Więcej...

    Lawendowe pole pani Eli

    Lawendokosy, szczęśliwe jajka i czarne maliny. To wszystko spotkało mnie na lawendowym polu po drodze do Krakowa. Warto czasem zboczyć z głównej drogi…

     

    Lawendowe pola jeszcze kilkanaście lat temu kojarzyły nam się tylko z Prowansją. Dzisiaj jest ich coraz więcej wokół nas. Powstają kolejne miejsca, gdzie możemy latem podziwiać fioletowe łany o cudownym zapachu.

    Jadąc sama w trasę lubię robić przystanki. Lubię zjeżdżać z głównej drogi, by odkryć coś nowego, coś ciekawego. Ostatnio jadąc z Warszawy do Krakowa, zjechałam na lawendowe pole w okolicy Miechowa, a dokładnie do miejscowości Krępa.

    Kilkanaście kilometrów z głównej trasy wiodła mnie wąska droga, z lekkimi zakrętami poprzez pagórki. Dojechałam na miejsce zgodnie z tym, co pokazała mi mapa Google. Zaparkowałam za czyimś domem, tuż obok dużej drewnianej stodoły, na wykoszonej trawie wzdłuż gęstej pachnącej lawendowej grządki.

    Poszłam głębiej w pole, za stodołę. Na wiejskim podwórku biegały kaczki i kury, a w lawendowym polu pracowali ludzie. Ścinali lawendę. Lawendokosy. Całe grzędy wielkiej lawendy ścięte. Unosił się jej aromat, niezwykle mocny. Obserwowałam ich przez dłuższą chwilę.

    W pewnym momencie zauważył mnie jeden z nich, Pan Andrzej. Krzyknęłam: „Dzień dobry! Przyjechałam popatrzeć na lawendę!”

    „To ja zawołam żonę, ona więcej się zna.” – odpowiedział.

    Pani Ela, ubrana w czerwoną koszulkę, biegła do mnie pomiędzy grządkami.

     

    „Niech pani usiądzie, to nie można tak na szybko” – powiedziała, kiedy zapytałam czy mogę zebrać bukiecik z lawendy i, że oczywiście zapłacę. Weszła do małej szklarni na podwórku, pokazała kosz z bukiecikami i woreczkami z suszem. Wybrałam kilka sztuk, dla koleżanek, dla mamy. Wszystkie kochamy lawendę.

    Przepraszała, że to takie już ostatnie, bo wczoraj było dużo gości, to wykupili. Dla mnie były najpiękniejsze. Takie solidne i od serca.

    Państwo Elżbieta i Andrzej mają 2 hektary lawendy, jest co robić. Od ponad 35 lat ją uprawiają, sprzedają susz. W weekendy w sezonie pani Ela wyciąga z szafy koronkowe sukienki, opaski, słomkowe kapelusze, w które można się ubrać do sesji wśród fioletowych kwiatów. W koszykach układa bukieciki i woreczki z suszem, które można kupić. Można też zapisać się na sesję fotograficzną. Wtedy jest dokładnie wysprzątane podwórko i w drewnianej altance jest idealny porządek.

    Pani Ela kocha ludzi, lubi kiedy do niej przyjeżdżają, kiedy może im opowiadać o lawendzie, ale też o ogrodzie, o swojej pracy, o tym co lubi.

    I ja się „zamieniłam w słuch”. Opowiadała o codziennej pracy, o tym, że dzieci już w mieście, że na wsi trudno o ludzi do pracy. A ona o ludzi dba. W drewnianej altance był jeszcze lekki rozgardiasz. „To po obiedzie, bo wie Pani, ja każdego muszę nakarmić, jak do pracy przyjdzie. Bo jak to tak bez obiadu?”.

    Przeszłyśmy wzdłuż pola, do dłoni wkładała mi świeżo zrywane czarne maliny, pierwszy raz takie widziałam i jadłam. Przepyszne.

    Chciałam kupić kilka jajek. Miała. „Jak bym ja jajek nie miała” uśmiechnęła się i pokazała na podwórko pełne biegającego drobiu. „I to wolne i szczęśliwe” – dodała.

    Zabrałam bukieciki, jajka i słoiczek soku z czarnych malin, w prezencie.

    „Wczoraj to u nas było pięknie, szkoda, że się pani spóźniła”. A ja mam wrażenie, że właśnie przyjechałam w idealnym momencie.

     

     

    Aleksandra Karkowska – autorka międzypokoleniowych książek „Banany z cukru Pudru”, „Na Giewont się patrzy”, „Marsz, marsz BATORY”, „Mewa na patyku”, „FOTO z misiem”. Od 2015 roku prowadzi Oficynę Wydawniczą Oryginały. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Działa społecznie na warszawskiej Sadybie. Kocha fotografie i podróże.

    Więcej o podróżach znajdziecie tutaj.

    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska
    Lawendowe pole Pani Eli, fot. Aleksandra Karkowska

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY