Młode lata
Stephanie Beacham przyszła na świat 28 lutego 1947 roku w Barnet, nieopodal Londynu. Jej ojciec zajmował się ubezpieczeniami, a matka była panią domu, która – nawet zajęta opieką nad czwórką dzieci – dbała o nienaganną prezencję. „Jeszcze po osiemdziesiątce wyglądała zachwycająco” – wspominała Stephanie, pytana o sekret swojej wiecznej młodości i wpływ genów – „I nigdy nie widziałam mojej matki w kapciach”.
Mała Stephanie pragnęła zostać baleriną. Później to marzenie ewoluowało – panna Beacham zachciała prowadzić zajęcia taneczne dla niesłyszących dzieci. By kształcić się w tym kierunku, wyjechała do Paryża i uczyła się pantomimy u Étienne’a Decroux. W tym czasie pracowała jako au-pair, co znacznie pomogło w finansowaniu nauki i poznawaniu francuskiej kultury.
Po powrocie do Anglii, Stephanie odwiedziła chłopaka mieszkającego w Liverpoolu i pracującego w lokalnym Everyman Theatre. To rozbudziło jej nową pasję. Swoją teatralną przygodę rozpoczęła jako… asystentka garderobianej. Szybko jednak dostrzeżono, że miała wielki potencjał aktorski. Wkrótce dostała się do prestiżowej Royal Academy of Dramatic Art w Londynie.
Na scenie i przed kamerą
Młoda i piękna Beacham początkowo zarabiała jako modelka, ale dość szybko zaczęła pojawiać się w telewizji. Na ekranie zadebiutowała w serialu BBC „The Queen’s Traitor” (1967), w którym zagrała Marię, królową Szkotów. Zwrócono na nią uwagę. Podczas jednego z pierwszych wywiadów zapytano ją, skąd pochodziła. Myśląc, że Barnet brzmi nieciekawie, powiedziała reporterowi „Northern Echo”, że urodziła się w Casablance (film z Ingrid Bergman i Humphreyem Bogartem był jej ulubionym).
Po wielu gościnnych występach w serialach telewizyjnych, między innymi w znanym także w Polsce „Świętym” z Rogerem Moore’em, Stephanie zagrała swoje pierwsze role filmowe: w „The Games” w reżyserii Michaela Winnera i „Tam Lin” w reżyserii Roddy’ego McDowalla – oba miały swoje premiery w 1970 roku. Ponownie współpracowała z Winnerem przy filmie „The Nightcomers” z 1971 roku, w którym wystąpiła u boku Marlona Brando. Lata 70. były intensywnym okresem, a aktorka pracowała zarówno na planach filmowych (także we Włoszech), w studiach telewizyjnych, jak i w teatrach.
W latach 1981-1982 występowała w serialu BBC „Tenko”, opowiadającym o grupie kobiet (jeńców wojennych) przetrzymywanych przez Japończyków po inwazji na Singapur w 1942 roku. Potem dostała główną rolę w serialu dramatycznym ITV „Connie” (1985). Sukcesy „Tenko” i „Connie” znakomicie prezentowały się w portfolio Beacham, gdy ubiegała się o rolę, z którą na świecie jest do dziś najbardziej kojarzona – mowa o Sable Colby w wysokobudżetowej operze mydlanej „The Colbys” (1985-87).
Sable
„The Colbys” (w Polsce „Dynastia Colbych”) to spin-off jednego z największych hitów w historii telewizji, wówczas (niemal) bezkonkurencyjnej „Dynastii”. Oczekiwano, że równoległa produkcja odniesie podobny sukces. Zaangażowano Charltona Hestona, Barbarę Stanwyck i Katharine Ross – plejadę gwiazd. Twórcy musieli jeszcze znaleźć charyzmatyczną i piękną Brytyjkę, która byłaby swego rodzaju odpowiednikiem Alexis, granej w „Dynastii” przez Joan Collins.
Niewiele brakowało, a Stephanie Beacham nie dołączyłaby do gwiazdorskiej obsady. Była na wakacjach po zagraniu bezwględnej bizneswoman w „Connie” i nie miała ochoty wracać do Londynu na zdjęcia próbne. Musiała jednak skrócić urlop z zupełnie innego powodu, a skoro już wróciła do Londynu, zajrzała na casting. Tydzień później była w samolocie do Los Angeles. Po latach przyznała, że rolę Sable przyjęła jedynie ze względu na bajeczne (jak na brytyjskie warunki) honorarium – 20 tysięcy dolarów za odcinek.
Sam serial zbierał mieszane recenzje, ale wszyscy, zarówno krytycy, jak i widzowie byli zgodni: Stephanie Beacham zagrała wspaniale. Scenarzystka Esther Shapiro powiedziała: „Uwielbialiśmy jej patrycjuszowską jakość”. David Wallace z magazynu „People” nazwał Beacham „prawdziwym ogniem serialu”, sugerując, że „może ona być tą, która pokaże Joan Collins prawdziwe znaczenie kobiecej diaboliczności”. „The Colbys” zawieszono w 1987 roku, ale twórcy nie zamierzali pozwolić Stephanie odejść – zaproponowano jej przejście do „Dynastii”, gdzie Sable miała napsuć nieco krwi swojej kuzynce, Alexis. Ostatni sezon uznawany jest za jeden z lepszych (po czterech słabszych sezonach), nie tylko dzięki zmianie producenta wykonawczego i korzystnej rotacji wśród scenarzystów, ale przede wszystkim dzięki znakomitej grze Stephanie i cudownie złośliwym dialogom nienawidzących się kuzynek. Beacham, za rolę Sable, dwukrotnie była nominowana do nagrody Soap Opera Digest w kategorii „wybitny złoczyńca” i raz dla „wybitnej aktorki pierwszoplanowej”.
W ciszy
Mogłoby się zdawać, że życie Stephanie Beacham to pasmo sukcesów. I rzeczywiście, lista osiągnięć jest imponująca. Jednak w życiu cenionej aktorki nie wszystko układało się bajkowo, a do pokonania była niejedna przeszkoda.
Stephanie Beacham urodziła się z kompletnym brakiem słuchu w prawym uchu i tylko częściowym słuchem w uchu lewym. Było to konsekwencją ospy wietrznej, którą Joan Beacham przeszła, będąc w ciąży ze Stephanie. Niedosłuch pogłębiał u dziewczyny poczucie izolacji. Ukrywała swój problem przed otoczeniem. W jednym z wywiadów wspominała, że „nie pamięta, by kiedykolwiek podczas tańca myślała, że była osobą niedosłyszącą”.
Gdy dostała się do Royal Academy of Dramatic Art, lekarz odradzał jej naukę, sugerując, że w ciągu kilku lat kompletnie straci słuch. Nie poddała się i obiecała sobie, że pokona swoje ograniczenia, nie pozwalając im stać na drodze do spełnienia marzeń. Z czasem nauczyła się mówić wprost o tym, na co nie miała wpływu. Zawsze upewnia się, że stoi po prawej stronie swoich ekranowych czy scenicznych partnerów. Zachęca ludzi, aby mówili wyraźnie, unikali mamrotania i nie zakrywali ust. „Wiele lat zajęło mi powiedzenie „Przepraszam, że muszę siedzieć po tej stronie, ale jestem głucha”. Cierpiałam w milczeniu i wykręcałam szyję, próbując czytać z ruchu warg. Wstyd mi, że tak robiłam. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak męczący jest niedosłuch; często potrzebowałam czasu dla siebie” – wyznała. Tak, jak sobie obiecała – problemy ze słuchem nie stanęły jej na drodze. Jej determinacja i odwaga inspirują innych ludzi żyjących z rozmaitymi ograniczeniami. Wszystko jest możliwe.
Stephanie Beacham jest filantropką i aktywistką. W 2009 roku zainicjowała kampanię „Fill in the Gaps” w ramach działań Sense, National Deafblind and Rubella Association. Celem było wsparcie osób starszych w utrzymaniu dobrej jakości życia. Jest również rzeczniczką Amerykańskiego Stowarzyszenia Mowy, Języka i Słuchu, wspierającego osoby z zaburzeniami komunikacji oraz członkinią Brytyjskiego Stowarzyszenia Szumów Usznych. Ponadto zasiada w zarządzie Free Arts for Abused Children w Los Angeles – organizacji zapewniającej maltretowanym dzieciom dostęp do sztuki w celach terapeutycznych. W realizację rozmaitych projektów Stephanie angażuje się z nadzwyczajną energią, udowadniając, że nawet człowiek skrzywdzony, nie musi stać się niewolnikiem swoich traum.
Życie to nie bajka
W 2016, w wywiadzie na łamach „The Sunday Telegraph”, Stephanie Beacham opowiedziała o dramatycznym wydarzeniu, które „zniszczyło jej życie”. Na początku lat 70. aktorka została zgwałcona. Ukrywała swoją traumę, czując wstyd i walcząc z poczuciem winy. Bolesne doświadczenie wpłynęło destrukcyjnie na jej ówczesny związek. W czasie terapii wyostrzyła swoje zdolności konwersacyjne – aby, jak tłumaczyła, „mężczyźni nie myśleli, że mogą ją w jakikolwiek sposób wykorzystać”. Długo miała stany lękowe, jednak z czasem rany zaczęły się zabliźniać.
Lęki powróciły wiele lat później, po innym traumatycznym wydarzeniu. W październiku 2022 roku Stephanie została sterroryzowana we własnym domu przez uzbrojonego włamywacza. Od momentu stanięcia z nim oko w oko do chwili, aż opuścił jej dom, minęło 20 minut. W tym czasie Beacham obawiała się o swoje życie. Przerażona zamknęła się w łazience. Kilka tygodni później, w trakcie składania zeznań, zwierzyła się policjantowi, że „współczuła włamywaczowi”. Zdumiony policjant przypomniał jej, że przecież drżała o własne życie. Długo miewała ataki paniki, unikała wychodzenia z psem po zmroku i straciła poczucie bezpieczeństwa. Ale po raz kolejny – obiecała sobie, że trauma jej nie zniszczy. I postanowiła skupić się na tym, co w jej życiu dobre.
W 2009 i 20011 stoczyła zwycięskie boje z rakiem skóry. Szybko wróciła do zdrowia i skupiła na pracy, a przede wszystkim na rodzinie. Z krótkiego małżeństwa ze scenarzystą Johnem McEnrym doczekała się dwóch córek: Phoebe i Chloe. Jest też dumną babcią, zakochaną w swoich wnukach (nazywają ją „Glamma”). Wyznała: „Myślę, że możemy być znacznie lepszymi dziadkami niż rodzicami. Dostajemy kolejną szansę, ale nie musimy zabierać ich do dentysty. Wiesz, że istnieje inny rodzaj zachęty. Masz lekki dystans – to nie twój problem. To miłość, która jest dość niezwykła”.
Zawodowo, Stephanie Beacham nie zwalnia tempa. Po „Dynastii” zagrała jeszcze w amerykańskim sitcomie „Siostra Kate” (nominacja do Złotego Globu), występowała też w innych amerykańskich produkcjach: „Beverly Hills 90210” czy „SeaQuest”. W Wielkiej Brytanii zagrała Phyl Oswyn w serialu więziennym ITV „Bad Girls” (2003-2006) i Marthę Fraser w operze mydlanej ITV „Coronation Street” (2009, 2022). Gościła w kilku programach rozrywkowych. Tylko w 2023 wystąpiła w trzech filmach. Pojawiała się też na scenach teatralnych – jej kreacje Lady Makbet, Nory w „Domu lalki” Ibsena czy Elżbiety I w „Elizabeth Rex” przeszły do historii. Aktorka niezmiennie olśniewa talentem, elegancją i urodą. Wydaje się, że odkryła tajemnicę wiecznej młodości.
Więcej o sylwetkach kobiet znajdziecie tutaj.