Więcej...

    Gruzja, moje miejsce

    Swoje miejsce do życia można stworzyć od podstaw, nawet w odległej Gruzji. Tak zrobiła Magdalena Konik, którą zainspirowały piękne krajobrazy i plenery, wspaniali ludzie, pyszne jedzenie i wino.

    ***

    Magdalena Konik – fotografka, podróżniczka, pilotka wycieczek, blogerka. Swoje życie zawodowe i prywatne związała z Gruzją, gdzie mieszka od 7 lat. Prowadzi tam własne biuro podróży, organizując rajdy konne, warsztaty fotograficzne i wycieczki objazdowe w małych grupach, by być jak najbliżej ludzi i lokalnej kultury. Współpracuje z lokalnymi departamentami turystyki nad promocją gruzińskich produktów turystycznych i bierze udział w projektach rozwojowych i ekologicznych. Swoje zdjęcia publikowała w magazynach: National Geographic Traveler Polska, Kontynenty, Hoerz i Podróże, Georgian Journal, IWPR Georgia. Nie może żyć bez koni, aparatu i przestrzeni.

    Aleksandra Karkowska: Magdo, kochasz podróże. Co Cię w nich kręci?

    Magdalena Konik: Najbardziej chyba to, że weryfikują moją wiedzę i przekonania, przez co ciągle się uczę. Kręci mnie różnorodność tego świata, ale jednocześnie chciałabym mieć odpowiednią ilość czasu, by dokładniej poznawać dane miejsce, by je poczuć, zaufać nowym ludziom, wydarzeniom. Ale podróże uczą mnie też, że mogę polegać na sobie. Opuszczając nasz wygodny i znany świat, zagłębiając się w ten nowy, nie ma już powrotu. Fizycznie wejdziemy do domu, zobaczymy tych samych znajomych, ale już nie wszyscy zrozumieją, co widzieliśmy, jak sobie z tym radzimy. Oczywiście wszystko zależy jak dużo chcesz zobaczyć i poznać w podróży. Ja podróżuję, by poznawać ludzi. I najczęściej daleko od szybkiego, nowoczesnego świata znajduję najwięcej serdeczności.

    ***

    I wciąż jesteś w biegu… w trasie…

    Zawodowo podróżuję od 19 lat jako pilot wycieczek albo przewodnik. Prywatnie podróżuję krócej, jak na ironię. Mieszkając w Polsce i pracując jako przewodniczka przeprowadzałam się 14 razy. Wszędzie na chwilę, dłuższą lub krótszą. Każde miejsce było tymczasowe. Marzyłam o jednym miejscu, do którego będę zawsze wracać. Ale ciągle sobie powtarzałam, że póki nie mam dzieci albo zobowiązań, to takie życie nie jest złe. Ahoj przygodo! Wciąż na walizkach. Moje koleżanki i koledzy zakładali rodziny i zazdrościli mi życia w ruchu, ja coraz bardziej tęskniłam za stabilizacją. Czasem trudno się zatrzymać.

    Jednak osiadłaś. Od ponad 7 lat mieszkasz na stałe w Gruzji.

    Gruzja zdarzyła się przez przypadek, choć sama powtarzam, że nie wierzę w przypadki. Przyjechałam tu raz, by zrealizować pewien temat. Ale nie mogłam go zrealizować. Zetknęłam się z nową kulturą i nie rozumiałam jej kompletnie. To mnie napędziło. Przyjechałam znów i znów, aż dałam sobie trzy miesiące na podjęcie decyzji … i zostałam. Kilka razy próbowałam nawet wyjechać, buntując się albo poddając, ale ciągle wracałam.

    ***

    Co jest takiego wyjątkowego w Gruzji, że wybrałaś to miejsce do życia?

    Zwiedziłam wiele krajów, w wielu z nich zapewne żyłoby mi się wygodniej. Przez pierwsze lata w Gruzji nie było mi łatwo (inna kultura, patriarchat, układy itd.), wtedy zaciskałam zęby, bo wiedziałam, że muszę zostać, żeby się nauczyć tego kraju.

    Gruzja jest miejscem, które nauczyło mnie co to jest poczucie lokalnej tożsamości. Jak to jest być świadomym skąd się pochodzi i być dumnym z tego. Tu ludność, w większości, mieszka, gdzie ich przodkowie. A ja pochodzę z rodziny, którą dwa pokolenia wstecz przesiedlono, nie byli w żaden sposób związani z ziemią, na której zamieszkali. Ani moim rodzicom, ani mnie nikt nie wpoił poczucia regionalnej tożsamości i tradycji.
    To mnie w Gruzji zafascynowało. Szczególnie jest to widoczne w Tuszetii. To miejsce trudno dostępne przez bariery geograficzne, ale dzięki temu przetrwała tu bardzo stara i autentyczna kultura.
    To Tuszetia pokazała mi rzeczywistość mieszkania w małej społeczności, gdzie wszyscy się znają.
    Nauczyła mnie, że swoje miejsce na świecie trzeba stworzyć, od podstaw i w pełnej świadomości.

    ***

    Dlatego je stworzyłam. Po raz pierwszy mój plecak jest rozpakowywany do końca, a miejsce, w którym mieszkam, jest moim azylem, oazą spokoju i odpoczynku. Miejscem, o które dbam. To dla mnie nowe uczucie, niezwykle kojące.
    Nadal dużo podróżuję, zawodowo i prywatnie, ale wracam w miejsce, gdzie jestem u siebie. To właśnie sprawiło, że zostałam.

    Ale swoje miejsce stworzyłaś w Tbilisi…

    Tak, to jest logistycznie najwygodniej, z Tbilisi mam wszędzie blisko i mogę obsłużyć turystów. A Tuszetię odwiedzam latem. Tam nie mieszka się zimą.
    Pamiętajmy, że droga do Tuszetii wiedzie przez przełęcz na wysokości prawie 3000 m n.p.m. Ta droga jest zasypana śniegiem od października do maja i po prostu nieprzejezdna.

    ***

    Stworzyłaś swoje miejsce na ziemi w pięknych okolicznościach przyrody…

    Tutejszy krajobraz stał się dla mnie lekarstwem na wszystko. Zawsze chciałam być fotoreporterką, a Gruzja z jej dynamiką i historiami, to świetne miejsce, do nauki. Robienie zdjęć krajobrazu stało się dla mnie pewną terapią, która przywraca balans w życiu zawodowym i oddaje nagromadzone emocje. Pozwala na szukanie piękna i zachwytu nad światem. To skupienie na drobnych szczegółach, na plamach świateł i cieni na górach, kształcie rzeczy, na które na co dzień nie zwrócilibyśmy uwagi.

    Staram się w sobie pielęgnować dziecięcy zachwyt i zaciekawienie światem, a fotografia stała się do tego narzędziem. Poza tym fotografia wymaga ode mnie doskonalenia albo nauki nowych rzeczy, sprostania wyzwaniom, jak praca z ludźmi, kiedy najlepiej się ich poznaje. Dlatego na piechotę poszłam z pasterzami do Tuszetii, dlatego też potem chodziłam czy prowadziłam z nimi stada. Przełamałam w sobie sporo lęków i stereotypów, by fotografować lepiej.
    Znalazłam się w kraju niewyobrażalnie pięknym, więc inspiracji mam wiele na każdym kroku.

    ***

    Kobieta, atrakcyjna blondynka, niezależna i mówiąca wprost, co myśli chyba nie ma w Gruzji łatwego życia…

    To, że jestem kobietą i że mam polski paszport jest moim największym plusem i największym minusem. Czasem nie radzę sobie ze stereotypami i patriarchatem, a czasem mam wrażenie, że mam większe możliwości i mam tego świadomość, tylko dlatego, że urodziłam się gdzieś indziej. To dla mnie niesamowite, że mogę się z tym zmierzyć i sama uczyć się o sobie, weryfikować moje wartości, przekonania i kreatywnie uczyć się rozwiązywać różne rzeczy po „lokalnemu”.

    Tak, Gruzja to zdecydowania niezła lekcja życia, poczucia własnej wartości, możliwości, namacalnej historii i różnorodności w patrzeniu na tą samą rzecz, inaczej w każdym regionie. Nie jest nudno. Czasem śmieję się, że to miejsce rzuca mi kłody pod nogi, a ja z gracją coraz wyżej skaczę i mam z tego zabawę. Ba! Jak nic się nie dzieje, to sama ładuję się w kłopoty. (Śmiech).

    Chyba masz gruzińską duszę…

    Moja dusza chyba nie ma narodowości. Śmiać mi się chce, kiedy po przedstawieniu się jako Magda (łatwiejsze do zapamiętania i wygodniejsze) słyszę komentarz, że to gruzińskie imię. Więc to przeznaczenie… Nie mam po co polemizować, widząc czyjąś radość. A jak mówię po gruzińsku, to już wtedy nie mam jak się bronić przed „adopcją”. Przyznam, że jest to dla mnie miłe. Raz przez to, że doświadczam rodzinnego ciepła, troski, która jest szczera, a dwa, miło jest czuć się ważnym i akceptowanym będąc „obcym”.

    ***

    Co tu kochasz najbardziej?

    Te małe rzeczy – rozmowy z sąsiadkami w ich kuchni i jednoczesne przygotowywanie jedzenia, zapach chleba z piekarni na dole. Kocham to, że w Tuszetii rano budzą mnie konie i wychodzę celebrować wschód słońca, choć normalnie jestem strasznym śpiochem. Wtedy mam wrażenie, że ten spektakl światła i wiatru jest tylko dla mnie.
    Kocham jesienne zachody słońca w górach, smak chinkali, choć po trzech już pękam (śmiech), i to, że wszystko jest świeże i sezonowe. A ten rytm daje bliższy kontakt z naturą. Uwielbiam nocne niebo, daleko od miast i wysoko w górach.
    Kocham tutaj to, że dla ludzi ważny jest wspólnie spędzony czas. Dzisiaj to tak rzadkie, mieć dla kogoś czas.

    Twoje ukochane miejsce w Gruzji to…

    Tuszetia. Jest moją życiową lekcją. Wiele miejsc tam służyło mi do wyładowania się, albo szukania ukojenia, czasem do ponownego zachwytu nad światem. W Tuszetii szczególne miejsce w moim serduchu ma Dartlo między starymi, nieodrestaurowanymi domami z piktogramami, ale też pagórek przed Dolnym Omalo, gdzie zawsze patrzę na wioskę wyjeżdżając. Chcę wtedy zapamiętać każdy fragment, gdybym miała kiedyś nie wrócić. Szlaki pasterskie nad doliną Gomecari, gdzie mam poczucie stania w miejscu starszym i ważniejszym niż ogarniam.

    ***

    W innych regionach, już tyko wymieniając – Ushguli wczesną wiosną, Dolina Gony w Raczy przy jesiennym zachodzie słońca, Twierdza Szaori nad jeziorem Paravani, której historia sięga tysiące lat i czuć ją na każdym kroku, a jednocześnie tak mało osób o niej wie, że nabiera jeszcze większego mistycyzmu. Zwłaszcza kiedy o wulkaniczne stożki obok niej zahaczają się chmury, nad którymi stoisz. Zdecydowanie wielkie miejsce w moim sercu ma wieś Burmasigi, w Truso, w części, która jest już niedostępna dla odwiedzających bez wojskowych zezwoleń, a gdzie teraz pracuję z administracją regionu. Pasterskie wioski górnej Adżarii, pasmo gór Gomborskich z ukrytymi twierdzami, jeziorka Koruldi w Swanetii o wschodzie słońca.
    Mogę tak bez końca. (Śmiech).

    Magdo, nic tylko jechać z Tobą!

    Zapraszam.

    ***

    Jakie masz najbliższe plany?

    Cały czas organizuję wyjazdy do Gruzji. Jako właścicielka biura podróży, od tego sezonu zaczęłam otwierać nowe kierunki, takie jak Turcja, gdzie planuję rajdy konne i warsztaty foto, czy Armenia, gdzie będę proponowała wyjazdy trekkingowe. Poza własnym biurem podróży pracuję jeszcze dla Polsko-Gruzińskiej Izby Gospodarczo Handlowej, co pod wieloma względami jest dla mnie wyzwaniem, a z drugiej strony chciałabym w ten sposób mieć realny wpływ na coś. Chcę też wrócić zawodowo bardziej do fotoreporterki.
    Chciałabym wydać książkę o Tuszetii z moimi zdjęciami i wywiadami z mieszkańcami. Mam już częściowo sponsora, więc czas się zabrać do pracy. Niedługo też ukaże się książka o praktycznym podróżowaniu po Gruzji. Do tego kilka festiwali i prezentacji podróżniczych, które szykuję w Polsce.

    A o czym marzysz?

    Moje marzenia związane są z nauką nurkowania, żeglarstwa, wspinaczki, podwyższania kwalifikacji w jeździectwie, fotografii, języku, zarządzaniu biznesem. Żyję, kiedy się uczę. Chciałabym, by moje biuro podróży było źródłem inspiracji, nauki i zabawy dla moich klientów i pracowników.
    Poza czymś dla siebie mam wiele marzeń związanych z Gruzją, dbaniem o przyrodę tutaj, ale też by zwiększyć świadomość w wielu dziedzinach turystyki, życia, pracy ze zwierzętami.

    Nie ma czasu na nudę. Życzę Ci spełnienia tych planów i marzeń. Dziękuję za rozmowę.

    ***

    Aleksandra Karkowska – autorka międzypokoleniowych książek „Banany z cukru Pudru”, „Na Giewont się patrzy”, „Marsz, marsz BATORY”, „FOTO z misiem”. Od 2015 roku prowadzi Oficynę Wydawniczą Oryginały. Działa społecznie na warszawskiej Sadybie. Kocha fotografie i podróże.

    After the storm, fot. Magdalena Konik
    Po burzy, fot. Magdalena Konik
    Dartlo, fot. Magdalena Konik
    Dartlo, fot. Magdalena Konik
    Dartlo, fot. Magdalena Konik
    Dartlo, fot. Magdalena Konik
    droga do tuszetii, fot. Magdalena Konik
    Droga do Tuszetii, fot. Magdalena Konik
    droga_do_Parsmy_Tuszetia, fot. Magdalena Konik
    Droga do Parsmy, Tuszetia, fot. Magdalena Konik
    Fot Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Omalo, Fot. Magdalena Konik
    Omalo, Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot Magdalena Konik Stepantsminda
    Fot. Magdalena Konik Stepantsminda
    Fot Magdalena Konik Stepantsminda-Kanobi
    Fot. Magdalena Konik Stepantsminda-Kanobi
    Fot Magdalena Konik Tbilisi
    Fot. Magdalena Konik Tbilisi
    Fot Magdalena Konik Together_
    Fot. Magdalena Konik Together
    Fot Magdalena Konik Truso before the storm
    Fot. Magdalena Konik Truso przed burzą
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot Magdalena Konik ushguli
    Fot. Magdalena Konik Ushguli
    Fot Magdalena Konik Winter sunset
    Fot. Magdalena Konik Winter Zachód słońca
    Fot Magdalena_Konik_wyścig_Tianeti1
    Fot. Magdalena Konik wyścig Tianeti
    Fot Magdalena_Konik_wyścig_Tianeti
    Fot. Magdalena Konik wyścig Tianeti
    Fot Magdalena_Konik_wyścig_Tianeti
    Fot. Magdalena Konik wyścig Tianeti
    Fot Saba Cholikauri_ na zdjęciu Magdalena Konik 1
    Fot. Saba Cholikauri, na zdjęciu Magdalena Konik
    Fot Saba Cholikauri_ na zdjęciu Magdalena Konik
    Fot. Saba Cholikauri, na zdjęciu Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Fot. Magdalena Konik
    Lelo burti, fot. Magdalena Konik
    Lelo burti, fot. Magdalena Konik
    Magdalena Konik Life_Frame_profile
    Magdalena Konik
    Magdalena Konik
    Magdalena Konik
    Shepherds, fot. Magdalena Konik
    Pasterze, fot. Magdalena Konik

     

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY