Mistrzowski „Oldboy” (2003) to najsilniejsze ogniwo tzw. trylogii zemsty Parka Chan-wooka, w której skomplikowane losy bohaterów prowadzą ich na ścieżkę mściwości. Oh Dae-su (w tej roli Choi Min-sik) zostaje porwany i uwięziony w tajemniczym pokoju. Gdy wychodzi na wolność po 15 latach psychicznego piekła, postanawia wziąć krwawy odwet na porywaczach. Nie zdaje sobie sprawy, że ich odnalezienie będzie wiązało się z bolesnym powrotem do własnej przeszłości.
Arcydzieło południowokoreańskiego kina poraża nie tylko wstrząsającą historią, ale i brawurową stroną techniczną. Doskonale rozpisana, wielowątkowa intryga idzie w parze z psychologią bohaterów oraz reżyserską maestrią łączącą w swej formie kilka gatunków jednocześnie: thriller, dramat, akcję i estetykę komiksową. Obraz został uhonorowany Grand Prix Festiwalu Filmowego w Cannes.
Poniżej prezentujemy ciekawostki o południowokoreańskim filmie „Oldboy”.
Inspiracją przy tworzeniu „Oldboya” była antyczna tragedia „Król Edyp”.
Grecka tragedia Sofoklesa „Król Edyp” to traktat o ludzkiej bezsilności wobec nieprzeniknionego fatum. Nad Edypem ciąży klątwa, przez którą nie potrafi oszukać losu i zapobiec małżeństwu z własną matką. Rozwijając wątek kazirodczy w „Oldboyu”, reżyser Park Chan-wook inspirował się historią mitycznego Edypa. Oh Dae-su to podobnie figura tragiczna. Z powodu manipulacji Lee Woo-jina nieświadomie zakochuje się we własnej córce. Co znaczące, mszczący się antagonista w przeszłości również pozostawał w kazirodczym (tym razem świadomym) związku z własną siostrą. W oczach twórców jego postać stanowiła uosobienie Apolla z tragedii Sofoklesa ujawniającego mroczną tajemnicę Dae-su.
Aktor Choi Min-sik został zmuszony do jedzenia żywej kałamarnicy.
Choi Min-sik to jeden z najbardziej wszechstronnych aktorów południowokoreańskich. Poza „Oldboyem” sławę przyniosła mu mroczna kreacja mordercy z thrillera „Ujrzałem diabła” oraz dramat historyczny „Tygrys”. Jako Oh Dae-su wspiął się na wyżyny własnego talentu, ukazując całą gamę skrajnych emocji swego tragicznego (anty)bohatera. Praca na planie dzieła Parka Chan-wooka była dla niego wyczerpująca do tego stopnia, że miał zasypiać w trakcie ujęć.
Nic nie mogło jednak równać się z traumą spożywania żywej kałamarnicy. Aktor prywatnie jest wegetarianinem i buddystą – jedzenie żywego, wijącego się stworzenia było zatem dla niego psychiczną torturą. W dodatku nie skończyło się na jednej kałamarnicy. Kręcono liczne duble, a przed każdym kolejnym ujęciem Choi Min-sik odmawiał modlitwę i prosił zwierzę o przebaczenie. Dziś „Oldboy” mimo swego mistrzostwa pozostaje na niechlubnej liście filmów przemocowych wobec zwierząt.
Zdjęcia do końcowych scen „Oldboya” powstały w Nowej Zelandii.
Epilog „Oldboya” rozgrywa się w zimowej scenerii. Śnieżny sezon nie tylko dodał walorów estetycznych zakończeniu tej historii, ale przede wszystkim pełnił nieodzowną funkcję w scenariuszu, oddając duży upływ czasu od dramatycznego punktu kulminacyjnego fabuły. Biały puch kojarzy się w końcu z oczyszczeniem, co w połączeniu z kontrastującym grymasem rysującym się na twarzy głównego bohatera, obejmowanego przez Mi-do, budzi w widzach wątpliwość co do powodzenia hipnozy, której został poddany. Podczas realizacji filmu zrodził się podstawowy problem – w tamtym czasie w Korei Południowej nie było śniegu. Zadecydowano więc o wykonaniu zdjęć w Alpach Południowych w Nowej Zelandii.
Scena, w której główny bohater uderza się w głowę powstała przypadkowo.
Wszyscy pamiętamy tę scenę: Dae-su rzuca się na Mi-do, aby wyrwać z jej rąk własny pamiętnik, po czym uderza się w głowę i zanosi z bólu. Takie prowadzenie sceny nie było przewidziane w scenariuszu. Aktor Choi Min-sik przez przypadek uderzył się w głowę i nie był w stanie powstrzymać krzyku. Profesjonalizm partnerującej mu aktorki Kang Hye-jun wziął jednak górę. Gwiazda zachowała spokój i nie tylko nie przerwała nagrania, ale bez zająknięcia podtrzymywała swoje dalsze kwestie. Reżyser był pod wrażeniem i postanowił zachować materiał, który wniósł do sekwencji humorystyczną nutę.
Ścieżka dźwiękowa filmu stanowiła istny hołd dla historii X muzy.
Muzyka z południowokoreańskiego filmu „Oldboy” zapisała się w historii kina jako jedna z najlepiej poprowadzonych i niezrównanie wpływających na emocje widzów ścieżek dźwiękowych. Składa się na nią wiele tradycyjnych utworów m.in. koncert skrzypcowy „Zima” (RV 297) z legendarnych „Czterech pór roku” Vivaldiego. Poza muzyką klasyczną pozostałe kompozycje zatytułowano w hołdzie historii amerykańskiej kinematografii. Tytuły poszczególnych utworów muzycznych są bowiem tożsame z tytułami wielu dawnych filmów. I tak „Jailhouse Rock”, którego dźwięki rozbrzmiewają podczas treningów Oh Dae-su w osobliwej celi, nawiązują do kinowego przeboju z główną rolą Elvisa Presleya, a „Frantic” zatytułowano tak samo jak thriller szpiegowski Romana Polańskiego z Harrisonem Fordem i Emmanuelle Seigner.
Takich przykładów jest o wiele więcej. „It’s Alive!” wywołuje skojarzenie z horrorem science fiction z 1974 roku „A jednak żyje”, „Out of the Past” nawiązuje do klasyka kina noir z główną kreacją Roberta Mitchuma „Człowiek z przeszłością”, a „For Whom the Bell Tolls” stanowi natomiast odniesienie do klasyka „Komu bije dzwon” z Ingrid Bergman na podstawie prozy Ernesta Hemingwaya.
Kultowe zdanie zapisane na obrazie pochodzi z prawdziwego wiersza.
„Śmiej się, a świat będzie śmiał się z tobą, płacz, a będziesz płakał w samotności” – to jedna z najsłynniejszych sentencji przewijających się w fabule „Oldboya”. Zdanie widnieje na obrazie zdobiącym tajemniczy pokój, w którym uwięziono głównego bohatera. Oryginalnie pochodzi ono z utworu amerykańskiej poetki Elli Wheeler Wilcox „Solitude”. Wiersz zaczyna się od słów: „Laugh, and the world laughs with you; Weep, and you weep alone”.
Powstały dwa remake’i koreańskiego „Oldboya”.
W 2013 roku światło dzienne ujrzała amerykańska odsłona dzieła Parka Chan-wooka zatytułowana „Oldboy. Zemsta jest cierpliwa” spod ręki Spike’a Lee. Obsadę zasilili wówczas m.in. znany z serii „Avengers” Josh Brolin, gwiazda marvelowskiego uniwersum Elizabeth Olsen czy weteran aktorstwa i jeden z ulubionych artystów Quentina Tarantino Samuel L. Jackson. Niestety hollywoodzkiej wersji brakuje oryginalnego klimatu i świetnie poprowadzonego napięcia. Mniej osób słyszało zapewne o jeszcze jednym remake’u „Oldboya”, który powstał w 2006 roku. Tym razem była to bollywoodzka wersja filmu pod tytułem „Zinda”.
Więcej o kulturze i sztuce znajdziecie tutaj.

