Włochy zachwycają nas kuchnią, architekturą, historia i przyrodą. To idealne miejsce na odpoczynek. Zawsze słonecznie, zawsze smacznie, zawsze ładnie.
Ja wybrałam się w tym roku do Bari. Tak tanie linie lotnicze umożliwiają nam odwiedzenie Apulii, najdalej wysuniętej na południe części Włoch. Zawsze ciekawiło mnie co się znajduje na samym czubeczku włoskiego obcasa.
Wynajęliśmy samochód, by tam pojechać. Wybraliśmy drogę wzdłuż wybrzeża. Po minięciu bardziej tłocznych nadmorskich kurortów dojechaliśmy do miejscowości Castro. Tu się zatrzymaliśmy na dwie noce. W hotelu przy głównym placu w miasteczku, tuż przy plaży. Choć plażą to trudno nazwać, mając w głowie nasze wyobrażenie o jasnym bałtyckim piasku. Na południu Włoch wybrzeże jest skaliste.
Czasem znajdziemy tu niewielkie zatoczki, gdzie można zejść do wody bezpośrednio, ale nie w Castro, gdzie w porcie są zbudowane betonowe „pomosty”, a z nich drabinki, po których możemy wejść do wody.
Piękno przyrody, połączenie skał i morza, najlepiej oglądać z wody. Wykupiliśmy więc wycieczkę łodzią wzdłuż wybrzeża. Mieliśmy szczęście, bo będąc w porcie wcześnie rano, okazało się, że mamy prywatny rejs. Więcej chętnych niż nasza trójka nie było. Nie o 9:00.
Grota Zinzulusa, Grota Azul, czyli Niebieska, Grota Romanelli, Grota delle Striale – wyjątkowe formacje skalne, które możemy zaobserwować jedynie z łodzi. Do niektórych z nich można wpłynąć. Promienie słoneczne pięknie odbijają się w wodzie, w Grocie Niebieskiej, nadają wodzie niespotykany turkusowy kolor, stąd jej nazwa.
Dodatkową atrakcją podczas takiego rejsu jest przystanek na kąpiel.
W porcie łodzie turystyczne stoją razem z łodziami rybackimi. Można na nich zaobserwować rybaków składających czy czyszczących sieci. Niespiesznie, powoli. Bo tu czas płynie inaczej. Całe miasteczko Castro robi wrażenie jakby zaspało. To obrazek ze starego filmu.
Dla mnie obrazek idealny.
Co więcej? Kuchnia! Tu jadłam wyjątkowe owoce morza – krewetki, jeżowce, małże. Większość z nich podaje się na surowo w tej okolicy.
Takie miasteczko, jakby zapomniane, trochę z dala od turystycznego zgiełku, pozwala odpocząć i poczuć klimat włoskich wakacji tak naprawdę.
Aleksandra Karkowska – autorka międzypokoleniowych książek „Banany z cukru Pudru”, „Na Giewont się patrzy”, „Marsz, marsz BATORY”, „FOTO z misiem”. Od 2015 roku prowadzi Oficynę Wydawniczą Oryginały. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Działa społecznie na warszawskiej Sadybie. Kocha fotografie i podróże.
Więcej o podróżach znajdziecie tutaj.
