Więcej...

    Gwiazda Polski w Dolinie Chochołowskiej

    W Dolinie Chochołowskiej zaplanowano start Gwiazdy Polski, największego na świecie balonu stratosferycznego…

    ***

    Dolina Chochołowska to najdłuższa i największa dolina w polskich Tatrach. Piękna sama w sobie, ale też świetny punkt do wycieczek w Tatry Zachodnie. Dochodząc do schroniska mijamy stare bacówki ustawione wzdłuż drogi.

    Jedna z nich należy do Andrzeja Zięby Gala. To jego odwiedził papież Jan Paweł II podczas wizyty w Zakopanem właśnie w tej bacówce. Jego serów próbował. Spotkałam pana Andrzeja podczas pracy nad książką „Na Giewont się patrzy”. Na moje pytanie: „Panie Andrzeju, a dlaczego Waszych serów próbował papież? Kto Was wybrał?”, odpowiedział „Dziadka sery zawsze jadł, ojca sery jadł, to gdzie miał pójść?”… I wszystko jasne.

    Wróćmy jednak na Polanę Chochołowską, która rozpościera się za bacówkami. To tu wiosną przybywają tłumy, by zobaczyć fioletowe dywany krokusów.

    Ale na tej polanie miało miejsce też wyjątkowe zdarzenie. To miejsce wybrano na start lotu Gwiazdy Polski, największego na świecie tradycyjnego balonu stratosferycznego!

    ***

    W 1937 roku zrodził się pomysł budowy największego balonu stratosferycznego z inicjatywy znanego fizyka prof. Mieczysława Wolfkego. Chciał on zorganizować balonowy lot załogowy, by pobić rekord wysokości ustanowiony przez amerykańskiego pilota w 1935 roku, który wzleciał na 22 066 m nad powierzchnię ziemi. Plan Polaków przewidywał osiągnięcie wysokości 30 000 m.

    To było wielkie wydarzenie. Całość projektu otrzymała nazwę I-PLS (I Polski Lot Stratosferyczny). Przedsięwzięciu patronował prezydent Polski prof. Ignacy Mościcki. Poczta Polska wydała specjalny znaczek z tej okazji z wizerunkiem balonu.

    Balon zaprojektowano i zbudowano w 1938 roku w Polsce, nazwano go „Gwiazda Polski”. Wówczas był to największy stratostat na świecie.

    Powłoka balonu miała owoidalny kształt o powierzchni 12 300 m2 i wysokości 120 m (wysokość balonu gotowego do lotu). Uszyto ją z milanowskiego jedwabiu gumowanego według projektu inż. Józefa Paczosy w Wytwórni Balonów i Spadochronów w Legionowie pod nadzorem inż. Stanisława Mazurka.

    ***

    Gondolę (ciśnieniową kapsułę dla załogi) wykonano w trzech egzemplarzach GP-1, GP-2, GP-3 w zakładach mechanicznych Motolux według projektu inż. Jana Szala. Gondole pomalowano w pionowe biało-czarne pasy, które miały zapewnić temperaturę jej wnętrza od 0 do 10 stopni.

    Na miejsce startu została wybrana Polana Chochołowska.

    W locie do granic stratosfery mieli wziąć udział kpt. pilot Zbigniew Burzyński, dwukrotny zdobywca pucharu Gordona Bennetta i kilkakrotny balonowy rekordzista świata oraz badacz promieniowania kosmicznego, dr Konstanty Narkiewicz-Jodko. Rankiem 12 października 1938 roku rozpoczęto napełnianie balonu wodorem. Wzmagający się wiatr uniemożliwił start balonu. Halny spowodował tarcie jedwabnej powłoki, iskrę i wybuch.

    Michał Kowalski w artykule „Przerwany lot Gwiazdy Polski” w kwartalniku „Tatry TPN” (nr 4 ([46], jesień 2013) pisał tak:

    „Dla potrzeb projektu 200 żołnierzy wraz z miejscowymi juhasami oczyściło polane z roślin i niwelowało teren (…), poszerzono drogę, wzmocniono mosty i przepusty, (…) doprowadzono linie telefoniczną.

    ***

    13 października 1938 r. na Polanę ściąga coraz więcej widzów, kupują bilety w cenie 1 zł. Są wśród nich turyści, jak i górale w regionalnych strojach. Można kupić pamiątki, m.in. zdjęcia, pocztówki, znaczki (…) oraz materiał, z którego wykonana została powłoka. (…)

    Dochodzi 22.00. Kilkaset osób zgromadzonych na Polanie Chochołowskiej w napięciu obserwuje niezwykły spektakl. W mocnym świetle reflektorów przeciwlotniczych powoli unosi się biała powłoka gigantycznego balonu, który za chwilę rozpocząć ma podbój stratosfery. Nagle ze zboczy wierchu dobiega niepokojący odgłos wiatru…

    Około godziny pierwszej w nocy, gdy podmuchy wiatru są już silne, zapada decyzja o opróżnieniu powłoki z wodoru. (…)

    Wiatr nie daje za wygraną (…), nagle rozlega się suchy trzask i w górę bucha wielki niebieski płomień. (…) szansa została zmarnowana.”

    ***

    „Kolejna próba została zaplanowana na 1 września 1939 r.” („Na Giewont się patrzy” Barbara Caillot, Aleksandra Karkowska, Oficyna Wydawnicza Oryginały, Warszawa, 2016). Jak możemy się domyślać, ta kolejna próba się nie odbyła. Wybuch wojny na nią nie pozwolił.

    „Gwiazda Polski” do dzisiaj pozostała największym balonem stratosferycznym zbudowanym w oparciu o klasyczne metody produkcji. Zarówno pod względem wymiarów, rozwiązań technicznych, wyposażenia i zadań, jakie miała spełniać, stanowiła jedno z największych osiągnięć myśli naukowej i technicznej w Polsce.

    Przed wejściem do schroniska znajduje się pamiątkowa tablica, wewnątrz są informacje o samym balonie i przebiegu wydarzenia. Zwróćcie na nie uwagę przy kolejnej wizycie w Dolinie Chochołowskiej.

    ***

    Aleksandra Karkowska – autorka międzypokoleniowych książek „Banany z cukru Pudru”, „Na Giewont się patrzy”, „Marsz, marsz BATORY”. Od 2015 roku prowadzi Oficynę Wydawniczą Oryginały. Działa społecznie na warszawskiej Sadybie. Kocha fotografie i podróże.





    1 KOMENTARZ

    1. W książce „Pępek świata” Rafał Malczewski tak wspomina „Gwiazdę Polski”:

      „Przeżyliśmy jeszcze jedną próbkę mocarstwowości Polski na wielką skalę. Z doliny Chochołowskiej po wielomiesięcznych przygotowaniach miał ruszyć w kierunku stratosfery balon, wypełniony wodorem i rodakami, żeby ustanowić rekord wysokości, a może także wykonać doświadczenia z promieniowaniem kosmicznym. Na znak dany przez wielkiego Pima z Warszawy i naszego małego Pimka ruszono do Chochołowskiej; niestety balon spłonął – nie pamiętam z jakiego powodu.* Inicjator całej sprawy, Jodko-Narkiewicz, zaszył się w domostwie Bigosowej na Głodówce, gdzie wzorem Gandhiego odbył siedemdziesięciodniową głodówkę. Potem przyszła wojna i niewola i o stratosferycznym locie „Gwiazdy Polski” zapomniano.”

      *W nocy poprzedzającej start balonu zerwał się huraganowy wiatr, już napełnioną wodorem pokrywę zaczęto pospiesznie opróżniać, ktoś zaprószył ogień, który spowodował zniszczenie balonu. Działo się to w 1938 r.

      33. Zbliżamy się do finału [w:] Rafał Malczewski, „Pępek świata. wspomnienia z Zakopanego”, Wydawnictwo LTW, Warszawa 1999, s. 141.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY