Prawdziwa twarz
Króliczek „Playboya”, seks-skandalistka, ikona „Słonecznego patrolu” – Pamela Anderson pozostaje najsłynniejszą blondynką lat 90. ubiegłego wieku, która w pamięci odbiorców zapisała się jako gorszycielka lub obiekt męskich westchnień. Prawda zwykle bywa nieoczywista. Zagłębiając się w jej prywatne losy odkryjemy brutalną rzeczywistość skrzywdzonej dziewczyny, która wyparła się cielesności po doświadczeniach przemocy seksualnej, traktując własną fizyczność niczym towar.
Pamela Anderson przeszła długą drogę do akceptacji. Przemogła wewnętrzny mrok, ale ścieżka walki o siebie wiodła przez medialne burze i złamane serce. Dziś walczy z dyskryminacją dojrzałych kobiet w show-biznesie. Na czerwonych dywanach pozuje w prostych, eleganckich strojach, skromnych fryzurach, bez lub w oszczędnym makijażu. Stała się ikoną walki z ageizmem w Hollywood i prywatnego starcia z autodestrukcją.
Demony młodości
Pamela już w dzieciństwie na długie lata nauczyła traktować się własne ciało niczym kawałek mięsa. Myślała, że tak zdystansuje się od własnej fizyczności stanowiącej źródło traum. Jej psychika wciąż jednak podnosiła utajony krzyk. Jako mała dziewczynka padła ofiarą molestowania za strony opiekunki. W wieku dwunastu lat została zgwałcona przez 25-letniego mężczyznę. Dorastała w przemocowym domu. Jej ojciec był alkoholikiem, a matka uciekała z bitymi dziećmi, by później znowu wrócić do oprawcy. Pamela obserwowała system współuzależnień i destrukcji od maleńkości. To nie mogło zrodzić niczego dobrego.
W złotej klatce
Ucieczki od patologicznego środowiska upatrywała w sławie. Gdy w 1989 roku zainteresowała agentów reklamowych w tłumie na meczu futbolu, uznała, że to jej życiowa szansa. Zapozowała przy promocji piwa, a materiał przyciągnął uwagę magazynu „Playboy”, który zaoferował jej sesję okładkową. Myślała, że teraz wszystko zmieni się na lepsze, tymczasem wpadła w kolejną klatkę.
Imprezowy styl życia pozwalał chwilowo zapomnieć o bolesnej przeszłości, ale łatka seksbomby, którą umocnił występ w „Słonecznym patrolu”, uniemożliwiała jej zaprezentowanie możliwości talentu. Otrzymywała role filmowe ze sporym ładunkiem erotycznym, stając się swoistą atrakcją w męskim świecie Fabryki Koszmarów.
Najbardziej pożądana i samotna kobieta świata
Za kulisami było jeszcze burzliwiej. Pamela nigdy nie miała szczęścia w miłości. Z perkusistą Mötley Crüe Tommym Lee pobrali się na plaży po zaledwie czterech dniach znajomości. Doczekali się dwóch synów, ale też miana największych skandalistów współczesnej Ameryki. Namiętne chwile uwieczniali na taśmach, które później składowali w sejfie. Czuli się bezpiecznie, do czasu, gdy padli ofiarą rabunku. Przeprowadził go mężczyzna zatrudniony do prac remontowych w willi pary. A że nie zapłacono mu za usługi, postanowił się zemścić. Wykradł nie tylko sekstaśmę, ale też pieniądze, broń oraz materiały ukazujące rodzinne chwile, w tym zdjęcia Pameli podczas ciąży. Ostatecznie nagrania trafiły do raczkującego internetu.
Na Pamelę i Tommy’ego posypały się gromy. Okradziono ich z intymności, ale społeczeństwo upatrywało winy w wizerunku seksbomby. To był początek końca ich małżeństwa. Medialna presja i sądowa batalia zrodziły frustrację oraz przemoc. Anderson uciekała i wracała, ostatecznie rozwiodła się z Tommym w 1998 roku, a mężczyzna trafił na kilka miesięcy za kratki z powodu jej pobicia.
Kolejne małżeństwa Pameli Anderson trwały zaledwie przez kilka miesięcy. Partnerzy dostrzegali w niej swoistą zdobycz. Zdrady, oszustwa, konflikty „interesów” – tak wyglądała codzienność u boku następnych mężów: Kida Rocka, Ricka Salomona, Jona Petersa i Dana Hayhursta. W najtrudniejszych momentach oparcie dawały jej dzieci. A problemów nie brakowało. W parze z życiowymi porażkami szedł kryzys kariery.
„The Last Showgirl”. Osławiona Pamela Anderson
Zbyt długo broniła się przed maską pustej seksbomby, a świat nie dostrzegał jej ambicji i zaangażowania. Już w poprzednich latach Pamela zasłynęła jako aktywistka walcząca o prawa zwierząt. Wspiera działalność PETA, sprzeciwia się naturalnym futrom i pozostaje wierna diecie wegańskiej. Dziś stoi na straży gatunków pozaludzkich i walki z dyskryminacją dojrzałych kobiet w przemyśle filmowym.
„The Last Showgirl” Gii Coppoli to wielki comeback Pameli Anderson. Gwiazda ramię w ramię z Demi Moore, Andie MacDowell, Jamie Lee Curtis czy Juliette Binoche sprzeciwia się ageizmowi i przywraca dojrzałą kobiecość na ekrany. Wciela się tu w Shelley, która od trzech dekad pozostaje gwiazdą rewii w Las Vegas. Swojej pracy nie traktuje bynajmniej jako zgrabnego zrzucania kolejnych elementów garderoby, a prawdziwą sztukę sceniczną, której oddała całe serce i młodość. Pewnego dnia rewia schodzi z afisza, a mająca 50. urodziny dawno za sobą kobieta znajduje się na życiowym rozdrożu.
Gia Coppola (wnuczka Francisa Forda) tworzy intymny, przykryty pod brokatem i pióropuszami obraz przemijalności sławy. Demitologizuje świat show-biznesu, w dalszym ciągu obracający się wokół młodości i nietroszczący się o swoje dawne legendy. Dla samej Pameli Anderson postać Shelley nosi autobiograficzne znamiona. „Ta rola to objawienie” – komentuje BBC. Objawienie nie tylko aktorskie, ale przede wszystkim ujmowane w indywidualnym wymiarze gwiazdy.
To symbol przebudzenia z hollywoodzkiego snu, niejednokrotnie przybierającego formę koszmaru. Współczesna Pamela nie potrzebuje już toksycznego partnera, by czuć się pożądaną, ani kociego makijażu oprawionego w platynowe fale. Na tegorocznej Met Gali ponownie zjawiła się w delikatnym make-upie, po ostrym cięciu i w sukni zakrywającej jej ciało od stóp do głowy. Kreacja staje się osobistym zwrotem w kierunku ochrony prywatności, z której ograbiono ją przed laty.
Więcej o sylwetkach kobiet znajdziecie tutaj.
