Kocham Bałtyk i kocham polskie plaże. Zastanawiałam się jako dziecko, czy wszystkie kraje wokół mają podobne? Skandynawia choć ma dostęp do Morza Bałtyckiego, zazdrości nam jednak piaszczystych plaż, gdyż po stronie północnej głównie są kamienne klify, które wyglądają bardzo malowniczo, ale nie da się na nich „plażować”.
Niedawno udało mi się odwiedzić nadbałtycką część Łotwy.
Jurmała, miejscowość w której byłam, zauroczyła mnie.
Jest położona na zachód od Rygi, około 10 km. W otoczeniu lasów, mokradeł Narodowego Parku Kemeri. Na całej długości tej miejscowości mamy szeroką piaszczystą białą plażę. A Jurmała jest dość długa, ma około 24 km. Powstała ze złączenia kilku miejscowości i nadania jej praw miejskich w 1959 roku, jest obecnie drugim co do wielkości miastem na Łotwie.
Te połączone miejscowości to dawne osiedla, głównie letniskowe.
To uzdrowisko, które powstało już w XVIII wieku i bardzo się rozwinęło w XIX wieku. Przyjeżdżali tu często oficerowie rosyjskiej armii na rehabilitację po wojnie napoleońskiej. W 1834 r. powstał tu pierwszy hotel, a w 1881 r. zezwolono na wspólne morskie kąpiele kobiet i mężczyzn.
Jurmała nie ma zwartej zabudowy o charakterze uzdrowiskowym. Wiele z nich zbudowano z drewna, wiele ma secesyjny styl. Niektóre to prawdziwe perełki. I jak wszędzie część z tych najstarszych jest odremontowana, służy jako pensjonat, hotel, restauracja. Część swój blask ma za sobą, jednak nadal mruga do nas kolorowymi witrażami werandy.
Te piękne domy, większe, mniejsze położone są w odległości od siebie, nie wchodząc sobie „na głowę”, ale też położone są w lesie z przewagą sosen. To tworzy dodatkowy klimat.
Oczywiście w Jurmale znajdziemy też relikty czasów radzieckich, bary czy kawiarnie, które mają swój charakter, dziś już też historyczny. Za czasów Związku Radzieckiego Jurmała była jednym z najczęściej odwiedzanych kurortów, ulubionych przez obywateli, ale też polityków. Breżniew czy Chruszczow często tu bywali. I wcale się nie dziwię.
Ja chętnie tam wrócę.
Aleksandra Karkowska – autorka międzypokoleniowych książek „Banany z cukru Pudru”, „Na Giewont się patrzy”, „Marsz, marsz BATORY”, „Mewa na patyku”, „FOTO z misiem”. Od 2015 roku prowadzi Oficynę Wydawniczą Oryginały. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Działa społecznie na warszawskiej Sadybie. Kocha fotografię i podróże.
Więcej o podróżach znajdziecie tutaj.