Więcej...

    Adolf Dymsza – największy komik międzywojennego filmu

    Adolf Dymsza należał do czołowych komików XX wieku. Przed II wojną światową był uwielbiany, szanowany, podziwiany. Grał głównie w komediach, dzięki którym wywoływał salwy śmiechu na widowni. Poza ekranem nie tracił werwy, płatał figle swoim kolegom z planu bądź sceny teatralnej. Wniósł do filmu własny styl, na którym próbowały wzorować się późniejsze pokolenia aktorów. Dymsza jest jednym z przykładów artysty, któremu wojna złamała życie i pozostawiła cień w biografii na długie lata powojenne. Kiedyś wysławiany, dziś zapomniany, wspominany i pamiętany przez nielicznych.

    Wielki marzyciel

    Adolf Bagiński, syn kolejarza, urodził się 7 kwietnia 1900 roku w Warszawie. Już jako
    młody chłopak przejawiał zainteresowanie teatrem. Filmy bowiem wtedy dopiero raczkowały.

    Nie interesowała go praca w kancelarii, więc w wieku siedemnastu lat zaczął uczęszczać na
    próby w półzawodowym Teatrze im. Staszica. Niedługo potem trafił do kabaretu Miraż jako
    inspicjent. W międzyczasie zameldował się w wojsku, gdzie starał się przemycić humor i
    farsę. W poszukiwaniu artystycznych doznań wrócił do Mirażu, lecz po serii porażek
    postanowił spróbować swoich sił w drobnych rolach filmowych. Młody Bagiński za cel
    ustanowił sobie ścieżkę artystyczną. Wierzył on, że został do tego stworzony. Czekał kilka
    lat, często przymierając głodem lub na łasce rodziców aż los się do niego uśmiechnie. Po
    drodze zahaczył o pracę w fabryce firanek oraz uczył tańca. W 1924 roku debiutował w filmie „Miłość przez ogień i krew”. Był to obraz niemy, który nie zachował się do dnia dzisiejszego.

    Dymsza otrzymał od reżysera rolę, w której miał przemawiać na poligonie do dwustu
    żołnierzy tak, aby ich rozbawić. Po kilku nieudanych próbach, zaczął przeklinać
    warszawskim slangiem, czym rzucił na kolana całą kompanię. Wspominał po latach, że
    podczas pokazu filmu dla niesłyszących, odczytali oni jego przekleństwa z ruchu warg i
    wybuchnęli śmiechem.

    Jak Bagiński został Dymszą?

    Nastał czas, gdy także Dodek jako szanujący się aspirujący artysta, musiał nadać sobie
    pseudonim. Było to ówcześnie bardzo popularne. Przeglądając kalendarz natrafił na nazwisko polskiego lotnika „Scipio del Campo”. W teatrze uznali, że to zbyt zawiłe mimo, iż Adolf upierał się, że widownia umrze ze śmiechu. Dodek pozostał Bagińskim, dopóki, jak mówił na łamach „Kina”, musiał pewnego razu szybko podać pseudonim, więc otworzył jedno z pism warszawskich i trafił na Dymszę – członka rosyjskiej Dumy państwowej. Od tej pory w programach figurował jako Adolf Dymsza.

    Przedwojenny król polskiej komedii

    Adolf Dymsza z reguły był odbierany przez krytyków i widownię pozytywnie. Nawet jeśli
    zdarzyła się negatywna opinia o wybranym filmie, rola Dymszy ratowała niepochlebną
    recenzję. Bywali dziennikarze, którzy w rubrykach prasowych pisali o słabszym występie lub grze nie na miarę możliwości Dodka. Wszystko zależało od roli jaka mu się przytrafiła. Jedni uważali, że dzięki niemu polska kinematografia może w końcu mówić o komedii, drudzy twierdzili, że nawet Dymsza nie jest w stanie uratować słabego scenariusza.
    Pojawienie się filmu dźwiękowego w latach trzydziestych dwudziestego wieku było
    dla Dymszy pewnego rodzaju „zbawieniem”. Od tej pory mógł prezentować swój talent w
    pełnej okazałości przed widownią w całym kraju, dzięki czemu uzyskał status
    pierwszoligowej gwiazdy. Można śmiało mówić, że urodził się we właściwych dla siebie
    czasach. Posiadał różnorodne talenty artystyczne. Potrafił bawić publiczność swoimi
    „tanecznymi wygibasami” oraz mimiką. Często wywoływał śmiech poprzez grę brwiami,
    którymi umiał zwinnie poruszać. Wykreował postać charakterystyczną, na miarę
    hollywoodzkich gwiazd. Dymsza często był porównywany do Charliego Chaplina i kto wie, jakby się potoczyły jego losy, gdyby karierę rozpoczął za oceanem. Chaplin mógłby mieć w postaci Dodka świetną konkurencję.

    Dymsza jako najsłynniejszy komik ówczesnych lat miał problem, aby opędzić się od fanów.
    Trudno było spacerować warszawskimi ulicami i przejść w spokoju. Wszędzie czaiła się
    oszalała z uwielbienia publiczność. Sława ekranowa bywała uciążliwa w życiu prywatnym.
    Były również zalety popularności, lecz stawało się to męczące, kiedy każdy napotkany żądał
    od Dymszy opowiadania kawałów. Aktor twierdził, że gdy oddawał buty do szewca, ten na
    sam jego widok pękał ze śmiechu. Sukcesy takich filmów jak Antek Policmajster czy ABC
    miłości przyniosły mu uznanie, dzięki czemu ogłoszono rok 1935 rokiem Adolfa Dymszy. Od
    tej pory producenci walili drzwiami i oknami, by móc podpisać kontrakt. Pomimo niewygód
    Dymsza nie tracił nigdy humoru.

    Dymsza na ekranie

    Jedną z przedwojennych komedii, w której Dymsza wykreował postać o takim samym
    imieniu, jest Dodek na froncie w reżyserii Michała Waszyńskiego z 1936 roku. Główną
    postacią jest Dodek Wędzonka, żołnierz armii polskiej w czasie I Wojny Światowej. W
    początkowych minutach czarno-białego filmu możemy zaobserwować widoki pól, okopów
    wybuchających bomb, granatów oraz żołnierzy strzelających do wroga, którego nie widać.
    Pojawia się wiele absurdalnych sytuacji. Film ma wydźwięk prześmiewczy w stosunku do
    wojny, a w szczególności do żołnierzy rosyjskich. Chwilami możemy usłyszeć zabawne
    dialogi oraz zobaczyć Dymszę tańczącego w stroju Cyganki. W ówczesnej komedii twórcy obrali sobie schemat przebierania aktorów za kobiety lub aktorki za mężczyzn. Panowało przekonanie, że damsko-męskie przebieranki będą śmieszyć publiczność.

    Komedia muzyczna „Każdemu wolno kochać” w reżyserii Mieczysława Krawicza i
    Janusza Warneckiego z 1933 roku była jednym z filmów, które zebrały najwięcej pochwał.
    Filmowcy starali się wzorować na produkcjach amerykańskich, w których często wielkie
    gwiazdy tańczyły i śpiewały. Stefania Zahorska, ówczesna bardzo znana literatka i krytyk
    sztuki, wypowiadała się w swojej recenzji pozytywnie. Szczególnie entuzjastycznie napisała o kreacji Adolfa Dymszy.

    (…) Nieraz – to drugie nieraz jest częstsze i wartościowsze, i
    nazywa się Dymsza. Dymsza jest pierwszorzędny. Gdyby całą sprawę podnieść w inwencji i
    poziomie, gdyby wlać w nią głębszego sensu, gdyby w kompozycji wyzyskać ten ostry,
    pionowy rytm i ten posmak społeczny, który wnosi Dymsza, to z tym artystą na ekranie
    można by chyba wyruszyć w świat. Tylko – jeszcze nie teraz. Jeszcze trzeba dla Dymszy
    oprawy. Trzeba filmu (…).

    Mimo iż ówczesne komedie nabrały pewnej rutyny, reżyserom udało się wyjść
    naprzeciw oczekiwaniom widzów. Największym atutem były melodyjne piosenki. Chcesz to
    mnie bierz to utwór, który pojawia się w jednej ze scen w wykonaniu Adolfa Dymszy oraz
    Miry Zimińskiej. Groteskowe wykonanie przyczyniło się do sukcesu piosenki. Pozytywnym
    aspektem był Dymsza, który swoją grą aktorską wniósł do filmów akcent prawdy społecznej.

    Groteska jako kategoria estetyczna sytuuje się w utworach muzycznych, plastycznych,
    teatralnych, literackich oraz filmowych. Można ją też określać jako karykaturę, nawiązanie do brzydoty, parodię. W filmie „Wacuś” w reżyserii Michała Waszyńskiego z 1935 roku Dymsza realizuje świat groteski poprzez intonowanie głosu, charakteryzację, kostium. Jako dorosły mężczyzna udaje kilkuletniego chłopca. Tworzy parodię poprzez mimikę, gesty, rekwizyt. Reżyser wprowadza ujęcia typowo filmowe: najazd, zbliżenie kamery, wprowadzenie różnych planów filmowych.

    Antek Król to kolejna zabawna postać wykreowana i stworzona dla Dymszy. Jak w
    większości komedii, aktor w pierwszoplanowej roli bawi śpiewem, dialogami, mimiką oraz
    tańcem do słynnej melodii tanga argentyńskiego El Choclo. Głównym wątkiem filmu jest
    kpina z caratu. Komedia „Antek policmajster” zrealizowana w 1935 roku przez Michała
    Waszyńskiego przedstawia przede wszystkim popis aktorskich możliwości Adolfa Dymszy.
    Intryga osadzona jest w XIX w., w carskiej Rosji. Główny bohater – tytułowy Antek Król
    para się sprzedażą królików. Niesłusznie oskarżony o wywrotowe zachowania w stosunku do
    caratu, musi uciekać przed policją. W czasie ucieczki pociągiem przebiera się nieświadomie
    w mundur jadącego w przedziale wysokiego urzędnika rosyjskiej policji, czyli policmajstra.
    Postanawia wykorzystać tę sytuację i pod tą postacią ukryć się.

    Mistrzowski popis gry aktorskiej Adolfa Dymszy sprawia, że widz może się
    zastanawiać, czy ma do czynienia z grą komika, czy z autentycznym Dymszą będącym po
    prostu sobą. Lekka fabuła, wiele humoru sytuacyjnego i śmiesznych dialogów sprawia, że
    film ogląda się z dużą przyjemnością i dystansem do minionej, niełatwej historii Polski.
    Dodatkową atrakcją tej komedii jest wspaniała muzyka Henryka Warsa z ponadczasowymi
    szlagierami, np.: „Co bez miłości wart byłby świat”.

    Czyż nie jest cudem, że na polskiej komedii można się śmiać głośno, często, bez zażenowania i bez przykrego poczucia wewnętrznego «upadku»? Ten cud sprawia przede wszystkim Dymsza. Jego groteskowość jest już w zasadzie z wyższego wymiaru, z wymiaru czystego i najrozkoszniejszego absurdu, w którym rzeczy nabierają głębszego sensu właśnie dlatego, że są absolutnie bezsensowne (…) – pisała Stefania Zahorska.

    W komedii „ABC miłości”, w reżyserii Michała Waszyńskiego, możemy zobaczyć
    doskonałą kreację Adolfa Dymszy jako zakochanego, niespełnionego artysty. Wincenty
    Poziomka (Adolf Dymsza) zarabia na życie pisząc listy miłosne dla podkuchennych panien.
    Pewnego dnia dostaje zawiadomienie, że został w połowie właścicielem spadku. Odziedziczył po stryju połowę sklepu spożywczego. Druga połowa należy do kilkuletniej dziewczynki, wnuczki spadkodawcy. Po przyjeździe Wincentego do sklepu celem objęcia spadku zastaje na miejscu śliczną pannę Helenkę, porażony jej urokiem wplątuje się w szereg humorystycznych zawiłości. Oczywiście jak to w komedii, wszystko kończy się happy endem, młodzi zakochują się w sobie i tworzą szczęśliwą rodzinę, a dzięki urokowi podopiecznej Basi będą mieli w przyszłości zapewniony przypływ gotówki. W tym filmie Dymsza pokazuje nam również kunszt doskonałej gry aktorskiej, dostarcza garść komizmu, dowcipu, humoru i zabawnych gagów z psem Teofilem w tle. Partnerują mu znakomici aktorzy: Maria Bogda, Konrad Tom, Kazimierz Krukowski, Józef Orwid. Film ten dodatkowo wyróżnia znakomity scenariusz Mariana Hemara z muzyką Henryka Warsa.

    Po błazenadach Antka Policmajstra była to prawdziwa niespodzianka: Dymsza od razu, niemal z miejsca wysunął się przed swoich współzawodników o całą głowę, noszoną, jak przekonaliśmy się, nie od parady i prowadził do końca bieg pełen triumfu i chwały (…) – pisał Adrian Czermiński.

    Losy wojenne i powojenne

    Adolf Dymsza początkowo zatrudnił się w kawiarni. Niestety pensja nie wystarczała na
    pokrycie kosztów w utrzymaniu kilkuosobowej rodziny. U Dodka pojawiła się również
    obawa przed wywózką bliskich do obozów. Postanowił wrócić na afisze tak samo jak jego
    wielkiego formatu koledzy i koleżanki m.in. Zbigniew Rakowiecki, Helena Grossówna,
    Kazimierz Junosza – Stępowski czy Ina Benita. Dymsza mimo powrotu na scenę nie
    podporządkował się niemieckiej propagandzie. Wiele razy ryzykując życie podczas
    przedstawienia kpił z okupanta. Odmawiał również brania udziału w propagandowych
    filmach niemieckich. Przez pół roku ukrywał w swoim otwockim domu Mieczysława L.
    Kittay’a, żydowskiego iluzjonistę oraz działacza kulturowego. Mimo to, za występowanie
    na jawnych scenach, ZASP ukarał Dymszę pięcioletnim zakazem grania na scenie. Po wojnie wystąpił jeszcze w kilku filmach, z których można wymienić Skarb oraz Nikodem Dyzma.

    Zmarł 20 sierpnia 1975 roku w domu opieki społecznej w Górze Kalwarii. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Adolf Dymsza w czasach swojej
    największej świetności był uwielbiany przez publiczność, kochały go tłumy. Ledwo pojawiał
    się na scenie, a widownia wybuchała śmiechem. Był niekwestionowanym królem polskiej
    sceny i filmu. Odszedł po cichu w zapomnieniu i samotności.

    Polski filmowiec, dziennikarz, krytyk filmowy Stanisław Janicki starał się
    utrzymywać pamięć o przedwojennych filmach prowadząc w latach 1967-1999 program „W
    starym kinie”. Współcześnie powstało wiele książek, filmów dokumentalnych lub seriali o
    artystach ówczesnych lat. W 2016 roku premierę miał serial Bodo, w którym pojawiła się
    postać Adolfa Dymszy zagrana przez Bartłomieja Kotschedoffa.

    Bibliografia:

    Czermiński A., ABC miłości, „Czas” 1935, nr 59.
    Dziewoński R., Dodek Dymsza, Wydawnictwo LTW, Łomianki 2010.
    Filler W., Wielki Dodek: Opowieść o Adolfie Dymszy, Mada, Warszawa 1995.
    Gierwszewska B., Polski film fabularny 1918-1939: Recenzje, Księgarnia Akademicka, Kraków 2012.
    Hendrykowski M., Aktor i aktorstwo filmowe, UAM Wydawnictwo Naukowe, Poznań 2017.
    Kałużyński W., Kino, teatr, kabaret w przedwojennej Polsce, PWN, Warszawa 2013.
    Zahorska S., Każdemu wolno kochać, „Wiadomości literackie” 1933, nr 15.
    Zahorska S., Antek Policmajster, „Wiadomości literackie” 1935, nr 8.

    Więcej o kulturze i sztuce znajdziecie tutaj.

     

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY