Więcej...

    Przepis na szczęście

    Kasia Kamińska: Z warsztatu z Tobą zapamiętałam, że trzeba w ludziach szukać podobieństw. To cudne dla mnie odkrycie. Wchodzę teraz gdzieś i zaczynam szukać np. która kobieta ma też brązowe oczy… W szkole faktycznie ciągle uczyli nas szukać różnic…

    Warsztat

    Kasia Kamińska: Z warsztatu z Tobą zapamiętałam, że trzeba w ludziach szukać podobieństw. To cudne dla mnie odkrycie. Wchodzę teraz gdzieś i zaczynam szukać np. która kobieta ma też brązowe oczy… W szkole faktycznie ciągle uczyli nas szukać różnic…

    Renata Wrona: Nie ma nic złego w dostrzeganiu różnic, bo przecież każdy z nas jest inny, niepowtarzalny i na tym opiera się nasza wyjątkowość. Problem polega na tym, że często  koncentrujemy się na różnicach w celu krytykowania i porównywania się. Łamigłówki z czasów dzieciństwa w stylu „znajdź X różnic w obrazku numer 2” od razu sugerowały, że obrazek numer 2 jest niepełny, czegoś mu brak lub ma czegoś zbyt dużo, a przecież różnorodność jest piękna i fascynująca. Dlatego namawiam uczestników swoich warsztatów oraz czytelników mojej książki „Szczęśliwa kobieta – rozwój, kariera, miłość” do tego aby najpierw nauczyli się dostrzegać podobieństwa. Dostrzeganie podobieństw pomaga nam zbliżyć się do siebie na początku znajomości, ułatwia nam otwarcie się na drugą osobę, pomaga przełamać „pierwsze lody”.

    Sukcesy

    Mówisz też, że większe sukcesy osiągamy jak robimy coś dla siebie. Jako przykład podajesz odchudzanie. Szybciej uda nam się schudnąć jak zrobimy to dla siebie, a nie kiedy realizujemy czyjąś sugestię, że przydało by się nam schudnąć kilka kilo.

    Najlepsze rezultaty, w każdej dziedzinie, odnosimy wtedy gdy robimy coś z pasją, ze szczerym zainteresowaniem i z przekonaniem, że chcemy to robić. Pełne przekonanie, ze robimy coś z czystych pobudek, z chęci zrobienia tego daje nam motywację do działania. Zrobienie czegoś dlatego, „ŻE CHCEMY” ma zdecydowanie większe szanse na powodzenie, niż gdy robimy to dlatego „ŻE MUSIMY”. Już samo słowo „MUSZĘ” ukazuje nasz opór w wykonywaniu tego zadania.

    Ustalając dlaczego coś robimy, że nie robimy tego w niezgodzie z samym sobą, jaki mamy cel i jak będziemy się czuli, gdy go osiągniemy, łatwiej jest nam dotrzymać naszych postanowień. Odnosząc się do odchudzania, jeśli robimy to ponieważ nienawidzimy swojego ciała, odchudzanie jest trudne, jeśli zaś robimy to ponieważ kochamy siebie i chcemy czuć się i wyglądać zdrowiej i piękniej, nasze nastawienie zmienia się i skupiamy się na zdrowym odżywianiu i tym, że robimy dla siebie coś dobrego, a nie na wrzucaniu w siebie „śmieciowego jedzenia” czy też na wyniszczającej, źle zbilansowanej diecie.

    Książka

    W książce piszesz o pozytywnym podejściu do życia, ludzi. Ale my Polacy bez marudzenia, niezadowolenia nie umiemy żyć. Czasem, aż strach uśmiechnąć się i mówić, że jest OK, kiedy wchodzisz w takie towarzystwo.

    Czasami mi się zdaje, że narzekanie to taki nasz narodowy sport, Polacy narzekają, obrażają się i mało się  uśmiechają. Z jednej strony przywykliśmy do tego, ale z drugiej strony coraz więcej ludzi mówi o tym, że czują się przytłoczeni narzekaniem szefa, partnera czy przyjaciół, a to dobry znak. Zauważenie, że coś nas męczy to pierwszy krok do zmiany. Mahatma Gandhi powiedział „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”.

    Te słowa mogą być dla nas inspiracją. Nie zmienimy świata, ale zawsze możemy zmienić siebie. Starajmy się nastawić na szukanie pozytywów wokół siebie i mówmy o nich głośno. Dobrym sposobem na zmianę nastawienia jest zapisywanie wieczorem nawet najmniejszych dobrych zdarzeń, które nas spotkały tego dnia. Zmiana nastawienia na pozytywne to proces, ale efekt końcowy jest spektakularny. Gdy przestaniemy podlewać, podsycać narzekactwo, narzekacze pójdą gdzie indziej lub zaczną brać z nas przykład. Oczywiście żadna zmiana nie zachodzi błyskawicznie, ale jeśli uzbroimy się w konsekwencje i cierpliwość, zauważymy, że po jakimś czasie jest wokół nas coraz więcej ludzi pozytywnych, mniej narzekających.

    Szczęście

    To w takim razie – jak się przygotować na przyjęcie szczęścia. Dlaczego tak się go boimy?

    To bardzo dobre pytanie. Dlaczego boimy się szczęścia? Może dlatego, że mamy wpojone schematy myślowe, że „coś za coś”, i myślimy, że jeśli coś zyskamy, to coś też musimy stracić? Może dlatego, że po prostu boimy się zmiany? Każda zmiana to coś niepewnego, musimy wyjść ze swojej strefy komfortu i po prostu się tego boimy? Czasem wolimy żyć w znanej niewygodzie niż zdecydować się na coś nowego, niepewnego, nawet jeśli obiecuje nam to lepsze życie.

    Czyli jak się przygotować na szczęście?

    Uwierzyć, że mamy całkowite prawo do szczęścia, i że zależy ono przede wszystkim od nas samych. Nikt nie spowoduje, że będziemy szczęśliwi, jeśli sami o swoje szczęście nie zadbamy. Szczęście to osiągnięcie stanu, w którym jesteśmy zadowoleni ze swojego życia. Zależy ono tylko od nas. Ważne jest, aby nauczyć się używać słów, które budują, a nie niszczą. Słowa mają wielką moc, mogą nas prowadzić lub hamować w zależności czy są pozytywne czy negatywne. Myślimy też przy pomocy słów. Dlatego w drodze do szczęścia, warto nauczyć się wykorzystywać słowa o pozytywnym brzmieniu, wyrzucić ze swojego słownictwa te, których brzmienie nas przytłacza. Negatywne myśli są wątpliwościami i obawami, które dezorganizują nasze życie i odwodzą nas od osiągnięcia poczucia szczęścia.

    Miłość

    Co to znaczy według Ciebie otworzyć się na coś np. na szczęście czy miłość? Szczególnie jeśli jesteśmy lekko „skrzywione czy obite” w tych sprawach? Czy to nie jest naiwność?

    Naiwność? Nie. Naiwnością jest myślenie, że możemy niczego nie zmieniać, tkwić w tym co mamy i oczekiwać spektakularnej zmiany. To tylko w bajkach księżniczki spały w wysokich wieżach i czekały na swego księcia, aż ten zjawiał się, piękny, waleczny i bogaty. I powiedzmy sobie szczerze, one nie miały nic do powiedzenia gdy ten już je wybrał i obudził pocałunkiem. Ja namawiam do tego, aby brać los w swoje ręce, otwierać się na szczęście, na miłość i na zmianę, w zależności od tego czego właśnie chcemy, czego poszukujemy. Namawiam do tego, aby w życiu być podmiotem, a nie przedmiotem.

    Gdy jesteśmy, jak to ujęłaś, „skrzywdzone czy obite” życiem jest nam trudniej ponownie zaufać i się otworzyć, ale tylko tak możemy odnaleźć coś nowego, pięknego. Bez ryzyka tego nie odnajdziemy. Ważne abyśmy wyciągnęli wnioski z naszej historii i nie popełniali tych samych błędów. Abyśmy jednak minionych krzywd i schematów nie przenosili na nowy związek. Pamiętajmy, że każdy związek jest inny, jest to spotkanie dwóch różnych osób, różnych osobowości i nie ma sensu przenosić na niego starych lęków.

    Życie

    Piszesz w książce, żeby żyć tu i teraz. Ok., ale jesteśmy tak skonstruowani, że większość z nas żyje albo przeszłością, albo przyszłością. Tu i teraz pozostaje przeważnie tematem medytacji, kiedy uda nam się zatrzymać na chwilę.  Masz jakąś metodę na żywot tu i teraz?

    Uważam, że tylko życie „tu i teraz” jest prawdziwym życiem. Przeszłość już minęła i nie mamy na nią żadnego wpływu, niczego już nie zmienimy, nie poprawimy. Przyszłość zaś jest wielką niewiadomą i wszystko co tylko sobie o niej wymyślimy, wszystkie nieszczęścia jakie chcemy przewidzieć i wizje jakie sobie tworzymy, na ogół nigdy się nie zdarzą. Jaki więc ma sens tracenie naszej energii na przeszłość i przyszłość? Czy nie lepiej spożytkować ją na to, aby zastanowić się co teraz się ze mną dzieje?  Warto jest skupić się na tym jakie uczucia mnie przepełniają, jak odczuwam swoje ciało, czy czuję w nim jakieś napięcia, jeśli tak – mogę je świadomie rozluźnić, na co mam teraz ochotę, jak pachnie powietrze wokół mnie, czy odczuwam ciepło, czy jest mi wygodnie, czego pragnę. Życie „tu i teraz” to wspaniały prezent dla swojego organizmu, myśli, duszy – Pozwala nam lepiej siebie poznać, bez wyrzutów i lęków.

    Wdzięczność

    Strasznie mi się podoba, że promujesz metodę „bycia wdzięcznym” to naprawdę pomaga być szczęśliwym. Za co Ty jesteś wdzięczna?

    Każdego dnia jestem wdzięczna za wiele dużych i małych rzeczy. Za wspaniałych, mądrych ludzi, których spotykam na swojej drodze i od których mogę się uczyć, za tych mniej wspaniałych, którzy dali mi w życiu odczuć krzywdę i ból, bo dziś wiem, że ja nigdy nie chcę tak traktować innych ludzi. Jestem wdzięczna swojej rodzinie za wsparcie i przyjaciołom za to, że są gotowi mnie wysłuchać, gdy tego potrzebuję. Jestem też wdzięczna sobie za wytrwałość w samorozwoju, za chęć do zmiany i za wolę i gotowość do pomagania innym.

    Ćwiczenia

    Proponujesz w książce dużo ćwiczeń/zadań – a czy Ty sama naprawdę pracujesz nad sobą i np. wykonujesz je każdego dnia? Jak wygląda czas, który poświęca sobie Renata Wrona?

    Tak, wciąż nad sobą pracuję, dużo czytam, wykonuję ćwiczenia rozwijające, aby Renata Wrona jutro była lepsza od Renaty Wrony dziś 🙂 .  Ale nie wynika to z tego, że czegoś w sobie nie akceptuję, ale z tego, że wiem iż mogę coś poprawić.  Każdego dnia, bez względu na porę roku i dzień tygodnia wstaję o godz. 6.00 i staram się kłaść o 22.00 (co już nie zawsze mi się udaje). Każdego dnia rano zaczynam od krótkiej pięciominutowej koncentracji na swoim ciele, emocjach. To jest właśnie to życie „tu i teraz”, potem wstaję, wypijam szklankę ciepłej wody z cytryną, szykuję zestaw wegetariańskich posiłków do pracy dla siebie i męża.

    Następnie idę pobiegać lub ćwiczę w domu, potem biorę prysznic i rozpoczynam pracę. I tu bardzo różnie czasem jest to jakiś warsztat czy szkolenie, czasem sesja coachingowa z klientem lub siadam do pisania artykułów, postów, informacji lub kolejnych rozdziałów nowej książki. Popołudniu staram się mieć czas dla rodziny. Wtedy idziemy razem na spacer z psami lub na kawę do ulubionej kafejki, mamy czas na rozmowy. Wieczorem zawsze czytamy, oboje z mężem uważamy, że czas spędzony z książką to czas zdecydowanie lepiej wykorzystany niż ten przy telewizorze. I tu bardzo różnie czasem jest to beletrystyka, czasem poradnik. Zdarza mi się czytać dwie książki jednocześnie. Ich wyboru danego dnia dokonuję w zależności od humoru i natężenia zmęczenia.

    Ludzie

    Fajne jest też to, że piszesz o tym, by nie trzymać się kurczowo ludzi, którzy np.  blokują i dołują. To chyba efekt dojrzałości, by myśleć o sobie i pozwolić ludziom na naturalne odejście, a być może kiedyś na powrót…?

    Cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę. Mamy tendencję do denerwowania się, że inni nie rozumieją naszej chęci zmiany, rozwoju. Staramy się ich przekonać na siłę. Ich niechęć czy niezrozumienie nas blokuje. Tracimy na to wiele energii. Często też wtedy nie starcza nam jej na trwanie w swoim postanowieniu. Wracając do odpowiedzi z punktu trzeciego naszej rozmowy „Nie zmienimy świata, ale zawsze możemy zmienić siebie”. Nie ma sensu na siłę zmieniać i przekonywać innych. Każdy z nas ma swój czas i jeśli nie jest nam już razem po drodze, warto pozwolić innym odejść i może kiedyś powrócić, niż z nimi na siłę się szarpać i doprowadzić do niepotrzebnych pretensji i złości.

    Jak doszłaś do tego wszystkiego co opisałaś w książce? Dlaczego się zajmujesz pomaganiem ludziom?

    Kocham ludzi i zwierzęta. Dużo pracowałam i wciąż pracuję nad swoim rozwojem i wierzę, że każdy z nas zasługuje na wszystko co w życiu najlepsze. Od lat pracując jako trenerka rozwoju osobistego i biznesu oraz coach. Spotykałam wiele ludzi, którzy mieli wszystkie predyspozycje by osiągać sukcesy zawodowe i szczęście w życiu osobistym, a jednak coś ich blokowało i ciągnęło w dół i prawie za każdym razem okazywało się, że to ich własne przekonania, samokrytyka, niska samoocena przykryta arogancją, drogimi gadżetami lub lęk przed zmianą,  były głównym powodem niepowodzenia. Postanowiłam w prosty sposób opisać podstawowe techniki i sposoby przełamania tego błędnego koła, tak aby każdy miał szanse na lepsze, szczęśliwsze życie na co dzień.

    Zakończenie

    Na koniec:  masz jakąś metodę na jesienno-zimową apatię? Pewnie dobrze jest w takich sytuacjach zacząć uprawiać jakiś sport. Tylko jak się zmobilizować, kiedy każda cząsteczka ciała krzyczy „chcę spać, pod kocyk – obudźcie mnie wiosną”.

    Aura wprawdzie nam nie sprzyja jednak ja uważam, że najważniejsza jest pogoda ducha. Gdy w naszych sercach świeci słońce, świat wokół wydaje się cieplejszy 🙂 . Moim sposobem na jesienną szarugę jest spacer. Gdy ciepło się ubierzemy, spacer w parku może być wspaniałym pomysłem. W ostatnią niedzielę gdy wiało i mżyło, ja poszłam do Warszawskich Łazienek z torbą orzechów dla wiewiórek. Zła pogoda przestaje przeszkadzać, gdy widzimy wokół nas biegające i zadowolone z naszej wizyty wiewiórki. Kolejnym sposobem jest dobra książka, gorąca herbata i ciepły koc. To zawsze dobre rozwiązanie, gdy pogoda wyjątkowo nie sprzyja do spacerów.

    Sport jest świetnym rozwiązaniem, należy go tylko dobrze dostosować do swoich upodobań i oczywiście pogody. Nie każdy jest tak wytrwały by biegać w deszczu, na szczęście mamy sporo klubów fitness i basenów. Ja wtedy zamieniam bieg na ćwiczenia jogi w domowym zaciszu z relaksującą muzyką, w blasku zapalonych świec lub spotkanie  z przyjaciółmi. Sposobów na jesienną chandrę możemy znaleźć wiele, ważne abyśmy chcieli skupić się na tym by znaleźć sposób na świetnie spędzony czas, a nie wymówkę by nic nie robić. I tu dochodzimy do punktu wyjścia – wszystko zależy od naszego nastawienia i naszych myśli. Dlatego życzę wszystkim czytelniczkom i czytelnikom dużo słońca w sercach i uśmiechu na twarzy i niech przyświeca Wam obraz z „Deszczowej piosenki” gdzie bohater tańczy z parasolką w strugach deszczu.

    RENATA WRONA:

    Life & Business Coach z międzynarodową akredytacją ACC ICF, Trenerka, PR managerka i właścicielką PRIME IMAGE. Więcej informacji: renatawrona.pl

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY