Więcej...

    O lęku przed starzeniem się – Marion Cotillard

    Pokochałyśmy ją za jej oskarową rolę – Edith Piaf. Od tego czasu nie opuszczamy żadnego filmu, w którym występuje. Całkiem fajnie zapowiada się wakacyjny przebój „Facet do wymiany” z jej udziałem, to komediowa instrukcja obsługo kryzysu wieku średniego. To nie tylko komedia, film podnosi wiele poważnych i aktualnych tematów, między innymi lęk przed starzeniem. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z aktorką.

    Film

    Jak zareagowałaś, gdy dowiedziałaś się, o czym będzie opowiadał ten film?

    Uznałam, że to bardzo inspirujący pomysł. Nawet gdy projekt znajdował się w bardzo wczesnej fazie scenariusza, widziałam w nim potencjał na mnóstwo przezabawnych scen, a także podjęcie tematu walki z własnym wizerunkiem.

    Co jest dla ciebie dosyć znanym tematem…

    Oczywiście. Istnieje ogromna dysproporcja pomiędzy tym, jaką jesteś osobą w życiu prywatnym, a twoim wizerunkiem pokazywanym w mediach, a także wizerunkiem twojej osoby, jaki ludzie mają w głowach. Ta różnica staje się z roku na rok coraz większa, bo wystarczy, że powiesz jedno słowo lub zdanie, które zostanie przekręcone lub źle zrozumiane, a twój wizerunek ulega nieodwracalnej zmianie. Przepaść pomiędzy fantazją, mitem i prawdą ulega zwiększeniu. I nie da się z tym nic zrobić.

    Wywiad

    W „Facet do wymiany”  jeden wywiad doprowadza do prawdziwej katastrofy…

    Bardzo podobało mi się ukazanie, że maleńkie ziarenko zasiane w czyimś umyśle może doprowadzić do tak wielkich zmian. Ten film pokazuje, że sposób postrzegania nas przez innych ludzi może bardzo mocno na nas oddziaływać. Kiedy dobiegasz czterdziestki, wieku, w którym wszelkie wątpliwości i pytania stają się jeszcze bardziej uciążliwe, to wrażenie ulega pogłębieniu. Jeśli nie pracujesz nad sobą, nad zrozumieniem tego, kim naprawdę jesteś, bardzo łatwo zatracić się w tym wszystkim.

    Obawiałaś się choć trochę występowania razem z Guillaume’em w filmie, w którym gracie fikcyjne wersje samych siebie, a który jest ostrym komentarzem do kultury celebryckiej?

    Ani przez chwilę. Z dwóch powodów: całość jest utrzymana w komediowym, żartobliwym tonie i pokładam wiarę w umiejętności Guillaume’a. Wiedziałem, że podejdzie do całości z szacunkiem, że nie będzie wykorzystywał naszych wizerunków dla popularności filmu, że połączy humorystyczne sceny z poważnymi refleksjami. „Facet do wymiany” to opowieść o różnych prawdziwych aspektach naszego życia, które zostają podniesione do pewnej potęgi. Wszystko, co pojawia się na ekranie, jest tam dla efektu satyrycznego. Nie miałam się więc czego obawiać.

    Dystans

    W jaki sposób aktorka gra siebie, jednocześnie dystansując się od samej siebie?

    Trudności było naprawdę wiele, ale zostały osłabione przez kwestię akcentu, na której oparłam swoją rolę. Z miejsca wytworzył się dystans, a w efekcie przyszła łatwość w tworzeniu komedii, która mogłaby zainteresować publiczność. Wystarczyło, że zaczęłam pracować nad akcentem, a natychmiast stałam się aktorką zanurzającą się całkowicie w postaci, którą ma odegrać w filmie. Było to dla mnie bardzo ekscytujące doświadczenie. Filmowa Marion Cotillard szaleje znacznie bardziej niż ja, gdy przygotowuję się do roli.

    Miałaś sporą przerwę od grania w komedii…

    Guillaume (reżyser filmu) doskonale wiedział, że bardzo chciałabym wrócić do grania w tym gatunku, bo zdecydowanie zbyt mało w nim pracowałam. Znał też moje obawy związane z robieniem czegoś, w czym się jeszcze do końca nie sprawdziłam. Stworzył mi przestrzeń do grania i czułam, że przez cały czas mi ufał. I jako aktor, i jako reżyser Guillaume ma szósty zmysł do komedii. Nigdy nie zapomnę, że zaczynał od robienia stand-upów.

    Komedia

    „Facet do wymiany” to nie tylko komedia, film podnosi wiele poważnych i aktualnych tematów, między innymi lęk przed starzeniem.

    Lęk, który aktorzy odczuwają szczególnie mocno. Wszyscy obawiamy się tego, że w pewnym momencie zestarzejemy się i nie będziemy mogli grać konkretnych ról. Jest to jeszcze bardziej niepokojące i niebezpieczne w przypadku osób, które nie przestają identyfikować się z młodszymi wersjami samych siebie. Współczesna cywilizacja oferuje proste odpowiedzi na te lęki, działania dające natychmiastowy efekt. Świadczy to niezbyt dobrze o świecie, w którym żyjemy. Zamiast propagować wartości płynące z procesu powolnego dochodzenia do akceptowania samego siebie, wszędzie oferują ci zastrzyki czy poprawki plastyczne. Liczy się tu i teraz, nic więcej. Film komentuje takie podejście, ale nie jest złośliwy, pokazuje ludzką stronę.

    A jak ty radzisz sobie z takimi myślami?

    Często słyszę znajomych śmiejących się, że ktoś zbliża się do sześćdziesiątki. „Widzieliście taką a taką? Ależ się postarzała!” To bardzo brutalne podejście, również dlatego, że jest uznawane za coś normalnego. A potem czytasz w jakiejś gazecie, że taka a taka aktorka zrobiła sobie operację plastyczną i już nigdy więcej się nie zestarzeje. Bzdura, oczywiście, że się zestarzeje! Rozumiem ludzi, którzy decydują się na desperacki krok w postaci operacji plastycznych, bo wiem, że w ten sposób próbują ukryć przed światem swoje chaotyczne wnętrze – uważają to za wadę, zakładają maski, dokładnie tak jak postać grana w „Facet do wymiany” przez Guillaume’a. Bardzo poruszyła mnie opowieść o tym zagubionym facecie, który nie jest w stanie przejść do porządku dziennego z tym, kim jest, kim się stał, więc poszukuje odpowiedzi w złych miejscach.

    Żródło: materiały prasowe Kino Świat

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY