Więcej...

    Nasze letnie wojaże: Toskania

    Pewnie nie uwierzycie, ale do tej pory bywałam we Włoszech tylko przy okazji wyjazdów narciarskich. W tym roku planowałyśmy z przyjaciółkami nasz coroczny wypad i padło na Toskanię. Wiedziałam, że Włochy o tej porze roku spodobają mi się, ale nie przypuszczałam, że będą rywalizować z ukochaną przeze mnie Hiszpanią czy Portugalią. Cyprysy rosnące wzdłuż dróg, domy na wzgórzach otoczone gajami oliwnymi i winnicami...

    Piękna, wiekowa lipa

    Nasz apartament mieścił się własnie w takim starym, kamiennym domu na wzgórzu, na obrzeżach miasteczka Greve in Chianti. Widoki stamtąd zapierające dech w piersiach. Na podwórku, blisko skarpy, rośnie piękna, wiekowa lipa, trochę przypominająca parasol. Pod tą lipą i wokół niej, nasi włoscy gospodarze zainstalowali kamienny stół. Tam, każdego dnia, jadłyśmy śniadania – uczta Bogów można by rzec każdego dnia z nieziemskimi widokami.

    Jadąc w okresie wakacyjnym do Toskanii wiedziałyśmy, że nie chcemy zaglądać do większych miast. Postawiłyśmy na mniejsze, takie jak San Gimignano, Radda in Chianti, Castellina in Chianti, Poggibonsi, zaś największym okazała się Siena. Każde z tych miast owiane historią, gdzie nowe wrasta w stare. W Sienie każdego roku odbywa się sięgający czasów średniowiecza festyn o nazwie Palio na cześć Matki Boskiej. Główną atrakcją, zarówno dla mieszkańców jak i turystów, jest gonitwa konna na głównym placu Sieny – Piazza del Campo – trwająca raptem 90 sekund. W dniach poprzedzających Palio w mieście odbywa się szereg niezwykle widowiskowych, barwnych pochodów i parad, w tym pokazów zręcznościowych siedemnastu rywalizujących ze sobą drużyn w kostiumach z epoki, które reprezentują 17 dzielnic Sieny. Udało nam się obejrzeć same przygotowania i są one niezwykle spektakularne, zaś Włosi dumni ze swojej historii.

    San Gimignano

    San Gimignano to „Manhattan średniowiecza”, który zawdzięcza to porównanie czworokątnym wieżom zbudowanym przez zamożnych mieszkańców w XIII-XV w. Pierwotnie wzniesiono ich około 72 a ich wysokość świadczyła o zamożności właściciela. Do współczesnych czasów ocalało jedynie 14, ale i tak robią wrażenie.

    Dotarłyśmy również do jednej z winnic, których w tym regionie, jak i w całych Włoszech jest setki. Region, w którym byłyśmy to Chianti, więc większość winnic słynie z produkcji czerwonego wina Chianti Classico. W ciągu dnia delektowałyśmy się lokalnymi białymi winami, jednak podczas kolacji grzechem by było nie kosztować ich dumy – Chianti. Badia a Coltibuono to stara winnica, sięgająca 1000 lat wstecz. Oferują szeroki wachlarz usług – od noclegów, przez restaurację, na krótkich wycieczkach po winnicy skończywszy. Nie mając porównania z innymi toskańskimi winnicami a jedynie z jedną w regionie północno – wschodnim – Friuli. Dla mnie to najpiękniejsza winnica, z przepięknymi starymi zabudowaniami. Wielkie drewniane beczki w piwnicy robią wrażenie. Ale chyba jeszcze większe prywatna piwniczka z kolekcją win, wśród których najstarsze pochodzi z 1937 roku. Po zwiedzaniu i degustacji można kupić produkowane przez nich wina a także oliwę. Nie omieszkałyśmy dokonać stosownych zakupów na wieczór.

    Toskania pachnie oliwkami i lawendą

    Wielokrotnie ludzie wiążą z miejscami różne zapachy. Toskania pachnie oliwkami i lawendą, która w większości obejść rośnie w wielkich glinianych donicach.

    We Włoszech, bez względu na porę roku, zawsze urzeka mnie kilka rzeczy charakterystycznych dla tego kraju. Tętniące życiem trattorie i restauracje wieczorami zapełniają się gośćmi. Po długim i gorącym dniu oraz kilku godzinach sjesty goście wylegają ze swoich domostw, by się posilić. Ponadto, nie widać tam nigdzie billboardów, plakatów czy innych krzykliwych reklam. Wszystkie miasta i miasteczka są utrzymane w podobnych barwach – bieli, szarości, beżu czy czerwonawej cegły, z czerwonymi dachówkami. Na trochę szaleństwa pozwalają sobie przy okiennicach, które nierzadko się czerwone, granatowe czy zielone. Jednak przyjemność w oglądaniu tych miast jest olbrzymia – spokój dla oka i umysłu, bez tak charakterystycznej sieczki kolorystycznej w naszych miastach i wsiach. Nowe nawiązuje stylem i kolorystyką do starego, nie ma więc przepaści pomiędzy wiekami. U nas można zaobserwować wzdłuż ulic bank na banku, krzykliwe tanie sklepy czy fast foody, co jakiś czas napotykając restaurację czy knajpkę. We Włoszech jest zupełnie odwrotnie – banki i inne sieciówki stanowią chlubną mniejszość, a nawet jak już się pojawiają, to ich kolorystka jest mocno zunifikowana, ich loga wtapiają się w krajobraz, w żaden sposób nie zaburzając estetyki miast.

    Nastrojowe włoskie trattoria

    To niebywałe, jak można odpocząć nie tylko dlatego, że się jest z dala od pracy i trosk, ale również dzięki stonowanej kolorystyce i ładowi, jaki wokół panuje. Warto odwiedzić to miejsce – historię czuć i widać tu na każdym kroku. Nie sposób się tam nudzić, zawsze coś można obejrzeć, zwiedzić, na coś popatrzeć, a jak znudzi Was to wszystko choćby na chwilę, bądź będziecie chcieli odpocząć, warto zajrzeć do cudownych i nastrojowych włoskich trattorii, w których zjeść można ichniejsze przysmaki popijając lokalnym winem.

    Kasia

    Foto: Katarzyna Krauss i przyjaciółki


















    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY