Więcej...

    Jak zostać rekinem w mediach

    Rozmowa z Aleksandrą Ślifirską: ekspertem ds. wystąpień publicznych i autorką książki pt. "Rekiny biznesu w mediach, sztuka kreowania profilu publicznego" (wyd. PWN)

    Profil publiczny

    Katarzyna Kamińska: Chyba po raz pierwszy w Polsce ktoś zajął się tematem tak potrzebnym w dzisiejszych czasach, czyli profilem publicznym… a jak wytłumaczyć prościej, co to znaczy?

    Aleksandra Ślifirska: To komunikowanie siebie w przestrzeni publicznej, bo trzeba wiedzieć, jak to robić, gdzie i kiedy, by przynosiło odpowiedni rezultat. Czyli musimy wiedzieć, jaki mamy cel tworzenia profilu publicznego, bo to jest absolutny fundament. Dlatego nie wszystkie nasze zdjęcia powinny lądować na Facebooku, tylko pozostać w albumie rodzinnym (ten błąd popełniają często nawet specjaliści). Pozwolę sobie jednak skorygować, że nie jestem prekursorem tego tematu, choć pewnie prekursorskie jest jego pokazanie.

    Czyli z jakimi zdjęciami należy zachować szczególną ostrożność?
    Z tymi, które kiedyś pokazywaliśmy tylko rodzinie i przyjaciołom, a dwa razy zastanowiliśmy się czy pokazać sąsiadowi spod szóstki.

    Aktywność

    Każdy z nas poprzez swoją aktywność np. na Facebooku staje się w takim razie osobą publiczną…

    Tak. Ja akurat podpowiadam ludziom, którzy są ekspertami w swojej dziedzinie, jak wygląda ich wizerunek w przestrzeni publicznej, m.in. w mediach i sieci. Sugeruję, by wpisali swoje imię i nazwisko w google i zobaczyli, co znajdą na pierwszych pięciu stronach. Czy to jest to wszystko, co inni mają o nich wiedzieć? Odpowiedź najczęściej brzmi: nie. I wtedy zaczynamy pracę.

    Pani książka jest niezwykle bogata w treść. To istny podręcznik – każda strona naładowana jest wiedzą. Czy jest jakiś klucz, sposób, by nic z niej nie stracić?
    Książka  ma minimalistyczny design stworzony przez Szymona Baranowskiego, który ma do spełnienia bardzo ważną funkcję. Kiedy czytelnik  przyjrzy się budowie poszczególnego rozdziału, to zauważy dwie przestrzenie. Tekst właściwy, którym są wywiady z biznesowymi liderami i marginesy, na których pojawiają się słowa klucze oraz porady, ćwiczenia i inspiracje – oznaczone bardzo prostymi infografikami.

    Książka

    Fakt. Wszystko jest klarowne – książka – trochę jak firma czy organizacja, ma taki swój system identyfikacji wizualnej, dzięki czemu łatwo znaleźć czytelnikowi to, czego szuka.

    Jeśli szukam czegoś na temat metafory w języku biznesowym – to będzie to na pewno oznaczone. Jeśli szuka się informacji na temat narzędzi do komunikowania marki osobistej – to także bez problemu się to znajdzie, bo w zebranych w rozdziale trzecim infografikach jest dokładna instrukcja. Powiedziałabym więcej, że można je sobie skopiować i wykorzystywać do pracy indywidualnej czy szkoleniowej.

    Jaka główna idea przyświecała Pani pisząc ją?

    Opowiem taką historię. Wczoraj, na przykład zobaczyłam przerażenie na twarzy menadżera w mojej firmie, który dowiedział się, że musi zrobić prezentację i omówić ją przed klientem. Daj spokój, to jest przecież zwykła rozmowa! – tłumaczyłam mu, starając się odczarować sytuację. Jak zwykle usłyszałam w odpowiedzi:  Boże! To jest wystąpienie publiczne, kiedy ja ostatnio występowałem!  Napisałam tę książkę, aby uzmysłowić ludziom, że nauczą się rozmów i komunikacji biznesowej tylko wtedy, kiedy będą ją uprawiać. Ta książka nie spowoduje cudu, dzięki niej mają wiedzieć jak się uczyć i co w tej sztuce jest kluczowe.

    Odbiorca

    Czyli kto jest odbiorcą książki?

    Ktoś, kto buduje swoją markę i jest tej marki świadom, bo ja nie piszę o tym, jak tę markę tworzyć, bo to jest zadanie coacha. Jestem ekspertem od komunikacji tej marki. Zatem do mnie przychodzi ktoś – mówiąc brzydko – skołczowany. Zresztą bardzo ciekawie mówi o tym w mojej pierwszej książce Jacek Żakowski, że najlepiej w wywiadach wypadają ci skołczowani, którzy wiedzą kim są. Lubię zadawać to pytanie ludziom: kim jesteś? Widzę wtedy oburzenie na twarzy. No, co za pytanie! Kim jestem.  Po tym, niestety, najczęściej pojawia się cisza.  A ja pytam o to w kontekście życia zawodowego.

    Czy łatwo jest stworzyć profil publiczny i do czego on się przydaje?
    To nie jest łatwa praca, która na dodatek nigdy się nie kończy. Jednak profity są zaskakujące. Aby odpowiedzieć, do czego się przydaje – trzeba ustalić cel tworzenia takiego profilu. Można to wytłumaczyć na bardzo prostym przykładzie: jeśli prowadzimy firmę i sprzedajemy usługi, to podstawą skuteczności sprzedaży będzie moja marka osobista albo marka sprzedawcy, który idzie do klienta. Działa to tak, że idąc do firmy X – mój potencjalny klient ma się zetknąć ze mną wcześniej niż na spotkaniu, ma się zetknąć z moim profilem publicznym, ma mieć już cały system wartości i skojarzeń na mój temat, i to zanim podam mu cenę moich usług. Proszę zobaczyć, jakie to ma znaczenie dla negocjacji! Stopa zwrotu z marki jest bardzo ważna. Mówiąc obrazowo – stopa zwrotu z bycia fajnym człowiekiem jest warta zachodu. Nie sądzi Pani?

    Słuchanie

    W książce pisze Pani też, że Pani umie słuchać. To dziś dość niespotykane, bo wszyscy mówią i opowiadają, ale słuchać, nikomu się nie chce…
    Rzeczywiście słuchanie jest podstawą i na moich szkoleniach muszę mieć to opanowane do perfekcji, ale to jest obszar, nad którym sama intensywnie pracuję. Dlatego z własnego doświadczenia wiem, jak trudne to jest dla menedżerów. Z natury jestem gadułą, wszystko muszę powiedzieć pierwsza, na dodatek szybko, głośno i z odpowiednią mimiką oraz artykulacją. Mama wychowywała mnie w poczuciu, że w szkole mam mieć zawsze rękę w górze. Podnosiłam ją nawet wtedy, kiedy nie znałam odpowiedzi. Może sobie Pani wyobrazić jak to musi działać na moich współpracowników w firmie – to moje gadulstwo i chęć posiadania odpowiedzi na wszystkie pytania.

    To chyba trochę męczące…

    Idąc na zebranie w mojej firmie powtarzam sobie często: Zamknij się, daj powiedzieć innym, wysłuchaj ich, a potem siadam i zaczynam gadać. Z drugiej strony, kiedy słucham i  jeśli w ciągu 30 sekund nie usłyszę meritum – daję znać interlokutorowi, że jestem zniecierpliwiona i zła. Muszę dostać esencję. Jeśli ktoś nie potrafi mówić esencjonalnie, to znaczy, że nie wie o czy mówi – tak to odbieram. Mój pierwszy szef w gazecie mówił, że lead w tekście pokazuje, czy mamy coś do powiedzenia artykułem. Teraz wiem, że to dotyczy sfery komunikacji w ogóle. Dlatego prezesi często mają problem z wywiadami telewizyjnymi.

    Podstawa

    Umiejętność słuchania to chyba podstawa. Często ludzie się po prostu przekrzykują…

    Umiejętność słuchania jest niewiarygodna. Muszę słuchać moich ludzi – powtarzam, że wciąż się tego uczę. Także niezwykle ważna jest umiejętność uważnego czytania maili. Przecież może się okazać, że w mailu, który ma 1500 znaków, meritum pada w ostatnim zdaniu i jeśli tego nie wyłapiemy możemy podjąć bardzo złą decyzję biznesową. Ostatnio właśnie takiego maila wysłał mi mój współpracownik. Na szkoleniach, które prowadzę z komunikacji marki czy z wystąpień – muszę słuchanie mieć opanowane do perfekcji. We własnej firmie, kiedy prowadzę zebranie – mogę być energetyczna, ludzie muszą czuć, że ja żyję tym, co robimy, że jestem przekonana do tego, co mówię, że strategia, która im prezentuję będzie zrealizowana.

    Musi Pani mieć „power”.

    Oczywiście, ale już na szkoleniach muszę być inna. Tam jestem jak archeolog, który w ciszy z pędzelkiem oczyszcza skarb. Pełna pokory.  W ciszy wysłuchuję problemów, z jakimi się stykają menedżerowie w komunikacji, by dać im wiedzę i rozwiązanie. Dlatego wprowadziłam program o nazwie Communication Quest – 130 godzin z komunikacji biznesowej i komunikacji marki osobistej – takie MBA z komunikacji. To jest nowy produkt na rynku, ale już go przetestowałam i ma znakomite opinie. To będzie flagowy produkt mojego rozwijającego się dopiero Instytutu Komunikacji Medialnej.

    Mówienie

    Skąd bierze się w ludziach taka potrzeba mówienia?
    Z egocentrycznej kultury, w której żyjemy. Nazywam ją kulturą pierwszoosobową. Ja, ja, ja. Ja uważam, ja myślę – sama tego nadużywam. Media społecznościowe rozkręcają nas w „ja”. Przecież każdy robi sobie selfi. Jednak prawdziwy lider wie, że liczy się inna perspektywa. Kluczem jest słowo „my”. Proszę zobaczyć, że w przemówieniach przedsiębiorców, którzy dostają nagrodę Rady Biznesu  im. Jana Wejcherta,  lider nigdy nie przypisuje sobie zasług, choć wiadomo, że on tyrał najbardziej. Do tego miał największą odpowiedzialność. On dziękuję ludziom! Ego jest zgubne, a marki osobiste wiedzą, gdzie najlepiej je wypasać, by nam służyło, a nie szkodziło.

    Jak przekonać  gaduły, że warto słuchać innych?
    Pokazywać im przykłady. Powiem przewrotnie: warto słuchać rad innych, choćby dlatego, by na końcu bezkarnie podjąć własną decyzję.

    Wróćmy do wizerunku. Ludzie tworzą swój publiczny wizerunek, a potem jak się gdzieś prywatnie odsłonią, to jest przysłowiowa „kicha”. To chyba strasznie męczące tak żyć w dwóch światach?
    Nie ma czegoś takiego jak stworzony przez siebie wizerunek, bo marka osobista to komunikowanie prawdziwej wartości człowieka. Jeśli coś jest sztuczne, wymyślone, to znaczy, że ma jakąś krótkoterminową strategię osiągnięcia jakiegoś celu. A my mówimy o byciu biznesowym liderem, a nie posłem wybieranym na jedną kadencję. Być może tam takie reguły to normalna gra, ale ja nie zajmuję się polityką, zajęłabym się nią tylko wtedy, jeśli na prezydenta kandydowałby ktoś pokroju Dalajlamy.

    Współczesność

    Współczesny człowiek nie ma czasu chyba zastanawiać się na tym, kto jest kim naprawdę. Łatwiej jest udawać i mieć spokój…
    Udają ci, którzy mają deficyty i nie sądzę, by mieli spokój, bo udają kogoś, kim nie są, wręcz przeciwnie narażają swoje zdrowie i relacje międzyludzkie, które nawiązują w pracy i poza nią.

    Czy można jeszcze dziś wierzyć w to, co piszą media? Czytała Pani ostatnio jakiś prawdziwy, szczery wywiad na przykład?
    Moja książka jest pełna takich rozmów. Czytałam bardzo szczery wywiad z Agatą Buzek w „Urodzie życia”, gdzie Agata bardzo pięknie opowiada o sobie, i o tym, dlaczego ludzie udzielają dziś wywiadów. Ale nasza rozmowa też jest szczera, aż do bólu. Wskazałam w niej, co najmniej klika moich słabych stron, do których wielu trenerów komunikacji miałoby problem się przyznać (śmiech). Szczerość buduje markę – szczerość jest wartościowa, ale sedno w tym, by umieć o niej opowiedzieć.

    W Pani książce można przeczytać, że się komunikujemy, a nie rozmawiamy… W czym tkwi różnica i czy to jest złe?
    Rozmawiać to wymieniać myśli przy jednoczesnym budowaniu relacji, a komunikować to bardziej zdawać relację, mówić co należy zrobić. Jak brzmi lepiej: Chciałbym z tobą porozmawiać o…  czy Chciałbym ci zakomunikować, że… ? Proszę zobaczyć jak to słowo „relacja” wchodzi tutaj w zupełnie inny kontekst i znaczenia.

    Komunikacja

    Ponoć źle komunikują się osoby emocjonalne, bo zapominają o faktach – rozumie. Zgadza się Pani?
    Co to znaczy być emocjonalnym? Przekaz musi być emocjonalny. Proszę spojrzeć na imprezę rozdania Oskarów, która oprócz tego, że jest świetnie Pr-owo wyreżyserowanym spektaklem przykuwa do telewizorów miliony ludzi na całym świecie. Mało jest tam merytorycznej wiedzy, a same emocje. Ludzie płaczą, śmieją się na głos, dziękują Bogu, rodzicom. Same emocje. W komunikacji emocje są ważne. W komunikacji biznesowej przede wszystkim – właśnie, dlatego spółki kupują PR, bo potrzebują emocji, bo ich klienci ich potrzebują.

    Czy miała Pani okazję poznać nasz portal i czy może nam Pani powiedzieć, jakie robimy wrażenie i jak możemy być odbierane przez innych użytkowników Internetu?
    Aby to ocenić zgodnie z Pani prośbą muszę znać specyfikację produktu, jakim jest Państwa portal: cele, grupa docelowa, przekazy. Poza tym, aby odpowiedzieć jak jesteście Państwo odbierani musiałabym zrobić badania wśród użytkowników – co Państwu rekomenduje, jako krok pierwszy do ewentualnych zmian wizerunkowych.

    Rozmawiała: Kasia Kamińska


    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY