Więcej...

    Królowa pałacu

    Ona była bardzo zaradna. Trudno sobie wyobrazić bardziej dzielną i samodzielną kobietę. Wydawała się nieustraszona. Żadne życiowe wyzwanie nie mogło jej zatrzymać. Pędziła jak burza w kierunku realizacji swoich celów i marzeń.

    Jej znajomi i przyjaciele tylko się dziwili, w jaki sposób daje sobie radę z samodzielnym wychowaniem małego dziecka, z pracą na pełny etat, pracą dodatkową, a do tego jeszcze i studia podyplomowe. A przy tym znajdowała czas na treningi, wyjazdy i spotkania z bliskimi. Wydawało się, że miała w sobie niekończący się nakład energii.
    Ona też czuła w sobie tę moc. Czuła się silna. Silniejsza niż kiedy była w związku. Silniejsza niż kiedy mieszkała blisko rodziny. Silniejsza niż kiedy nie była mamą. Czuła ogromną dumę, że radzi sobie, że krok po kroku realizuje swoje cele i cegiełka po cegiełce buduje swoje życie, takim jakie chciałaby, aby było.
    Sama radziła sobie ze wszystkim. Rozwiązywała problemy i pokonywała przeszkody. W pewnym momencie na tyle się do tego przyzwyczaiła, tyle jej to dawało poczucia satysfakcji i dumy z własnej zaradności i sprawczości, że zaczęła czuć, że w zasadzie nie potrzebuje nikogo.
    Kiedyś dążyła do bycia w związku nie tylko po to, aby kochać i być kochaną, lecz także aby znaleźć wsparcie i oparcie w drugiej osobie, oraz razem osiągać cele i budować swój „dom życia”. Teraz odnalazła oparcie w sobie. Czuje się dobrze sama ze sobą.
    Czy potrzebuje wpuszczać do swojego życia kogoś, do kogo znowu trzeba będzie się dostosowywać? Kto zaburzy jej idealny porządek w domu? Kto wkroczy do jej tak starannie tworzonego rytmu życia?
    Ona nie ma na to czasu. Pracuje, studiuje, wychowuje dziecko. Jest dobrze. Jest szczęśliwa. Ma pełnię. Nie potrzebuje nikogo.
    ***
    Jedyne, co ją martwiło, to fakt, że większość ludzi nie jest zdolna do samodzielnego radzenia sobie z problemami i nie chce tak naprawdę szukać rozwiązań. Kiedy jej przyjaciółka przyszła i zaczęła opowiadać, jak znowu mąż na nią krzyczał, jak znów kłócą się, jak znów nie wie, co robić i jak to naprawić – powiedziała jedynie, że jeśli jest nieszczęśliwa od tak długiego czasu i związek przynosi tylko smutek, to może warto byłoby odejść. Argumenty przyjaciółki, że ma już 50 lat, że nie posiada własnego mieszkania, że boi się zaczynać od nowa po tylu latach małżeństwa i że nadal kocha swojego męża, tylko irytowały ją. Można z tym sobie poradzić. Wystarczy pokonać własny strach i podjąć działania zamiast narzekać. Skoro ona zdołała sobie poradzić nawet w trudniejszej sytuacji, to każdy może. Wystarczy tylko podnieść rękę do pracy i działać.
    Kiedy dzwoniła do niej mama i się żaliła, że nie czuje energii, że jest zmęczona, rzucała, że nic dziwnego, jeżeli nie wdraża żadnych zdrowych nawyków i nie odżywia się w dobry sposób. Przecież ona takie nawyki wdrożyła, mając dużo więcej na głowie, to czemu mama nie może? Zamiast marudzić, trzeba zakasać rękawy i działać, jak ona.
    Czuła dumę, że ona potrafi i irytację, że reszta nie. Tylko przychodzą i marudzą.
    ***
    Mijały lata. Już nie pracowała na etacie. Zbudowała własny biznes. Mieszkała w wymarzonym domku blisko jeziora. Podróżowała. Zapewniła synu dobrą edukację. Spełniała swoje marzenia. Była bardzo zaradna, samodzielna i niezależna. Sporo osób podziwiało jej siłę i energię i się dziwiły, jak to wszystko jej się udaje. Ona była dumna, z tego, co zbudowała. I miała ku temu powody.
    Nadal była sama. Nie spotkała mężczyzny, który mógłby być dostojnym partnerem dla niej. Który byłby jeszcze bardziej zaradny, samodzielny, silny, bystry i ambitny. A jeżeli nie może mieć w nim oparcia i go podziwiać, to po co ma wpuszczać do swojego życia i zaburzać swój rytm?
    Czuła, że mimo tego, że jest szczęśliwa, że spełnia swoje marzenia, nosi w sobie jakiś ciężar w środku, który jej przeszkadzał. Zauważyła, że częściej odczuwa złość i irytację w stosunku do innych niż współczucie i zrozumienie. Zawsze była bardzo empatyczna i miała dobre serce, ale ostatnio nie potrafiła go otworzyć.
    Marzył jej się mocny zespół, z którym razem mogą zbudować tak wiele. Ale cały czas była sama. Nikt nie chciał jej pomóc. Zaczynała czuć zmęczenie. Czuła irytację i złość.
    Ona nigdy nie bała się problemów. Była działaczką, a nie narzekaczką. Zawsze szukała rozwiązań. To była jedna z jej najmocniejszych stron. Tylko tym razem nie wiedziała, jak się zabrać to wyzwanie, które napotkała.
    – Do mojej szkoły jogi, gdzie chodzę już od 5 lat, w ten weekend przyjeżdża mistrz i robi warsztaty. Powinnaś wziąć w nich udział i z nim porozmawiać.
    Ona nigdy nie bała się nowych rzeczy. Stwierdziła, że mimo tego, że była sceptycznie nastawiona, nie ma nic do stracenia.
    ***
    Po całym dniu jogi i medytacji ona szczególnie wyraźnie czuła tę kulę, co nosiła w środku, czuła swoje zmęczenie i samotność. Czy nadal chce być sama? Czy jest jej aż tak dobrze w tej samotności?
    Podeszła do mistrza i poprosiła o rozmowę.
    – Osiągnęłam tak wiele. Własną pracą, dzięki swojej odwadze, zaradności i samodzielności. Wychowałam syna na dobrego mężczyznę. Zbudowałam biznes i dałam pracę innym ludziom. Dzielę się zarobionymi pieniędzmi z potrzebującymi. Ale coś czuję w środku, co mi przeszkadza w pełni korzystać z życia. Z jednej strony czuję się tak silna, czuję swoją moc i sprawczość, wiem, że mogę osiągnąć wszystko, co wymyślę, ale z drugiej strony czuję smutek i zmęczenie.
    – Zbudowałaś piękny pałac. Ma mocne mury, zbudowane z Twoich osiągnięć, sukcesów, zaradności i dumy. Czerpiesz swoją siłę z tych murów. Siedzisz wysoko w swojej wieży i spoglądasz z dumą na to wszystko, co udało Ci się zbudować. Ale boisz się wyjść na zewnątrz. Boisz się wyjść poza swoje bezpieczne mury i otworzyć drzwi pałacu dla innych. Zamiast tego, żeby podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi, aby również mogli zbudować własny pałac lub stworzyć piękny ogródek z kwiatami na terenie Twojego pałacu, siedzisz wysoko w swojej wieży i mówisz: „Przecież mi się udało zbudować taki pałac, to czemu Ty narzekasz? Zabieraj się za budowę i będziesz miał swój”.
    Ona patrzyła na mistrza szeroko otwartymi oczami, w których z niezrozumiałych jej przyczyn zbierały się łzy. Mistrz tymczasem kontynuował:
    – Nie ma nic złego w dumie. Masz powody, aby być dumna ze swoich osiągnięć, zaradności i samodzielności. Masz w sobie odwagę i moc, aby pokonywać przeszkody i osiągać wiele. Ale dla kogo budujesz ten swój pałac, jak cały czas siedzisz w nim za zamkniętą bramą? Co zostanie po Twojej śmierci? Kabalistyczne podejście polega na tym, aby nie brać ze świata, lecz dawać światu, siebie, swoją wiedzę i zdolności. To napełnia świat swoją indywidualnością. Wtedy świat jest bardziej nasz, bo w nim jest więcej nas. Wtedy będziesz się czuć bezpiecznie gdziekolwiek jesteś, a nie tylko za swoimi murami.
    Serce jej się kołatało, a po plecach przebiegł tabun ciarek.
    – Ale jak mogłabym otworzyć tę bramę i zejść ze swojej wieży? – zapytała.
    – Za każdym razem, jak ktoś będzie przychodził do Ciebie po radę lub z jakimś swoim problemem, wyobraź, że schodzisz ze swojej wieży, otwierasz bramę i idziesz do niego. Słuchaj z uważnością i otwartością. Nie myśl o sobie i o tym, że z łatwością poradziłbyś z tym problemem, że radziłaś z sobie z gorszymi sytuacjami. Pomyśl, co mogłabyś dać tej osobie w tym momencie. Poczujesz, jak Twoje serce się otwiera. Druga rzecz, którą możesz zrobić, to poszukać pasji swojej duszy.
    – Pasji duszy? – zapytała.
    – Tak. Co lubiłaś robić w dzieciństwie? O czym marzyłaś? Kim chciałaś zostać?
    Ona się zamyśliła. Próbowała sobie przypomnieć i w końcu po dłuższej chwili namysłu, wykrzyknęła:
    – Lubiłam pisać i marzyłam zostać pisarką!
    – W takim razie pisz. Załóż bloga, napisz książkę. Podziel się sobą z innymi. Podziel się swoimi doświadczeniami, umiejętnościami. Pomóż innym nauczyć się budować własne pałace, tylko pamiętaj, aby nie zamykać w tych pałacach bramy. Wtedy będziesz mogła być Królową nie tylko w swoim pałacu, a zostaniesz królową swojego życia.

    ***

    Nie jesteśmy tutaj, żeby tolerować nasze różnice,
    jesteśmy tutaj, aby je akceptować.
    Nie jesteśmy tutaj, żeby celebrować naszą
    identyczność,
    jesteśmy tutaj, aby wychwalać naszą odmienność.
    Nie rodzimy się w tych samych warunkach
    lub z równymi umiejętnościami,
    ale powinniśmy mieć równe szanse.
    Jako jednostki
    jednoczymy się w naszych wartościach.
    Świętujcie to.

    Przeczytała wiersz Matthew McConauhey w książce „Zielone światła”. Jesteśmy różni i w tym jest piękno tego świata. Ona ma w sobie moc i siłę do pokonywania przeszkód, dzięki czemu zbudowała biznes i osiągnęła sukces. Ktoś ma wrażliwość i głębie, dzięki czemu pisze poruszające wiersze lub tworzy obrazy. Inny ma dobre serce i pomaga zwierzętom ze schroniska. Ona ma moc i tym może się podzielić, może nauczyć innych budować w sobie sprawczość i zaradność. Podzieli się tym z innymi i wtedy przestanie być sama. Będzie miała otwarte serce na to najlepsze, co inni mają dla niej.
    Czy jesteś królową swojego życia czy swojego pałacu?

    Więcej o psychologii znajdziecie tutaj.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY