Irena Huml (1928-2015) – polska historyczka sztuki, krytyczka, profesorka nauk humanistycznych. Postać wybitna.
„W pracy zawodowej związana była m.in. z Instytutem Sztuki PAN oraz ze Szkołą Wyższą im. Pawła Włodkowica. Zajmowała się m.in. architekturą wnętrz i rzemiosłem artystycznym. Prowadziła prekursorskie badania nad sztuką użytkową od przełomu XIX i XX w. po czasy współczesne. Jako jedna z pierwszych podejmowała temat polskiego rzemiosła artystycznego, designu, tkaniny artystycznej, biżuterii, ceramiki i szkła artystycznego. Recenzowała działalność polskich artystów plastyków, przyczyniając się do rozwoju i propagowania ich twórczości w Polsce i na arenie międzynarodowej.” – czytamy w Wikipedii.
Pierwszy raz o Irenie Huml usłyszałam kilka lat temu, kiedy pracowałam nad książką „Marsz marsz BATORY”. Chciałam wtedy wiedzieć jak najwięcej o tym legendarnym transatlantyku, także o jego wyposażeniu. I wtedy Justyna Bacz, córka pani profesor, podpowiedziała mi, że jej mama zajmowała się również M/S Batory. Dotarłam do jej opracowań, które znajdują się w Bibliotece Instytutu Sztuki PAN w Warszawie. Znalazłam w nich kilka szczegółów dotyczących tkanin wykorzystanych na statku.
Irena Huml wyprzedzała epokę. Kochała to, co piękne, kochała design. Zawodowo zajmowała się badaniami nad polskimi sztukami stosowanymi, w tym szczególnie tkaniną i biżuterią artystyczną. Prywatnie pięknie się ubierała. Jej styl i elegancja były legendarne.
Tym bardziej bardzo byłam ciekawa wystawy „Moda – historia osobista”, która została przygotowana przez Muzeum Narodowe we Wrocławiu. Jest to wystawa, na której zaprezentowana została autentyczna garderoba pani profesor. Obiekty pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, Muzeum Okręgowego w Koninie, Muzeum Mazowieckiego w Płocku oraz ze zbiorów prywatnych.
„Zaprezentowana na wystawie garderoba Ireny Huml obejmuje ponad cztery dekady – od lat 50. do początku lat 90. XX w. – praktycznie całą historię PRL-u, a zarazem znaczną część życia właścicielki. Wśród ubrań znalazły się te związane z ważnymi etapami kariery zawodowej i życia prywatnego, kreacje noszone do pracy i na wieczór, w mieście i na wczasach, latem i zimą, ubrania gotowe i unikatowe artystyczne kreacje szyte na miarę.” – czytamy w opisie wystawy, której kuratorką jest dr Małgorzata Możdżyńska-Nawrotka.
Suknie, sukienki, płaszcze, kożuchy, spódnice, sweterki, poncza. Kapelusze, toczki, czapki, rękawiczki, pantofelki. Wszystkie elementy szczegółowo podpisane. Rozczuliły mnie niektóre podpisy. Na przykład „Bluzka przerobiona z sukni ślubnej” czy „Komplet (koszulowa bluzka i spódnica) przerobiony z sukienki przywiezionej z Wielkiej Brytanii”. Czy ktoś jeszcze robi takie rzeczy? Przerabia ubrania wykorzystując materiał bluzki, która może straciła modny fason? Moja mama to robiła, kiedy byłam małą dziewczynką. Sporo też szyła. Kupon materiału tak wykorzystywała, że zawsze zostało na sukienkę dla mnie. Z dumą zakładałam sukienkę z identycznego materiału jak ta mamy.
Wystawa jest czynna do 18 maja 2025 r. To jest bardzo dobry pretekst, by pojechać do Wrocławia!
Aleksandra Karkowska – autorka międzypokoleniowych książek „Banany z cukru Pudru”, „Na Giewont się patrzy”, „Marsz, marsz BATORY”, „Mewa na patyku”, „FOTO z misiem”. Od 2015 roku prowadzi Oficynę Wydawniczą Oryginały. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu. Działa społecznie na warszawskiej Sadybie. Kocha fotografię i podróże.
Więcej o sylwetkach kobiet znajdziecie tutaj.