Więcej...

    Tak minął deadline i znowu jest styczeń

    Czy bycie dorosłym oznacza akceptować wszystko, co cię w życiu spotyka, bo przecież nie masz na to wpływu i nieważne jak bardzo będziesz walczył, nie będziesz miał wpływu na to, co się dzieje? Przecież nie jesteś już dzieckiem, nie masz prawa walczyć o swoje! Mówić co chcesz, być jakim chcesz! Przecież bycie dorosłym to równowaga, rozwaga. Czasem wydaje mi się, że tkwię w tym czymś i ciągle słyszę nie bądź dzieckiem, jesteś dorosła. Ciągle słyszę: daj spokój, przecież nie będziesz teraz się mazać i niczego zmieniać. Może właśnie będę, może właśnie to jest moja historia, w którą trudno uwierzyć nawet mnie.

    ***

    Kiedyś kochałam kolorowe sukienki, nosiłam je namiętnie. Lubiłam wstążki we włosach i lubiłam lalki, kochałam je. Kochałam bawić się w chowanego, nieustannie jeść jabłka z ogrodu mojego sąsiada, chodzić z dziadkiem na grzyby, zbierać siano, bawić się w piaskownicy. Kiedyś wszystko było takie inne, bardziej proste. Jeśli coś było brzydkie, to było brzydkie, a może nie w moim stylu. Kiedy coś było złe, było złe, a nie odmienne. Kiedyś, kiedy chciałam powiedzieć spadaj, mówiłam spadaj, a nie udawałam, że przetrzymam rozmowę z tobą, bo podobno nie warto z głupimi się kłócić. Kiedyś, jeśli dzieliło się truskawkami, to robiło się to po równo, dziś nierówne są moje szanse w walce z życiem. Kiedyś, kiedy kogoś się kopnęło, dostawało się za to karę i człowiek wiedział, że nie wolno kopać innych. Dziś czasem jestem zmuszona kopnąć kogoś i udawać, że nie wiem, o co chodzi.

    ***

    Gdzieś zatarła się granica, tak ciężko zrozumieć trudy tego czasu. Kiedyś żyło się, żeby żyć, dziś żyje się, żeby egzystować. Jakże te dwa pojęcia podobne w swoim tonie, ale jak różne jednocześnie. Łudzimy się, że nowy rok to nowe postanowienie. Byle do wakacji, na pewno od września, ile jeszcze tych linii startowych sobie narysujemy, żeby zrozumieć, że czas biegnie nieubłaganie. Nigdy nie będziemy już dziećmi! Zaraz przejdziemy czas bycia dorosłymi,  a później będziemy starcami i ciągle będziemy na coś czekać, ciągle będziemy bardziej zamknięci, lojalni wobec kogoś, kogo nawet nie znamy. Będziemy liczyć pieniądze, które zarabiamy i bardzo szybko tracimy. Będziemy smakować tylko tyle, ile będziemy w stanie sobie dać…!

    Tak minął deadline i znowu jest styczeń, może bym schudła, może bym zmieniła pracę, może zaczęłabym w końcu żyć, może zaczęłabym spotykać się z przyjaciółmi, poznała tych przyjaciół, może bym zaczęła tańczyć. Co jeszcze mogę zrobić, przecież i tak zaraz będzie połowa roku, a potem znów święta, a ja znów sobie będę obiecywać, że to już na pewno teraz. Założę dziennik, będę pisać, co robię. Planować każdy dzień, będę na diecie, będę uprawiać sport, może się nawet przebadam. Rok za rokiem, dzień za dniem, minuta za minutą… Coś, co jest rzeczywistością, po sekundzie będzie już przeszłością, a to, co jest przyszłością, zaraz jest rzeczywistością.

    ***

    Ile jeszcze będzie tego w moim życiu… to nie chodzi o walkę. To chodzi o życie, jak często marnuje je ustanawiając sobie cele, które mają mnie dobić, a nie uskrzydlić, bo przecież im ciężej tym lepiej, bo przecież trzeba znać wartość tego do czego się dąży, albo po prostu zamknąć siebie, w tym świecie, w którym się żyje i pchać ten wózek, w którym wcale nie jest tak dobrze, ale znajome to. Przecież własne zło jest lepsze niż obce, jak to mówili. Kiedy damy sobie szansę, kiedy ja dam sobie szansę na to, żeby zmienić wszystko bo przecież robiąc to wszystko tak samo, nie będę oczekiwać innego, lepszego rezultatu. Będzie tak samo, będzie trudno, będzie nudno, będzie ciężko, będzie smutno. Ile łez, ile zagryzania zębów, ile tłumaczenia sobie, że przeżyję, przetrzymam, że jeszcze chwila, a będzie lepiej. Znajome słowa prawda?

    ***

    Ilu z was, którzy czytają ten tekst teraz, ma świadomość, że to jego narracja, że jakby czytał scenariusz własnego dnia, miesiąca, roku? Za oknem dziś pada, jutro będzie świecić słońce, za chwilę będzie upalnie, potem drzewa tracą liście i znów będzie śnieg. Znów tą samą choinkę wyciągnie się ze strychu, ubierze w te same bombki, będzie składać się te same życzenia, tylko ludzi przy stole będzie nam brakować i ciągle będziemy mówić, że zaraz coś się zmieni.

    Chciałabym, żeby było prościej, żebym mogła zamknąć jedne drzwi, otworzyć drugie, żeby za nimi było prościej, ale chyba przestałam się oszukiwać. To styczeń, to tylko ten cholerny styczeń, to miesiąc największych rezultatów, największej sprzedaży biletów na siłownię i dietetycy chyba też mają co robić, bo chcemy być lepsi, ale tylko na chwilę. Tak długo próbuję i nie wiem, że życie jest jedno i raz odpalone pędzi do przodu. Jeden ma siedemdziesiąt, inny pięćdziesiąt, a kolejny trzydzieści lat na to, żeby zrealizować to, co jest nam dane.

    ***

    Działamy wciąż w tych samych schematach, jak laleczki na przedstawieniu kukiełkowym, obyśmy mieli świadomość, że każde przedstawienie kiedyś się kończy i o każdej kukiełce kiedyś ktoś zapomni. Życie to skarb, schowany głęboko w kieszeni, jeśli nie ujrzy światła dziennego, nie rozbłyśnie. Chrońmy nasz skarb, ale prezentujemy go, w jak najlepszym świetle, bo życie jest jedno, styczniów może być czterdzieści, ale zmiana powinna zajść w nas, nie z kolejnym wielkim dniem w kalendarzu, bo na zmiany nigdy nie jest za późno i nigdy nie ma dobrego momentu.

    Zmiana jest w nas, jakże trudno to zrozumieć, chociaż to takie proste. Takie niewinne, bo przecież od dziecka uczymy się, ile jest miesięcy w roku, dni w miesiącu i dni w tygodniu, przecież my to wszystko wiemy. Ja to wiem i każdego dnia patrząc w lustro widzę siebie o każdy dzień starszą, tak samo przygnębioną i tak samo działającą. Życie to nie jest gra komputerowa z cudowną grafiką i genialnym dźwiękiem. Życie jest w nas i to my nim kierujemy… kierujmy  tak, by nie potrzebny nam był kolejny 1 stycznia do wielkiego przełomu.

    ***

    Paulina Oleśkiewicz — kobieta nieszablonowa, szukająca swojej drogi i samej siebie. Zakładała firmy i je traciła, otarła się o wojsko, pracowała na budowie, cały czas największą przyjemność sprawiało jej słuchanie ludzi. I tak dotarła do miejsca, w którym jest teraz — realizuje się w life coachingu, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Z powodzeniem pisze i nadal szuka. Przedstawione historie są historiami ludzi, z którymi w swojej pracy i życiu się spotkała.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY