdrowiem. Wizyta u lekarza, morfologia, wywiad, EKG. Wyniki w miarę dobre, poza poziomem elektrolitów przy dolnej granicy, nic więcej. Wniosek: nerwy i stres. Wcześniej nie widziałam związku między stanem swego organizmu a doświadczanymi trudnymi emocjami. Zalecenia: wysypianie się, melisa, więcej ruchu na świeżym powietrzu, uzupełnienie elektrolitów, racjonalne odżywianie, podziękowanie słodyczom i cukrowi, nawadnianie organizmu i… tydzień na L4. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, wizyta u specjalisty. Świat musi poczekać.

    Chińskie powiedzenie mówi, że chorobę musisz leczyć tak długo, jak na nią pracowałeś. Nie wystarczy przez kilka dni zwracać uwagę na swoje potrzeby, a potem wrócić do swoich przyzwyczajeń. To proces długofalowy, na całe życie. Ciekawe jest to, że dbamy o swój samochód, psa, kota, a o siebie nie potrafimy. Słyszałam takie dosadne zdanie: traktuj siebie jak swojego psa. Karm się, daj sobie prawo do odpoczynku i wyprowadzaj na spacer. To wymaga pracy, ale ta praca jest przyjemna. Więc może bądźmy dla siebie takim ulubionym stworzeniem?

    ***

    Nasze ciało wie, czego nam trzeba, co nam szkodzi, a co nam pomaga. Choroba nie jest katastrofą, lecz prezentem od organizmu, który komunikuje nam, że coś jest nie tak. Byłoby lepiej, gdybyśmy go słuchali, gdy do nas mówi, a nie krzyczy, że ma dość. Krzyk ciała to już stan krytyczny, na który trzeba zareagować. Samodzielnie lub z czyjąś pomocą.

    Jeśli przyczyną są emocje, to nad nimi trzeba zapanować. Wyciszyć je. Dobrym sposobem jest szukanie pomocy u specjalisty. W rozmowie z drugim człowiekiem łatwiej odkryć, co nam dolega tak naprawdę. Nie każdy jest jednak na takie spotkanie gotowy. Wtedy zostaje nam rozmowa z zaufaną osobą lub… z sobą samym.

    Dbanie o siebie i swoje zdrowie to nie hipochondria. Zatroszcz się o siebie, a ciało Ci podziękuje.

    Katarzyna Sikora

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY