Gwen tańczy
Gwen Verdon urodziła się w Culver City w Kalifornii, 13 stycznia 1925 roku. Była córką dwojga brytyjskich emigrantów – dawnej artystki wodewilowej i elektryka zatrudnionego w wytwórni MGM. Jako dziecko zachorowała na krzywicę. Aby wyprostować nogi, musiała nosić buty korekcyjne i aparaty ortopedyczne. Aby wzmocnić jej nogi, matka zapisała trzyletnią Gwen na lekcje tańca. W wieku 6 lat mała występowała już publicznie, znakomicie stepując. Poznawała wiele form tańca; od stepowania, jazzu, tańca towarzyskiego i flamenco po taniec balijski. W latach licealnych uczyła się baletu pod okiem Ernesta Belchera. Miała szansę na rolę w musicalu „Show Boat”. Wydawało się, że na roztańczoną pannę Verdon czekały wyłącznie radości i sukcesy.
W 1942 roku Gwen miała 17 lat. Utalentowana i gotowa do ciężkiej pracy, marzyła o solowych numerach tanecznych, oklaskach i sławie. Na drodze do spełnienia marzeń stanął znajomy jej rodziców, James Henaghan, pracujący dla „The Hollywood Reporter”. James zgwałcił dziewczynę. Wkrótce Gwen zorientowała się, że zaszła z nim w ciążę. On łaskawie zgodził się na ślub, co państwo Verdon przyjęli z ulgą. Problem w tym, że Gwen – czemu trudno się dziwić – nie chciała nawet na niego patrzeć. Rodzice ją wręcz zmusili, by razem z nimi zaangażowała się w tuszowanie skandalu i potulnie wyszła za mąż.
Gwen nie była tak pokorna, jak bliscy by sobie życzyli. Będąc młodą matką i nieszczęśliwą żoną, znajdowała radość w tańcu. Pojawiła się w filmie „Blonde from Brooklyn” z 1945 roku. Po tym epizodzie wiedziała, że nie pogodzi się z życiem, jakie dla niej zaplanowano. W 1947 była już rozwódką. Syna oddała pod opiekę swoich rodziców i wyjechała. Powróciła na scenę w 1948 roku jako asystentka wybitnego choreografa Jacka Cole’a, znanego z pracy zarówno na Broadwayu, jak i w Hollywood. Rok później zadebiutowała na Broadwayu w musicalu Cole’a „Alive and Kicking” i zaczęła przyjmować małe role w filmach jako „tancerka specjalna”. Była też nauczycielką wschodzących gwiazd, między innymi Marilyn Monroe. Za występ w broadwayowskim musicalu Cole’a Portera „Can-Can” w 1953 roku zdobyła pierwszą z sześciu nagród Tony. Tak, jak marzyła: została gwiazdą.
Fosse/Verdon
Podczas prób do musicalu „Damn Yankees” Gwen Verdon poznała człowieka, z którym miała połączyć ją wzajemna fascynacja, ale też znacznie więcej. Dla Boba Fosse’a Gwen stała się wkrótce życiową partnerką, muzą, łączniczką między nim a resztą świata, najlepszą przyjaciółką.
Przed rozpoczęciem współpracy przy „Damn Yankees” parę razy spotkali się przelotem na przyjęciu i podczas przesłuchań. Fosse, który właśnie zyskał uznanie za choreografię do „The Pajama Game”, początkowo nie chciał angażować Verdon do swojego nowego projektu. Uchodziła za wymagającą i trudną („Uważano mnie za trudną i taka byłam” – wyznała Gwen w wywiadzie udzielonym w 1991 roku), a on sam miał twardy charakter i nie zamierzał tracić czasu na dyskusje z kimkolwiek. Aby ustalić, czy w ogóle istniała szansa na porozumienie, Fosse poprosił o próbę z Verdon, sam na sam. Podczas tej sesji niemal od razu się dogadali. Verdon zastanawiała się później nad ich niesamowitą chemią, zauważając, że talent Fosse’a i jej własne standardy taneczne uczyniły z nich niezwykle zgrany duet. Szybko zostali kochankami, choć Bob był mężem dawnej gwiazdy Broadwayu, Joan McCracken.
Jeszcze przed sfinalizowaniem rozwodu (nastąpiło to w 1959 roku) Bob i Gwen zamieszkali razem. Pracowali nad kolejnymi musicalami, pozostając w artystycznej symbiozie. Ich show „Redhead” zdobył w 1959 roku 6 nagród Tony. We dwoje mogli osiągnąć wszystko. Nie tylko odnosili sukcesy zawodowe, ale też wbrew przewidywaniom lekarzy, w 1963 roku powitali na świecie wyczekiwaną i wystaraną córkę, Nicole. A że byli zbyt zajęci pracą, by w pełni zaangażować się w wychowanie dziecka – to już inna historia.
W 1966 roku Gwen błyszczała w „Sweet Charity”. Musicalem zainteresowali się ludzie z Hollywood, jednak w filmowej wersji, reżyserowanej przez Fosse’a, główną rolę zagrała Shirley MacLaine. Gwen pomagała przy układach choreograficznych i nikt jej nawet nie podziękował.
Parę lat później Bob Fosse wywalczył możliwość reżyserowania innego musicalu – „Kabaretu”. Zaangażował Lizę Minnelli, z którą świetnie są dogadywał. Jednak dopiero, gdy do Boba dołączyła Gwen, praca nad filmem pogalopowała. Ostatecznie, zaprezentowany w 1972 roku film okazał się wielkim hitem, a dziś uchodzi za arcydzieło kinematografii. Boba okrzyknięto geniuszem i tylko wtajemniczeni wiedzieli, że Fosse owszem, był genialny, ale siłą napędową jego talentu była Verdon. Bob pozwolił sobie na romans podczas pracy nad „Kabaretem”, co skłoniło Gwen do decyzji o separacji. Fosse dostał Oscara, na osłodę.
Kurtyna w górę, kurtyna w dół
Chociaż przestali żyć pod jednym dachem, Fosse i Verdon nigdy się nie rozwiedli. Pozostali przyjaciółmi i współpracownikami. „Najszczęśliwsze chwile, jakie kiedykolwiek miałem z Gwen, były wtedy, gdy pracowaliśmy razem” – powiedział Fosse w wywiadzie w 1971 roku, na początku separacji.
Przygoda w Niemczech nie była pierwszym skokiem w bok Fosse’a. Bob nie potrafił być wierny i nawet nie zadawał sobie trudu, by cokolwiek udawać. Poza tym odpalał papierosa od papierosa, dużo pił i sięgał po narkotyki. Im dalej był od Gwen, tym silniejsze były jego autodestrukcyjne zapędy. Verdon ratowała go i motywowała go do dalszej pracy. W 1975 roku zagrała w reżyserowanej przez Boba broadwayowskiej wersji „Chicago” – było to jej wielkie artystyczne marzenie.
Gwen zaprzyjaźniła się z nową partnerką Fosse’a, tancerką Ann Reinking. Sama związała się z aktorem Scottem Bradym. Zarówno Reinking, jak i Brady, musieli pogodzić się z faktem, że pomimo separacji, między Fosse’em i Verdon istniała niezwykle silna, niezniszczalna więź. Gwen była u boku Boba, gdy 23 września 1987 roku dostał ataku serca. Towarzyszyła mu w ostatnich chwilach, a po śmierci męża dbała o jego artystyczne dziedzictwo.
Historię Boba Fosse’a i Gwen Verdon przedstawiono w serialu „Fosse/Verdon” z 2019. . Znakomity scenariusz Stevena Levensona, rewelacyjna gra aktorska (Michelle Williams jako Gwen i Sam Rockwell jako Bob), reżyseria Thomasa Kaila sprawiły, że to jeden z lepszych biopiców ostatnich lat. Jedną z producentek była Nicole Fosse, córka głównych bohaterów.
Co jakiś czas Gwen przypominała sobie, że miała córkę. Wielokrotnie obiecywała sobie, że zapomni o Broadwayu i skupi na macierzyństwie. Niekiedy jej to wychodziło – na jakiś czas. Okresy rodzinnego zaangażowania przerywały artystyczne projekty, którym nie można się było oprzeć. Nicole Fosse wspominała swoje dzieciństwo jako „dziwne”. Będąc nastolatką poszła w ślady ojca: po pierwszych papierosach i pierwszym piwie przyszedł czas na pierwsze narkotyki. Determinacja i siła matki pomogły dziewczynie pokonać nałogi i rozpocząć szczęśliwe życie w Vermont.
Gwen często poruszała publicznie kwestie zdrowia psychicznego. Miała swoje traumy, żyła z człowiekiem, którego nękały jego własne demony – wspomnienia trudnych przeżyć z młodych lat. Widziała też, jak jej córka walczyła z uzależnieniami. Verdon rozumiała, że takich problemów nie wolno zamiatać pod dywan. Ponadto uczyła tańca i propagowała go jako formę terapii. I dla niej był niezawodną terapią.
Gwen Verdon zmarła w domu swojej córki, w Vermont, 18 października 2000 roku. Miała 75 lat. Najbliższego wieczoru, o godzinie 20.00 wszystkie światła na Broadwayu zostały przyciemnione w hołdzie dla ikony nowojorskich musicali.
Więcej o kulturze i sztuce znajdziecie tutaj.