Więcej...

    Korona, siano i kopyta: Windsorowie i wielkie tradycje wyścigów konnych

    Jednym z najbardziej wzruszających momentów ceremonii pogrzebowej Elżbiety II było pożegnanie jej przez kucyka z królewskiej stadniny, który wraz z koniuszym czekał przy drodze wjazdowej na Zamek Windsor. Sytuacja ta nie była ani przypadkowa, ani podyktowana jedynie wielką miłością zmarłej królowej do zwierząt. Elżbieta II była wytrawną znawczynią i miłośniczką wyścigów konnych. Jej wiedza na ten temat zaskakiwała każdego, kto z nią rozmawiał. Co więcej, jej krewni starali się dotrzymać jej kroku.

    Patronat nad wydarzeniem sportowym ze strony monarchii to nic dziwnego, ale żywe zaangażowanie zarówno na trybunach, jak i na torze to coś, co wciąż budzi zainteresowanie. Rodzina królewska z Wielkiej Brytanii ma ogromną słabość – konie i wszystko, co z nimi związane, z zawodami włącznie. Tradycją Royal Ascot, słynnych wyścigów konnych, jest uroczysty przyjazd członków rodziny królewskiej. Nawet teraz, po śmierci leciwej królowej, nikt nie ma wątpliwości, że na trybunach znów zasiądą Royalsi.

    Pasja na całe życie

    Trudno stwierdzić, kiedy zaczęła się rodzinna miłość do koni. Matka królowej Elżbiety tak bardzo lubiła wyścigi konne i hazard z nimi związany, że jej długi musiała spłacać władczyni. Zdecydowana większość Windsorów dobrze jeździ konno i oddaje się tej pasji w miarę możliwości. O zacięciu jeździeckim, pasji do powożenia, a także wysublimowanym guście rodziny królewskiej do koni, można by pisać książki.

    Kiedy w 1953 roku Elżbieta została królową, spodziewano się, że zawiesi swoje pasje na rzecz obowiązków państwowych. Elżbieta II jednak wiedziała, że królową będzie do śmierci, a jej służba będzie wymagała od niej wielu poświęceń. Dlatego postanowiła, że sama wybierze, na jakie wyrzeczenia się nie zgodzi. Jedną z tych kwestii były konie.

    Konie Elżbiety II zdobywały laury przez całe dekady. Każdy, kto rozmawiał z nią o wyścigach i koniach, podkreśla, że Królowa miała niesamowitą wiedzę w tym zakresie. Znała się nie tylko na typowaniu wyników wyścigów, ale też na zawiłościach hodowli. Stajnie nie miały dla niej żadnych tajemnic. Z biegiem lat nikogo w Wielkiej Brytanii już nie dziwił widok ich królowej w gumiakach, chustce na głowie i zmierzającej w stronę swoich wierzchowców. Spędzała w stajniach sporo czasu, niekiedy niemal każdą wolną chwilę.

    Royal Ascot – wielka królewska tradycja

    Podczas swoich długich rządów Elżbieta II tylko raz opuściła słynne wyścigi. Miało to miejsce w roku, w którym zmarła. Z lakonicznych informacji przekazywanych przez otoczenie dworu królewskiego wynika, że zmagała się ona z nieuleczalną i bolesną chorobą, która uniemożliwiła jej uczestnictwo w ulubionym dorocznym wydarzeniu.

    Na trybunach Royal Ascot pojawiła się po raz pierwszy w 1946 roku. W czasie swoich rządów stworzyła rodzaj dorocznego rytuału w swoim życiu. Każdego roku zjawiała się na trybunach, angażowała się w wydarzenia. Tor w Ascot znajduje się w odległości zaledwie 12 kilometrów od królewskiego zamku Windsor. Z biegiem lat jej kolejni krewni dołączali do władczyni. Ich pojawienie się za każdym razem dodaje kolorytu całemu wydarzeniu. Miejsce to stało się też inspirujące dla trendów mody na tego typu wydarzeniach.

    Do najsłynniejszych koni Elżbiety II należą Pall Mall, Carozza, Dunfermline i Highclere. Konie z brytyjskich królewskich stajni są również cenione w hodowli kolejnych championów. Do polskich stadnin również trafiają konie spokrewnione z tymi należącymi do królewskiej stadniny. Między innymi klacz Invicta Varsovia, która zdobywała laury na wyścigach w Polsce, jest wnuczką jednej z ulubienic Elzbiety II – Phantom Gold. Na Służewcu biegają również konie, które mają w sobie krew między innymi Pall Malla i Highclere. Inna z potomkiń Highclere, Height of Fashion, była sprzedana do stadniny szejka Dubaju Hamdana al Maktouma w 1982 roku. Jej źrebaki stały się dumą najlepszych stajni Emiratów Arabskich.

    Książę Filip i jego następczynie

    W 1975 roku książę Filip przybył do Sopotu. Miał wówczas 54 lata i nie reprezentował brytyjskiej rodziny królewskiej, ale przyjechał jako Prezes Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej i zawodnik. W Sopocie odbywały się mistrzostwa Europy w powożeniu zaprzęgami 4-konnymi i to właśnie był powód wizyty księcia w Polsce. Zajął wówczas 21 miejsce. Książę Filip przez wiele lat startował w zawodach w powożeniu, a konie były ogromną częścią jego życia. Swoją wielką pasję przekazał wielu członkom rodziny, ale w szczególności córce i dwóm wnuczkom.

    W 1986 roku zastąpiła go w fotelu prezesa Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej księżniczka Anna. Ale na tym nie kończy się lista ciekawych faktów na temat Windsorów i jeździectwa. Zarówno Zara Tindall, jak i Lady Louise, córka księcia i księżnej Edynburga, doskonale czują się wśród koni. Obie od dziecka miały szanse przebywać w królewskich stajniach, podobnie zresztą jak reszta rodziny wychowana pod dachami królewskich pałaców.

    Zara Tindall, która nie używa tytułów królewskich i formalnie nie pełni żadnej funkcji w rodzinie królewskiej, jest wicemistrzynią olimpijską w jeździectwie. Jeździectwo zaczęła uprawiać jeszcze jako malutka dziewczynka. Miała trzy latka, kiedy dosiadła konia. Medal olimpijski zdobyła podczas Igrzysk w Londynie w 2012 roku. Jest też mistrzynią świata (2006), a także trzykrotną mistrzynią Europy. Jej spektakularne osiągnięcia były powodem do ogromnej dumy całej rodziny. Zarówno jej ojciec Mark Phillips, jak i Anna, księżniczka królewska, są utytułowani w tej dziedzinie, więc sukcesy Zary to kontynuacja rodzinnych tradycji.

    Inna z wnuczek królowej, dużo młodsza od Zary Lady Louise, przez lata trzymała się w cieniu i trudno było prasie dowiedzieć się na jej temat czegoś więcej. Jednym z pierwszych momentów, w którym świat dostrzegł tę młodziutką dziewczynę jako kontynuatorkę schedy swojego rodu, było pożegnanie Księcia Filipa w 2021 roku. Lady Louise odziedziczyła po dziadku powóz i dwa konie. Jeszcze tego samego roku wystartowała, prowadząc właśnie ten cenny powóz, w Royal Windsor Horse Show. Ten wzruszający hołd, jaki wnuczka oddała dziadkowi, przysporzył dziewczynie wiele uznania. Na koniu zasiadły już starsze dzieci Williama i Kate. Rosną kolejne pokolenia „koniarzy” u Windsorów.

    Co dalej z królewską stadniną?

    Wkrótce po śmierci Elżbiety II, następca tronu ogłosił sprzedaż 14 koni swojej matki. Spotkało się to z ogromną krytyką Karola III. Jednak takie działania nie są niczym nowym ani skandalicznym. Sama Elżbieta II dokonywała podobnych transakcji, a konie spokrewnione z jej stadniną są ozdobą wielu stajni na całym świecie. Zwykle jednak sprzedawała około siedmiu koni rocznie. Wśród sprzedanych wierzchowców była słynna klacz Love Affairs, która zwyciężyła w Goodwood na dwa dni przed śmiercią Elżbiety II. W sumie transakcja przyniosła Karolowi ponad milion funtów. Aktualnie stadnina Karola III ma 60 koni wyścigowych, a także 38 tak zwanych klaczy zarodowych.

    W tym roku najpewniej znów zobaczymy królewski powóz zdążający z Windsoru do Ascot. Będą nim jechać Karol III i jego żona Camilla. Mimo braku Elżbiety II, który bez wątpienia będzie odczuwalny, rodzina królewska znów zasiądzie na trybunach, a konie z najbardziej rozpoznawalnej spośród monarszych stadnin ponownie wystartują.

    Źródła:

    BBC, Royal.uk, The Guardian
    Marek Rybarczyk, Elżbieta II. Ostatnia taka królowa, 2022
    Sally Bedell Smith, Elżbieta II. Portret monarchini, 2022
    Andrew Marr, Prawdziwa królowa. Elżbieta II, jakiej nie znamy, 2017

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY