Więcej...

    Johanna Schopenhauer: kobieta, która nie chciała przestać marzyć

    Chodząc po uliczkach Gdańska, wciąż można poczuć ducha miasta, które znała. Ona sama, choć była jedną z najbarwniejszych postaci XVIII-wiecznego Gdańska, współcześnie pozostaje niemal zapomniana. Nieprzeciętna, czarująca, inteligentna i utalentowana została przesłonięta przez sławę swojego syna – Artura.

    ***

    Dość długie, bo trwające 71 lat, życie Johanny było usłane płatkami i kolcami róż. Z jej oczu wielokrotnie płynęły łzy smutku, ale też radości. Dziś w ukochanym mieście Gdańsku znana jest głównie dzięki przetłumaczonej na język polski książce  „Gdańskie wspomnienia młodości”, które były ostatnią przygotowaną przez nią publikacją. Ukazały się po jej śmierci i stanowią zbiór wspomnień z czasów, kiedy żyła w Gdańsku – dzieciństwa i młodości.

    Johanna Schopenhauer urodziła się w kamienicy przy ulicy Świętego Ducha w Gdańsku. Jak napisała „Na dalekim wybrzeżu Bałtyku, w starodawnym, w owych czasach jeszcze wolnym mieście Gdańsku, ujrzałam po raz pierwszy światło dzienne 9 lipca 1766 roku. Przybyłam na świat w dzień pocztowy, których wtedy było tylko dwa w tygodniu, a nie jak obecnie – siedem. Stąd utrzymywali niektórzy, że moje urodziny nie wypadły ojcu zbyt poręcznie, gdyż przeszkodziły mu w jego sprawach handlowych. Pomijając to, wzbudziły one bardzo wielką radość (…)”.

    ***

    Dobre trudnego początki

    Do dziś szczyt tej kamienicy zdobi figurka żółwia, której to miejsce zawdzięcza nazwę „Dom pod Żółwiem”. Ojciec Johanny, Christian H. Trosiner, był kupcem. Choć nie należał do elity w swoim fachu, to zapewniał rodzinie dostatek. Matka zaś, Elizabeth, zapisała się w pamięci córki jako osoba łagodna, uwielbiająca grać na fortepianie, czytać, potrafiąca pisać i mająca doskonały gust w doborze strojów.

    Jako młoda dziewczyna Johanna zapałała pragnieniem zostania słynną malarką. Jej inspiracją była Angelika Kauffmann, znakomita szwajcarska malarka i portrecistka. Z łatwością możemy wyobrazić sobie młodą Johannę wpatrującą się z zachwytem w jej ulubiony obraz, przedstawiający św. Cecylię. Nieokiełznana fascynacja malarstwem miała okazję karmić się spotkaniami ze słynnymi malarzami gdańskimi, jak choćby Danielem Chodowieckim, którego ukradkiem podpatrywała przy pracy. Choć Johanna próbowała z zapałem doskonalić swoje umiejętności, prędko uświadomiła sobie, że nie ma wielkiego talentu plastycznego.

    ***

    Być może duży wpływ na ten wniosek miała krytyka ze strony rodziny, a także zupełny brak wsparcia w jej dążeniach z jakiejkolwiek strony. Jednak jej twórczy umysł znalazł sobie inną przestrzeń – pisanie. Rodzina zaś postanowiła, zamiast łożyć na jej edukację artystyczną, sfinansować lekcje angielskiego. Johanna dusiła się wśród rygorystycznych zasad panujących w jej domu i pragnęła jak najszybciej wyjść za mąż. Miała nadzieję, że jako pani swojego własnego domostwa nie będzie musiała żyć pod niczyje dyktando. Pragnęła prowadzić bogate życie towarzyskie, rozwijać się i całą sobą chłonąć piękno tego świata.

    Matka, żona i dusza towarzystwa

    Małżeństwo z bogatym kupcem Heinrichem Florisem Schopenhauerem nie było ani z miłości, ani szczególnie udane. Był to mężczyzna mieszkający w sąsiedztwie, starszy od Johanny o niemal dwie dekady. Dostrzegając w nim szansę na zrealizowanie swoich marzeń, ponoć nawet porzuciła dla niego swoją romantyczną sympatię. Zamiast motyli w brzuchu wybrała dostatnie życie, jakiego dla siebie pragnęła. Miała nadzieję, że po wyjściu za majętnego Heinricha jej życie stanie się idyllicznym obrazkiem typowej zamożnej damy jej czasów, pełnej podróży i ciekawych spotkań.

    ***

    Choć mąż wspierał rozwój żony zarówno mentalnie, jak i finansowo, Johanna nudziła się w Gdańsku. W końcu zdecydował się zabrać ją na wielką wyprawę, nie posiadała się z radości.   Odwiedzili wówczas m.in. Berlin, Brukselę, Londyn, a także Paryż, gdzie miała możliwość na własne oczy przekonać się o urodzie królowej Marii Antoniny. Ten czas spędzony w podróży sprawił, że na zawsze pokochała eksplorowanie nowych miejsc. Gdziekolwiek się pojawiała, była duszą towarzystwa i z łatwością nawiązywała nowe przyjaźnie.

    Wkrótce po powrocie do domu, 22 lutego 1788 roku, urodził się Artur, późniejszy wybitny filozof, którego sława obiegła cały świat. Drugiego dziecka para doczekała się dopiero dziewięć lat później. Tym razem była to córeczka, Luise Adelaide Lawinia zwana Adelą (Adelheid), która wzorem matki została pisarką.

    ***

    Kilka lat później rodzina Schopenhauerów zdecydowała przeprowadzić się do Hamburga. Gdańsk nie należał już do Korony Polskiej, tylko do Prus, a fakt ten był dla nich nie do zaakceptowania. Niezadowoleni z sytuacji udali się szukać szczęścia gdzieś indziej. Gdański majątek w dużej mierze sprzedano w pośpiechu i za znacznie niższe stawki, niż można było się spodziewać. W nowym mieście Johanna nie czuła wielkiej odmiany trybu życia, a więc tęskniła za podróżami. Interesy Heinricha z roku na rok podupadały. Po niemal dwóch dekadach małżeństwa Johanna owdowiała. Istnieją przesłanki wskazujące na to, że Heinrich popełnił samobójstwo.

    Nowe życie wdowy Schopenhauer

    Po śmierci męża Johanna przeniosła się do Weimaru, gdzie rozpoczęła starania o spełnienie swojego marzenia o saloniku literackim. Trudno było się pogodzić z jej stanem ducha Arturowi. Johanna bowiem sprawiała wrażenie, jakby po 20 latach małżeństwa odetchnęła z ulgą, a syn oczekiwał, że pogrąży się w smutku. Zamiast wdowiej czerni, odtąd jej życie nabierało kolorów, których dotąd nie znała. W jej nowym domu bywali najznakomitsi i najbarwniejsi przedstawiciele tamtejszej śmietanki towarzyskiej, jak np. bracia Wilhelm i Alexander von Humboldt, rodzeństwo Brentano, Goethe i wielu innych. W tamtym czasie Johanna nie tylko skupiała wokół siebie wiele niezwykłych osób, ale też rozwijała się tak, jak zawsze o tym marzyła.

    ***

    Z biegiem czasu wokół atrakcyjnej i lubianej wdowy zaczęli się pojawiać nowi mężczyźni. Wszelkie zaloty jednak odrzucała, bo za nic nie chciała ponownie stracić wolności. Wśród amatorów jej wdzięku i intelektu na szczególną uwagę zasługuje Carl Ludwig Fernow, teoretyk sztuki i znawca starożytności. Jako przyjaciel i protegowany Goethego wykładał na uniwersytecie w Jenie, a także został osobistym bibliotekarzem  księżnej Anny Amalii von Braunschweig-Wolfenbüttel. To on wspierał Johannę w jej zapędach pisarskich. Dzięki niemu jej talent rozkwitł, ale zasługi te nie pozostały bez odzewu. W zamian wdzięczna pisarka uwieczniła jego biografię w książce „Życie Carla Ludwiga Fernowa”, którą wydała w 1810 roku, dwa lata po jego śmierci. Wcześniej, jeszcze za jego życia, opublikowała pierwszą pracę literacką związaną z opisami wybitnych przedstawicieli niemieckiej kultury jak Schiller, Herder czy Goethe. Pisała też wspomnienia z podróży, powieści i inne teksty.

    ***

    Kłopoty i kariera literacka

    Nowy rozdział w życiu ogromnie denerwował Artura. Choć mieszkali razem, z biegiem czasu przestał komunikować się z matką inaczej niż listownie. Kiedy w domu Johanny zamieszkał początkujący pisarz i radca archiwum  Georg Friedrich Conrad Ludwig Müller von Gerstenbergk, czara goryczy Artura się przelała. Mężczyzna ów był 12 lat młodszy od Johanny i chciała ona wyswatać go z Adelą. Jednak Artur sądził, że był to kochanek matki i zażądał od niej, aby wybrała między nim a Gerstenbergkiem. Kiedy ta nie ustępowała, domagał się wypłacenia swojej części spadku po ojcu, a ostatecznie zerwał kontakty z matką w 1814 roku i już nigdy się z nią nie spotkał.

    Życie Johanny zmieniło się diametralnie, kiedy w 1819 roku Abraham Mühl, właściciel gdańskiego domu bankowego, w którym Schopenhauerowie zainwestowali swoje pieniądze, popadł w tarapaty finansowe. Wówczas Johanna wraz z córką udały się do Gdańska, aby odzyskać pieniądze, ale wypłacono im zaledwie około 30 procent kwot. Uzyskały także zobowiązanie bankiera do wypłacania Adeli dożywotniej renty, czyli 300 talarów rocznie. Miały w posiadaniu też niewielkie pozostałości dawnego majątku Schopenhauerów, ale odtąd Johanna musiała zacząć zarabiać pisaniem. Dzięki jej pracowitości udawało jej się to z nie najgorszym skutkiem.

    ***

    Kiedy zaczęła przegrywać z upływem czasu, w 1837 roku wielki książę Saksonii-Weimar-Eisenach, Karol Fryderyk, przyznał jej stałą pensję, a także zaoferował możliwość przeprowadzenia się z córką do Jeny. Johanna wówczas już pisała coraz wolniej, zaczęła mieć kłopoty finansowe. Adela zaś nigdy nie wyszła za mąż, ale była najwierniejszą przyjaciółką matki. Johanna próbowała ją swatać, ale bezskutecznie. Zdaje się, że córka nie odziedziczyła po niej urody i osobowości, miała za to skłonności depresyjne po ojcu.

    Pomimo wszelkich trudów, Johanna zachowała pogodę ducha, a ostatnie miesiące życia poświęciła na spisywanie swoich wspomnień, w których napisała: „Któż jednak mógłby wytrzymać, któż mógłby przeżyć w ciągu godziny nędzę ludzką globu ziemskiego, gdyby roztoczyła się przed nim w pełnej okazałości! Dobrze, że jesteśmy tacy, jacy właśnie jesteśmy, i że gęsta zasłona, która zakrywa naszą przyszłość, oszczędza nas, osłaniając również przestrzenią odległą od nas teraźniejszość”. Zmarła 17 kwietnia 1838 roku.

    ***

    Śladami Schopenhauerów

    Johanna Schopenhauer do dziś spokojnie spoczywa na cmentarzu w mieście Jena. Doskonale zachowała się  kamienna płyta nagrobna z jej imieniem i nazwiskiem, która przykryła miejsce, gdzie opadła jej trumna. Córka Johanny, Adela, zmarła w 1849 roku. Krążyły plotki, że weszła w związek z kobietą, ale nie ma na to dowodów. Żyła skromnie i utrzymywała się głównie z pisania. Artur zaś przez wiele lat podróżował, a po nieudanej próbie kariery akademickiej prowadził życie odludka aż do śmierci w 1860 roku. Na nich wygasła ta linia rodziny Schopenhauerów.

    Współcześnie niełatwo znaleźć ślady po Schopenhauerach w Gdańsku. Kamienica, w której mieszkali Heinrich i Johanna jest dziś szarą, nierzucającą się w oczy budowlą, na której widnieje tablica upamiętniająca narodziny Artura. Dom, w którym urodziła się Johanna, pozbawiony już jest tabliczki, a parter zajmuje filia biblioteki miejskiej. Jednak sama Johanna jest bliżej mieszkańców miasta, niż mogłoby się wydawać. Każdego dnia na ulice Gdańska wyjeżdża tramwaj jej imienia. Dowozi do pracy, odwozi do domu. Johanna Schopenhauer znów stopiła się z tętnem miasta.

    ***

    Domy przy ulicy Świętego Ducha to nie jedyne ślady po tej rodzinie. Przy ulicy Polanki w Gdańsku, w pewnym oddaleniu od Katedry Oliwskiej, w Dworze III ma swoją siedzibę zakład poprawczy. Niegdyś był to dom, w którym większość czasu spędzała świeżo poślubiona pani Schopenhauer. Johanna miała tu wszystko, czego dusza zapragnie, ale ogromnie się nudziła. Bawił się tu też malutki Artur, dokazywały sobie dwa malutkie hiszpańskie pieski należące do rodziny, hasały konie. W innej części miasta istnieje też park, który zawdzięczamy tej rodzinie. Niestety, większość jej książek pozostaje niedostępna na rynku polskim. Być może jednak kiedyś jeszcze wielka sława literacka Johanny Schopenhauer wróci z dalekiej podróży do rodzinnego Gdańska i będzie inspirowała pokolenia.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY