Dżinsy
Lubimy dżinsy, bo są wygodne i nie wychodzą z mody. Jest w nich coś, co automatycznie sprawia, że wyglądamy w nich stylowo. Szczególnie jeśli łączymy je z eleganckim strojem. Ikona mody – kobieta niezwykle elegancka, Jackie Kennedy zakładał do nich przepiękne sandałki rzymianki i nierozłączne okulary przeciwsłoneczne i w mgnieniu oka przeistaczała się w elegantkę. Jej towarzysz Arystoteles Onassis powiedział kiedyś o Niej: Nie wiem, co robi z tymi wszystkimi ubraniami, które kupuje. Ja widuje ją tylko w dżinsach.
Jak mawiał filozof Jean Baudillard – „świat się zmienia, a dżinsy nie”, dlatego warto przypomnieć sobie historie spodni, które zaczęły swoją karierą w kopalni diamentów, a skończyły na wybiegach mody…
Denim
Materiał, który się z niego szyje, nazywa się denim. Jako pierwszy uszył je w XIX wielu Jacob Davis, który pochodził z Rosji, ale przybył do Ameryki, gdy panowała gorączka złota. Ludzie z całego świata poszukiwali tam cennego kruszcu. Jacob nie dołączył do nich, ale uszły im spodnie do poszukiwań. Znane już spodnie z denimu wzmocnił metalowymi nitkami. I wtedy dołączył do niego Levi Strauss, z którym założyli pierwszą ich fabrykę. Ich spodnie przeszły mnóstwo testów – na przykład do każdej nogawki przyczepiali konia, a potem rozganiał je w dwóch różnych kierunkach, by sprawdzić, czy spodnie są naprawdę mocne.
Nazwę dżinsy wymyślili dla tych spodni młodzi ludzie w latach 50. XX wieku i stały się one symbolem młodzieńczego buntu. W tamtych latach nosili je „niegrzeczni chłopcy”: Marlon Brando, James Dean i Elvis Presley. To w dżinsach James Dean w filmie „Buntownik bez powodu” rozpoczął miażdżyć dotychczasową konwencję i dosadnie wyrażał swój sprzeciw wobec niej (ponoć 90% amerykańskiej młodzieży chodziła w nich wszędzie, z wyjątkiem kościoła i łóżka). Popularność tych spodni sięgnęła zenitu, zgodnie z hasłem „Moda to nic innego jak sztucznie wywołana epidemia”.
Inwazja
W latach 80. nastąpiła inwazja dżinsów na Europę – były one pierwszym w dziejach mody elementem typu „unisex”. Piosenka „Tato kupi mi dżinsy, proszę!”, była polskim apelem wyśpiewanym w 1966 roku przez Karin Stanek, który wyrażał marzenia tysięcy polskich nastolatków o spodniach – symbolu zachodniego stylu życia. Nie było łatwo je zdobyć. U nas były też wyznacznikiem dobrego statusu materialnego i przedmiotem marzeń z tego powodu, że ich nie było.
Można je było kupować w Pewexie (to już w latach 80.) za dolary, no i zdobywało się je na ciuchach za dość duże pieniądze, ale i tak dobranie rozmiaru, fasonu etc. było dość skomplikowane. W latach 80. stały się towarem rozchwytywanym i w rezultacie przestały odzwierciedlać ducha buntu. Przyczyniła się do tego amerykańska paczka bogatych dzieciaków z serialu „Beverly hills 90210”, którzy dżinsy nosili w każdym odcinku. Spodnie zaczęły się też pojawiać na wybiegach topowych domów mody i stylistów.
Must have
Dżinsy to absolutne must have w mojej szafie! Nie wyobrażam sobie, aby mogło ich tam zabraknąć, choć pamiętam czasy, gdy zdobycie pary prawdziwych dżinsów np. Wranglera czy Levisa – zamiast krajowej produkcji spodni firmy Odra nieudolnie je imitujących – było nie lada wyzwaniem.
Moim ulubionym zestawem są: biała koszula lub biały T-shirt, jak już wiecie zapewne z wcześniejszych moich artykułów – to mój znak rozpoznawczy i szpilki. Ten strój ratował i ratuje mnie nadal, gdy nie wiem, w co się ubrać, a chcę się czuć komfortowo i elegancko, ale nie bardzo wytwornie – mówi Olga z Damosfery.
Dziś dżins nosi się praktycznie wszędzie – królują w biurach, choć są firmy gdzie można je nosić tylko podczas tzw. casual friday, szkołach, a także na spotkaniach biznesowych. W połączeniu z marynarką, eleganckimi butami oraz innymi dobrej jakości dodatkami nie można odmówić im szyku.
Można je także nosić w wersji sportowej, ze sportowymi butami albo w typowo miejskim wydaniu, z kolorowymi balerinami, gdy wiesz, że do przebiegnięcia po mieście masz duże odległości.
Wybieram zwykle jeansy klasyczne, granatowe, bez modnych ostatnio przetarć i “poszarpanych” nogawek. W takich, nawet w połączeniu ze sportową bluzą na wakacjach nie czułabym się komfortowo – dodaje Olga.
W dżinsach do opery?
Choć są miejsca i sytuacje, gdzie nie powinno się ich zakładać. Olga, na przykład nigdy nie pójdzie w nich do opery ani na ważne spotkanie biznesowe.
Dżinsy sprzedają się na całym świecie w ilości dwóch miliardów par rocznie. Mimo wszystko nadal kojarzą się nam z luzem i wolnością. Może dzięki swojemu niebieskiemu odcieniowi, który jest przeważnie łączony z niebem i pozwala odpłynąć w marzenia…
red.
Zdjęcie: pixabay