Więcej...

    „Największy wpływ na moją twórczość wywarł zespół Muse”

    Ponad 60 tys. odtworzeń remiksu utworu „Eldorado” sanah i Darii Zawiałow na Spotify oraz emisja jej wersji piosenki „Warszawska noc” Michała Wrzosa w jednej z największych rozgłośni radiowych w Polsce. Do tego występy m.in. na Fest Festivalu 2022 oraz francuskim Sound Project 2023 i szereg udanych produkcji autorskich. O kim mowa? O Mai Krav – brokatowej producentce electro, która opowiada nam o rodzinnym mieście, najbardziej szalonych koncertach, modzie oraz o sposobie na zbudowanie pomostu między starszymi a młodszymi pokoleniami za pośrednictwem social mediów.

     

    Elvis Strzelecki: Mysłowice – tu w 1992 roku powstała grupa Myslovitz. Tu też przyszłaś na świat i mieszkasz Ty. Zgodziłabyś się z faktem, że to miejsce ma specyficzny artystyczny klimat?

     

    Maya Krav: Kiedyś na pewno miało taki klimat. To tutaj swój początek miał OFF Festival, który po latach działalności musiał przenieść się do Katowic. Później jedyną inicjatywą przynoszącą kulturowy rozgłos temu miastu był AlterFest. Niestety władze miasta również uniemożliwiły mu kontynuację działalności, a nie da się ukryć, że były to jedne z niewielu wielkich wydarzeń, przyciągających ludzi spoza miasta właśnie do Mysłowic.

     

    Życzyłabym sobie i mieszkańcom, aby tamte czasy wróciły, ponieważ mam wrażenie, że hasło „Mysłowice Dobrze Brzmiące” aktualnie raczej odbiega od muzyki.

     

    Jak się zaczęła Twoja przygoda z muzyką? Kiedy po raz pierwszy podeszłaś do dźwięku jako do elementu sztuki?

     

    Tak jak wielu, zaczynałam za dzieciaka. Gdy miałam 8 lat, moja mama zapisała mnie na zajęcia z pianina, a ja się zgodziłam na to tylko dlatego, że obiecała mi zakup pierwszej gitary, o której marzyłam. Wiesz, byłam wielką fanką zespołu Green Day w tamtych czasach. Wtedy chodziłam na te lekcje z niezadowoleniem, jednak po czasie je doceniłam –  obecnie trudno mi wyobrazić sobie siebie bez klawiszy na scenie.

     

    Mayą Krav stałam się zaledwie kilka lat temu. W liceum kupiłam pierwszy syntezator i interfejs, a później odpaliłam Abletona – program do produkcji muzy. Pewności siebie nabrałam w pandemię, kiedy w końcu stwierdziłam „teraz albo nigdy” i wydałam „Cząstkę Lata”. Pod koniec 2020 pojawiło się „Deep&High”, które całkowicie odmieniło moje życie – zaraz po jego premierze zaproszono mnie do konkursu dla artystów „Stage4YOU”, występu przed sanah, na IGRACH i tak to dalej szczęśliwie poleciało.

     

    Czy Twoje zainteresowanie elektroniką jako gatunkiem wynika z faktu, że fascynowały Cię zespoły synthpopowe lat 80. lub przedstawiciele electroclash tacy jak Felix Da Housecat czy Miss Kittin? A może twórczość współczesnych artystów z kręgu tanecznych brzmień jest dla Ciebie inspiracją?

     

    Szczerze mówiąc, zanim przeszłam do elektroniki, to najpierw musiałam polubić pop, bo do czasów gimnazjum byłam zagorzałą „rockówą”. Pokochałam Lady Gagę i Beyoncé, dopiero gdy kuzyn pokazał mi teledysk do „Telephone”. Później dzięki przyjaciołom wkręciłam się we współczesne popowe i EDM-owe hity, które były nieodłącznym elementem każdej imprezy.

     

    Największy wpływ na moją twórczość wywarł zespół Muse, znany z eksperymentowania z różnymi formami. To dzięki nim kupiłam pierwszy syntezator MicroKORG. Mówiąc o brzmieniach z lat 80., to głównie rodzice mnie nimi zarazili, przede wszystkim Jeanem- Michelem Jarre’em.

     

    Jak to teraz wygląda? Głównie stawiam na współczesne melodie – Disclosure, Oliver Heldens, James Hype. House i EDM są najbliżej mojego serca, chociaż uwielbiam też techno i chodzenie na rave’y. Poza tym na co dzień kocham słuchać lofi, to mnie ogromnie rozluźnia.

     

    Jesteś producentką i multiinstrumentalistką – grasz na klawiszach, elektronicznej perkusji oraz gitarze. Należysz do grona samouków czy masz za sobą naukę w szkole muzycznej?

     

    Bardzo szanuję osoby, które ukończyły szkołę muzyczną. To musi być ogromne poświęcenie. Poza tym Ci ludzie mają niesamowitą wiedzę. Sama nigdy nie chciałam do niej iść, po prostu tego nie czułam. Siedziałam głównie zamknięta sama w pokoju z tutorialami z YouTube’a i uczyłam się coverów. Tutaj ponownie wspomnę o Muse – ta grupa używa dość zaawansowanych technik gitarowych, często wręcz odjechanych, więc umiejętności grania na tym instrumencie, jak i na pianinie rozwinęłam przede wszystkim dzięki ich muzyce. Produkcją również zajęłam się dzięki nim.

     

    Porozmawiajmy o pracy w studiu – jesteś technologicznym geekiem, czy wszelkie narzędzia producenckie traktujesz w sposób wyłącznie praktyczny?

     

    Trudno mi powiedzieć, jednak bliżej mi do tego drugiego typu. Te wszystkie możliwości, jakie przynosi produkcja muzyczna, ogromnie mnie kręcą i uwielbiam odkrywać nowości, zwłaszcza jak zdecyduję się na zakup, czy to kolejnego instrumentu, czy wtyczki MIDI. Są jednak rzeczy kompletnie „mindblowing”, których czasem nie potrafię ogarnąć i wtedy na koncertach cały na biało wchodzi mój perkusista, Igor. Chłopak ma ogromną wiedzę.

     

    Występujesz jako live-act. Pamiętasz swój najbardziej szalony występ?

     

    Występ na FEST Festivalu 2022. To był mój debiut na tak ogromnej imprezie i jednocześnie spełnienie marzeń. Byłam bardzo przejęta tym koncertem, gdyż namiot był cały wypełniony tłumem – w tym samym czasie na głównej scenie grała bowiem sanah, a w Tencie Kizo. Było to więc dla mnie spore zaskoczenie, że na moje show przyszło tak wielu ludzi.

     

    Totalnym topem spośród wszystkich koncertów były jednak Juwenalia Śląskie. Wtedy zamykałam główną scenę i było zimno, jak nie wiem. Miałam chyba trzy warstwy ubrań na sobie! Pierwszy raz wtedy wykorzystałam również animacje na ekranie LED i zeszłam do ludzi z gitarą podczas piosenki „VIGZA”. Publika była niesamowita, a ja zagrałam aż trzy bisy, pomimo totalnego chłodu. To było coś!

     

    Przejdźmy do kolejnego z Twoich zainteresowań – mody. Co najbardziej Cię w niej pociąga?

     

    Stawiam na odpowiedni styl w budowaniu swojej marki. Nie bez powodu wybrałam właśnie cekiny i brokat. Chciałabym, aby ludzie najbardziej mnie z nimi kojarzyli, dlatego w cekinowym komplecie oraz fioletowej marynarce wychodzę na scenę. Ostatnio jednak prywatnie poszłam w biało-czarne koszule z krótkimi rękawami i łańcuchy. Niektórzy zarzucają mi, że stałam się emo! Nieodłącznym elementem mojego życia są także różowe okulary.

     

    Mój przyjaciel ma okazję pracować w Anglii przy magazynie STRAT, do którego premierowego wydania stworzyłam muzykę. Dzięki niemu zyskałam możliwość pojawienia się w świecie modowym, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Poza tym jestem wielką fanką Pantinki – polskiej modelki, która aktualnie mieszka w Azji i komentuje wszystkie odcinki „Top Model”, zdradzając tajniki tego, jak w rzeczywistości wygląda ta branża.

     

    Moda to element aspektu wizualnego. Twoje zdjęcia oraz wideoklipy cechuje spójność. Opowiedz, jak powstają ich koncepty i z kim nad nimi współpracujesz?

     

    Praktycznie wszystkie moje teledyski powstały dzięki Krzyśkowi Łęczyckiemu – utalentowanemu reżyserowi, prywatnie świetnemu kumplowi. To, co się w nich dzieje, to przede wszystkim jego zasługa. Przy „TIME’S UP” wybrałam miejsce i powiedziałam, że fajnie, jakby moja gra przeplatała się z tańcem. Później on wykorzystał nasz potencjał przy nagrywkach. Najczęściej to wygląda tak, że ja mówię, co mogłoby tam się znajdować, a później kminimy nad tym razem. Jednak jak już nagrywamy, to najbardziej stawiamy na spontan i nie lubimy planować.

     

    W tym roku wydaliśmy cyberpunkowy klip do „No Limits” i futurystyczny do „Mayestatycznego” razem z Krzyśkiem w duecie operatorskim z moim dobrym kolegą Arturem Menderą. Fioletowa estetyka w pierwszym, a pomarańczowa w drugim nie zostały wybrane bez powodu, muzycznie bowiem najbliżej jest mi do obu tych kolorów. Jeszcze miał być trzeci niebieski, ale to jeszcze zobaczymy, kiedy się ukaże. Na razie mam sporo remiksów do wydania.

     

    Zawodowo zajmujesz się social mediami. Niedawno uczestniczyłaś w panelu dotyczącym tego, jak dotrzeć do generacji Z. Jak ty postrzegasz ten temat? Czy Twoim zdaniem istnieje możliwość zbudowania pomostu między starszymi generacjami a właśnie „zetkami” czy pokoleniem alfa? Jeśli tak, to w jaki sposób można tego dokonać?

     

    Myślę, że największy potencjał tkwi w TikToku, na którym sama dość sporo przebywam i tworzę kontent. Zauważyłam, że jest to miejsce, gdzie spotykają się wszystkie pokolenia, nawet seniorzy, których filmiki na tej platformie młodzi ludzie uwielbiają. Czytałam tam wiele komentarzy na temat podejścia „boomerów” i „zetek” choćby do podejmowania etatowej pracy. Pierwsi uważają nas za „nieroby” i „roszczeniowców”, podczas gdy reprezentanci „Gen Z” po prostu nie będą pracować za mniej niż najniższą krajową. Tutaj widać sporą rozbieżność między nami.

     

    Facebook dla młodych osób może już odchodzić do lamusa, zdecydowanie więcej ich jest na Instagramie. Na ten moment największe możliwości widzę w TikToku, bo tam jest odsłownie każda generacja i istnieje ogromny przesył informacji. Tam też tworzy się aktualnie najwięcej światowych trendów. Do pokolenia alfa jest mi zdecydowanie najdalej, chociaż jestem dopiero po studiach! Myślę, że to jest temat na dłuższą dyskusję.

     

    Pora na grę w skojarzenia:

    – Brokat – Maya Krav

    – Taniec – wyzwolenie

    – Scooter – turbo impreza

    – David Bowie – ikona nieuznająca granic

    – Marzenia – Open’er

    – Festiwal – moje miejsce

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY