W Belfaście jest Muzeum Titanica. Gigantycznego transatlantyku, który zatonął po kilku dniach swojego pierwszego rejsu. Dlaczego tam? Bo właśnie w Belfaście w stoczni Harland and Wolff został zaprojektowany, wybudowany i wodowany RMS Titanic (Royal Mail Ship Titanic), jako jeden z trzech liniowców typu Olympic (dwa pozostałe to Olimpic i Gigantic, którego nazwa po tragedii została zmieniona na Britannic).
Muzeum zostało otwarte w 2012 roku, w 100. rocznicę zatonięcia tej legendarnej jednostki. Jest to największe na świecie muzeum poświęcone Titanicowi.
Wybierając się do Muzeum trochę podśmiewywałam się w duchu, że to „muzeum niczego”, bo przecież statek leży na dnie. Zastanawiałam się, co można pokazać, skoro transatlantyk, choć legendarny, to nie zakończył nawet swojego pierwszego rejsu. Myliłam się bardzo.
Muzeum powstało, by uhonorować konstruktorów statku oraz jego ofiary. Prace nad jego budową zajęły 3 lata, tyle ile trwały prace nad budową giganta morskiego. Jego bryła składa się z czterech dziobów statku o wysokości 27 metrów, zwróconych w cztery strony świata.
Budowa tego wyjątkowego, niezatapialnego – jak głosiła opinia publiczna – statku rozpoczęła się w 1909 roku, w marcu. Był to gigant! Mierzył 290 metrów długości (dla porównania M/S Barory wybudowany w 1936 roku miał 160 metrów długości), 28 metrów wysokości, ważył ponad 46 tysięcy ton. Według jego konstruktorów mógł przetrwać każdy wypadek na morzu, był nowoczesny i bezpieczny. Cztery kominy (z których ostatni był atrapą) świadczyły o jego potędze. Ich ilość miała znaczenie komercyjne i prestiżowe, dla pasażerów było to świadectwo siły, wielkości, a za tym bezpieczeństwa statku. I do tego luksus. Salony wypoczynkowe, jadalnie, restauracje, kawiarnie, łaźnia turecka, kryta pływalnia, siłownia, salon fryzjerski, Smoking Room, czytelnia, a nawet ciemnia fotograficzna. Kabiny klasy pierwszej, drugiej, trzeciej. Apartamenty luksusowe urządzone w stylach Empire, Ludwika XIV, Ludwika XV czy staro- i nowoholenderskim, w różnych wariantach kolorystycznych, z oddzielnymi garderobami i prywatnymi łazienkami.
W kwietniu 1912 opuścił stocznię w Belfaście, by wyruszyć w swój dziewiczy rejs przez Atlantyk. 10 kwietnia 1912 roku ruszył z Southampton w Anglii do Nowego Jorku. 14 kwietnia doszło do tragedii. O godzinie 22:40 Titanic uderzył w górę lodową, kilka godzin później poszedł na dno. „Spośród około 2208 pasażerów i załogi „Titanica” zginęło około 1496 osób. Przeżyło katastrofę tylko około 712.”- jak podaje Wikipedia.
Zwiedzając muzeum, możemy zapoznać się z historią Belfastu, z historią mieszkańców i przemysłu miasta. Poznajemy też pełną historię statku, od jego narodzin po odkrycie wraku. Możemy zobaczyć, jak wyglądało wnętrze jednostki, mamy rekonstrukcję sal, kabin, a nawet tarasu widokowego, gdzie siedząc na ławce możemy spoglądać na morski horyzont.
Rekonstrukcje to nie tylko rzeczywiste kabiny z umeblowaniem i wyposażeniem ustawione na środku poszczególnych sal wystawowych, ale też projekcje 3D. Jest nawet symulator podróży przez stocznię, gdzie w wagoniku przejedziemy do stoczni i do wnętrz budowanej w niej jednostki.
W jednej z sal usłyszymy głosy pasażerów ratujących swe życie, usłyszymy wypowiedzi ocalałych osób. Na wielkiej ścianie są wyświetlone nazwiska wszystkich pasażerów i załogi, na ekranach możemy wyszukać ich po nazwisku, po narodowości.
Wizyta w Muzeum Titanic Belfast zabiera nas na pokład transatlantyku, zabiera nas w podróż w czasie – obrazując ciężką pracę przy budowie statku, splendor i luksus jego wnętrz, pokazuje walkę z żywiołem o życie. Projekcje 3D, symulacje, wielkoformatowe zdjęcia, to wszystko przenosi nas do tamtego świata, tamtego wydarzenia. W magicznym i pięknym stylu.
Wyszłam zauroczona. I jest mi tylko żal, że nasz legendarny M/S Batory nie doczekał takiego muzeum. Choć pływał dzielnie przez 33 lata i ukończył szczęśliwie 222 rejsy przez Atlantyk.
Więcej o kulturze i sztuce znajdziecie tutaj.