Więcej...

    Dama i dziecko – jak budować prawidłowe relacje

    Według Ewy Woydyłło, doktora psychologii i terapeuty uzależnień - relacje matki i córki (ale też na linii matka – syn) są tak mocne, że chcąc nie chcąc wiążą się z problemami. Wzięłyśmy pod lupę to zagadnienie i sprawdzamy,  jak radzą sobie z nim damosferowe mamy.

    70 procent

    Sytuacja jest szczególnie niebezpieczna, kiedy mama wypełnia role rodzicielskie w ponad 70 procentach. Im mniejszy jest udział ojca w wychowaniu dziecka, tym mniejsze są napięcia między rodzicielką, a jej potomstwem.

    Mój syn większość czasu spędzał ze mną. Gdy był mały, pilnowałam, aby w odpowiednim czasie kładł się spać, zjadał posiłki czy wychodził na spacer. Później, gdy podrósł to na mnie spadł obowiązek dopilnowania terminowo odrobionych prac domowych, przygotowań do sprawdzianów, zakup potrzebnych materiałów do szkoły, pójścia spać o odpowiedniej godzinie czy poświęceniu czasu na lekturę. Nie zapominałam jednak, aby ten czas dzielić z chwilami spędzonymi na wspólnej rozmowie, oglądaniu filmów, grach, wyjściu na lody, czy choćby na przytulaniu, które w moich relacjach matka/syn jest tak bardzo ważne. Wypracowanie pewnych zasad dawało mi również szansę na wygospodarowanie choćby odrobiny czasu dla siebie – mówi Edyta Gawarska.

    Reguły

    Edyta zauważyła, że utrzymanie pewnych reguł i zasad dało większą łatwość codziennego funkcjonowania, pozwoliło zachować odpowiednie relacje i w większości eliminowało napięcia. Jednak czasami nie było to łatwe, gdy np. jego tata wracał wieczorem do domu po pracy i syn przeciągał chwile pójścia spać, oglądania telewizji czy zamawiania kolejnych kanapek na kolację. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby także tata uczestniczył w realizacji tych reguł, gdyż odejście od nich przez jednego rodzica sprawia, że dziecko postara się to wykorzystać i „ugrać” coś dla siebie, co tak naprawdę nie będzie dla niego korzystne. W takich momentach stawała się trochę „złym policjantem”, który musiał przywoływać syna do codziennych rytuałów i zasad, gdyż nie przestrzegając ich miewał kłopoty z zasypianiem, pojawiało się zmęczenie, a czasem nawet nadpobudliwość.

    Więzi

    Moje więzi z synem są wyjątkowe i bardzo silne. Udało mi się jednak nie przekroczyć relacji matka – syn, nie zostałam Jego kumpelą. Mój syn wie, że może ze mną o wszystkim porozmawiać, ale nie mam z tym problemu, że niektóre tematy omawia ze swoim ojcem, kuzynami lub kolegami. Szanuję jego zdanie, wybory i staram się nie narzucać mu swojego światopoglądu, choć nie jest to łatwe. Mam nadzieję, że udało mi się przekazać mu wrażliwość, która jest tak mało popularna w naszym świecie, uczciwość, asertywność (wiem, jak mi jej w życiu bardzo brakowało), ale też umiejętność okazywania uczuć i mówienia o nich. Gdy na spaczerze syn bierze mnie za rękę lub obejmuje, nie udaję jego starszej siostry lub nie daj boże dziewczyny, ale sprawia mi przyjemność fakt, że nie jest to dla niego żadnym problemem, czy jak mówi młodzież „obciachem” – mówi Edyta.

    Ewa Woydyłło od kilku lat obserwuje też pewien niebezpieczny trend polegający na tym, że matka przestaje być matką, a zaczyna być przyjaciółką swojego dziecka. I to jest rola, której dzieci nie są w stanie unieść. Syn czy córka nie są partnerem dla matki. Nie mogą mieć poczucia, że są za nią odpowiedzialni. Ten moment, gdy syn mówi: „Jak będę duży, to ożenię się z mamą”, jest niebezpieczny. Mama musi wtedy powiedzieć: „Ja już mam męża, ty będziesz miał kiedyś swoją dziewczynę” – mówiła na konferencji „Oh! Mamo. Jestem kobietą”.

    Córki

    Nie mam córki, ale wiem od moich koleżanek, że przykre jest, gdy w pewnym momencie, wg ich mniemania, stają się jakby niewidoczne, bo uwaga męskich spojrzeń skierowana jest już nie na nie, ale na ich prawie dorosłe córki. Jednak mądre kobiety potrafią sobie z tym poradzić podkreślając swoje atuty kobiety dojrzałej i nie przebierają się za nastolatki czy boginie sex-appealu. Nie udają kumpelek swoich dzieci, nie podążają ślepo za modą i nie starają się prowadzić życia, do którego już dawno przestały pasować. Jeśli jednak robią zupełnie odwrotnie, zaburzają swym zachowaniem bezpieczeństwo swoich córek, sprawiają, że nie mają one dobrych wzorców i czują się mocno niekomfortowo w roli pseudo koleżanek swoich matek – dodaje Edyta.

    Rolą rodzica jest wyznaczanie dziecku granic, mądrych granic, tak aby dziecko nie czuło się „jak na smyczy”, ale miało jasno pokazane granice swobody, które nie są przekraczalne w danym wieku.

    Dla dziecka

    To rodzic wie, co jest dla dziecka bezpieczne i dobre. Z wiekiem pozwalamy dziecku na coraz większą swobodę wyborów, podejmowania własnych decyzji. Nawet jeśli my zrobilibyśmy coś inaczej, nasze dziecko ma prawo podejmować własne wybory, oparte na jego życiowym doświadczeniu, ma prawo popełniać własne błędy, ponieważ tak przebiega proces rozwoju. Jednak jako rodzice staramy się utrzymać autorytet jaki mieliśmy u dziecka, gdy było małe i nie chodzi tu o autorytet przez okazywanie młodemu człowiekowi, że należy nam się szacunek za to, że go karmiliśmy i ubieraliśmy, lecz przez pokazywanie swoim przykładem postawy uczciwości i dobroci, otwartości i szacunku na inność – mówi Renata Wrona.

    Z obserwacji Edyty wynika, że na szczęście relacje między rodzicami, a dziećmi są w większości niezachwiane i nikt z jej znajomych nie wchodzi w role kumpli swoich dzieci. Co prawda kontakty pomiędzy nimi, tak samo jak pomiędzy mną, a moim synem, mocno różnią się od tych, które miałam ja i moi rówieśnicy ze swoimi rodzicami, ale te różnice są na ogół korzystne. Na szczęście już mało który rodzic wychodzi z założenia, że „dzieci i ryby głosu nie mają”- kończy swoją wypowiedź Edyta.

    Rodzic przyjacielem

    Czy rodzic może być przyjacielem swojego dziecka? Tak, jeśli poprzez słowo „przyjaźń” rozumiemy szacunek, gotowość pomocy i wysłuchania w każdej sytuacji. Nie, jeśli poprzez słowo „przyjaźń” rozumiemy bycie „kumplem”. Dziecko, które dostaje od rodzica zbyt dużo swobody może mieć problemy z zaburzoną samooceną, może nie wiedzieć co jest dla niego dobre, a co złe. Dziecko powinno czuć i mieć pewność, że rodzic pomoże mu, gdy będzie potrzebował pomocy, ale też, że jasno i zdecydowanie wyrazi swoją opinię, gdy dziecko będzie robiło coś złego. Rodzić jako przyjaciel powinien wysłuchać zwierzeń swojego dziecka, ale nie zrewanżuje mu się tym samym, opowiadając o swoich problemach, mądry rodzic wie, że małe dziecko może nie udźwignąć problemów dorosłych. Uważam, że współcześni rodzice, sami wychowywani byli dość surowo i dlatego tak bardzo chcieli zaoszczędzić swoim dzieciom przykrości ciągłych zakazów.

    Część rodziców pogubiła się w definiowaniu tych różnic „rodzic – przyjaciel” a „rodzic- kumpel”. Niestety często obserwuję pomieszanie zachowania, gdy rodzic z jednej strony próbuje być „luzakiem” i wychodzi z roli opiekuna na rzecz roli kumpla, a w momencie krytycznym, gdy dziecko potrzebuje pomocy, rodzic zmienia się w tyrana, który krytykuje, obwinia i karze, zamiast wesprzeć dziecko. Stąd tyle problemów wychowawczych i frustracji zarówno wśród dzieci jak i wśród rodziców – dodaje Renata.

    Rodzicielstwo

    O tym, że trzeba być przyjacielem dziecka, ale przede wszystkim Jego matką wie doskonale Edyta. Ustalone zasady sprawiły, że mam z nim dobry kontakt, że mi ufa i może powiedzieć mi „każdą” prawdę ale też zna granice, których nie przekracza, bo ma do mnie szacunek i wie, że może na mnie liczyć w każdej sytuacji.

    Dużym problemem są też reklamy i filmy, z których dzieci uczą się relacji ze swoją matką. Potem nie chcą mieć dobrego kontaktu ze swoją, bo nie wygląda tak, jak ten w telewizji. Wiele dzieci jest nasiąkniętych tym, co ogląda i nie umie nawiązać kontaktu ze swoją realną mamą.

    Czas

    Jeśli poświęcamy dziecku czas, jeśli oglądamy wraz z nim telewizję, możemy w porę omówić z nim to co ogląda, spytać co myśli, powiedzieć, co my myślimy na ten temat, wtedy nie ma ryzyka, że dziecko zamieni nas, rodziców na wymyślony świat filmowy. Dobrze jest też zdawać sobie sprawę z faktu, że gdy dziecko przechodzi okres dojrzewania, naturalne jest, że trochę odsuwa się od rodziców, ma swoje sekrety, tajemnice. Dobrze, jeśli rodzic to rozumie i potrafi zaakceptować. Między innymi na tym polega czas dojrzewania, własnych wyborów, szukania nowych autorytetów i fascynacji.

    Uważam, że to właśnie jest okres „zbioru plonów” po czasie, gdy poświęcaliśmy dziecku dużo uwagi i miłości. Teraz nadszedł ze strony rodzica czas na wiarę, że wychowaliśmy dobrego człowieka i nawet jeśli popełni błędy, bo ma do tego prawo, to nie powinno to zmieniać naszej miłości w stosunku do niego z tą różnica, że teraz dajemy mu mniej troski a więcej zaufania – dodaje Renata Wrona.

    Relacje

    Często zaczyna się źle dziać w relacjach, kiedy naszym głównym celem życiowym są dzieci. To wtedy każdy ich błąd, ale również każdy nasz błąd popełniony wobec nich – staje się dla nas powracającym koszmarem. Analizujemy, wracamy myślami, wyobrażamy sobie „co by było, gdyby…”, zamęczamy siebie. I z uległością, niemądrą wyrozumiałością próbujemy zapłacić za swoje potknięcia.

    Kłopoty zaczynają się też, kiedy nie jesteśmy w stanie pozwolić swojemu dziecku, by poszło swoją drogą. Moje dziecko jest dorosłe, znaczy, że idzie własną drogą, trzyma się własnego planu. Być może go nie ma – to też musimy zaakceptować. Dorosły człowiek ma prawo swoje życie zmarnować, niestety. Mimo że być może nasz pomysł byłby rzeczywiście o wiele korzystniejszy, dla psychicznego zdrowia obu stron musimy dać mu działać – mówi Ewa Woydyłło.

    Dorastanie

    Jeszcze kilka lat, a mój syn wejdzie w dorosłość i zdaję sobie sprawę, że nasze relacje w pewien sposób zmienią się. Nie mam jednak poczucia, że nie będę wiedziała, jak wypełnić czas, który teraz poświęcam jemu. Jeśli się robi to co się lubi, ma się znajomych, swoje pasje to nie ma zagrożenia, że będziemy nadal żyć życiem naszych dzieci, że zagości w nas syndrom „opuszczonego gniazda”. Zapewne nie zawsze łatwa będzie akceptacja podejmowanych przez mojego syna decyzji, które być może nie będą do końca spójne z moimi oczekiwaniami … ale właśnie, to są moje oczekiwania, a nie jego i tego będę się starała uczyć każdego dnia – dodaje Edyta.

    Pamiętajmy, że chowamy nasze dzieci nie dla siebie, lecz dla innych ludzi, że kiedyś dorosną i założą swoje rodziny, lub nie, to musimy uszanować ich wybory i pozwolić na kroczenie własną drogą.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY