Więcej...

    Korporacja czy praca u siebie?

    Ciągle się słyszy, że ktoś odszedł z korporacji, by pracować na siebie u siebie. Czy aby na pewno korporacja to takie zło a praca na swoim to droga usłana płatkami róż? Jak zawsze kij ma dwa końce a każda z opcji ma swoje cienie i blaski.

     

    Jak to jest z pracą w korporacji i z pracą u siebie?

    Na początku lat 2000 pracowałam w sporej firmie, która pewnie jakąś korporacją była, jednak jej familiarna atmosfera i traktowanie się nawzajem z przyjaźnią powodowały, że nikt z nas nie czuł się trybikiem wielkiej machiny a ważnym elementem całej układanki.

    Z chwilą sprzedaży naszej firmy w 2004 roku założyłam indywidualną kancelarię radcy prawnego i od tego czasu w różnych konfiguracjach ją prowadzę. W różnych, bowiem przez chwilę byłam wspólnikiem w niewielkiej kancelarii, ale jak to w życiu często bywa, nie udało się. Wróciłam więc do indywidualnej kancelarii. Oczywiście, nie byłam w niej sama – od zawsze współpracuję z Mec. Emilią Kotfas – Kraskowską, pojawiają się też studenci lub aplikanci. Po drodze miałam prawie dwuletnią przygodę z Narodowym Bankiem Polskim i jednostkami budżetowymi.

    Zaproszenie

    W 2017 roku zostałam zaproszona do dużego projektu – grupy kapitałowej, w której jedną ze spółek jest kancelaria, w której zostałam jedynym komplementariuszem odpowiedzialnym za wiele spraw – za ponad 20 pracowników, za sprawy merytoryczne. Jednak cała grupa to klasyczna korporacja – z tysiącem cotygodniowych spotkań, podczas których dokonywane są wszelakie analizy na podstawie wyświetlanych tabelek etc. To praca od do z elementami familiarnej atmosfery, jednak z naciskiem powagę i skupienie.

    Ciężko mi było się tam odnaleźć. Jak uwielbiam ludzi i pracę z nimi, to uwielbiam też pracę merytoryczną, na którą zwyczajnie brakowało już czasu. Po wielu toczonych dyskusjach sama ze sobą, z przyjaciółmi i rodziną, rozważaniu za i przeciw, zrozumiałam, że ja nie nadaję się do pracy w korpo. Że oczywiście, fajnie jest mieć stały, comiesięczny dochód, ale bardziej cenię bycie panią własnego czasu. Kosztem stałego wynagrodzenia. Wróciłam na swoje. Klienci na szczęście o mnie nie zapomnieli, więc mam ręce pełne roboty.

    Gdy jadę na urlop laptop towarzyszy mi w każdej podróży. Nawet jeżeli nie pracuję, to rozsyłam maile do osób, które mogą wykonać daną pracę, odpowiadam na maile klientów. Czyli trzymam rękę na pulsie 🙂 Bo praca w swojej firmie to praca nie tylko na cały etat, ale niejednokrotnie 24 godziny na dobę i 7 dni w tygodniu i trzeba mieć tego świadomość.

    Co jest lepsze?

    Tak naprawdę nie ma jednej odpowiedzi co jest lepsze – praca w korpo ze stałą pensją, czy praca na swoim, bycie panią swojego czasu, bez stałych zarobków.

    Każdy sam musi sobie odpowiedzieć co ceni bardziej, co jest dla niego ważniejsze, w czym się lepiej będzie czuć. Nie ma idealnych rozwiązań. Trudno mówić o wyższości pracy na swoim nad pracą w korporacji, czy na odwrót. Nie dajmy się zwariować i wmówić sobie czegoś. Pamiętać też trzeba, że nie każdy nadaje się do pracy w korpo, albo do pracy na swoim. Trzeba zacząć od poznania swoich możliwości, pragnień, uprzedzeń, wyobrażeń. Trzeba zdać sobie sprawę z pułapek, które na nas czekają w każdej z wybranych opcji, ale i korzyści, które dany wybór przyniesie.

    Tekst: Katarzyna Krauss

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY