Więcej...

    „Gdy jest wyjazd do pożaru na ósmym piętrze, to kondycyjnie nie padam gdzieś w połowie”. Justyna – strażacka mistrzyni

    „To niewyobrażalne osiągnięcie. Jestem w TOP 3 kobiet na świecie! Pierwsza Polka która stanęła na podium mistrzostw świata w kategorii indywidualnej open kobiet”. „Wciąż ciężko mi uwierzyć, że jestem jedną z najlepszych kobiet – strażaków (...) w biegu indywidualnym, gdzie liczy się tylko to, co samemu wypracowane” – napisała mł. asp. Justyna Cichocka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu tuż po zawodach Firefighter Challenge Championship Series, które odbyły się jesienią 2024 roku w amerykańskim Nashville. Jednocześnie została multimedalistką tych mistrzostw.

    Katarzyna Hadała: Trzecie miejsce w kategorii indywidualnej kobiet  to nie jedyny sukces, który osiągnęłaś w strażackich mistrzostwach świata w Stanach Zjednoczonych.

    Justyna Cichocka:  W Firefighter Challenge Championship Series wzięli udział przedstawiciele z 17 krajów, co przekładało się na około czterystu zawodników. 14 strażaków reprezentowało Polskę, w tym dwie kobiety z Państwowej Straży Pożarnej. Ja jestem pierwszą Polką w historii tych mistrzostw, która stanęła na podium i uzyskała brązowy medal. Prym wiodły najczęściej Amerykanki. We wcześniejszych edycjach Polacy – panie i panowie – również w nich startowali.

    Lecz nikt z krajowej reprezentacji nie zaszedł tak daleko jak ty. Tym razem to nie tylko sukces dla Polski, ale przede wszystkim dla kobiety.

    Jechałam tam z nastawieniem, że taka szansa – wyjazd na mistrzostwa świata może więcej się nie zdarzyć zatem muszę dać z siebie wszystko, żeby uzyskać jak najlepsze wyniki. W efekcie zajęłam trzecie miejsce w biegu indywidualnym open kobiet oraz w kategorii wiekowej do lat 40. Ponadto pierwsze w sztafecie kobiet i drugie w sztafecie zmiksowanej. W tym roku z Europy startowało sporo zawodników.

    Dlaczego te amerykańskie zawody dla strażaków  są takie prestiżowe?

    Wyjaśnię to na przykładzie polskich. U nas w kraju w ciągu roku są rozgrywane różne zawody dla strażaków, ale tylko jedne mają miano mistrzostw Polski i tylko podczas nich można zdobyć ten tytuł. Analogicznie dzieje się z tymi mistrzostwami świata, które są organizowane w USA.

    „Pokonujemy tor, który jest odzwierciedleniem pracy strażaka”

    O ile dla przeciętnego człowieka oczywiste jest, że strażacy to ludzie wysportowani, o tyle nie wszyscy wiedzą, że to dążenie do utrzymywania tężyzny fizycznej ma przełożenie w specjalnie ku temu organizowanych zawodach. Te wyspecjalizowane to głównie bieg, ale „z przeszkodami”.

    Tak. My  pokonujemy trzydziestometrowy tor, który jest odzwierciedleniem pracy strażaka. Pewną kompilacją naszych zadań. Dlatego podczas tych biegów jesteśmy też ubrani jak na akcję: na głowie mamy hełm, na twarzy maskę, a na plecach dźwigamy aparat ochronny układu oddechowego. Mamy specjalną, termoochronną odzież i buty. Tak wyposażeni, w ramach tej sportowej rywalizacji musimy wejść na trzecie piętro budynku, czyli tak jak to wygląda podczas prawdziwego pożaru. Dodatkowo mamy w rękach ważący 20 kilogramów pakiet wężowy, który zostawiamy na górze, a będąc tam wciągamy z dołu drugi taki sam. Potem zbiegamy i na dole mamy konkurencję polegającą na wyważaniu drzwi. To sztaba, w którą uderzamy z taką siłą, aby przesunęła się na określoną odległość. Następnie biegniemy slalom i przeciągamy napełnioną wodą linię wężową, a potem strzelamy nią do celu – tak, jakbyśmy mieli gasić nią pożar. Kolejny punkt to ewakuacja 80 kilogramowego manekina. Łapiemy go pod pachy i tyłem wynosimy tak jak w rzeczywistości.

    To bardzo wielozadaniowa rywalizacja.

    Owszem. Jej sedno to bieg, który możemy przebiec sami lub w tandemie: dwie kobiety lub mieszany – kobieta i mężczyzna. Wtedy dzielimy się dystansem po połowie. Trzecia opcja to bieg sztafetowy – czyli pięć osób i każdy pokonuje inną część. Jednak najpierw biegaliśmy kwalifikacje ponieważ nie wszyscy zawodnicy mogą wejść do finału. Potem były biegi finałowe. Pierwsze dziesięć osób z najlepszymi wynikami czasowymi dostawało się do biegu finałowego. Podobnie wyglądały biegi w parach i sztafety.

    „W pracy strażaków nie ma rozróżnienia na płeć”

    Czyli tu jest rozróżnienie na płeć? Czy panie mają inne wytyczne względem oprzyrządowania, norm czasu tych biegów?

    Nie. To nie miałoby sensu. Przecież w prawdziwej akcji, w pracy strażaków nie ma rozróżnienia na płeć.

    Ale w tym biegu indywidualnym nie rywalizowałaś o miejsce z mężczyzną lecz z kobietą?

    Ponieważ tu są kategorie: damska i męska. Ale w kwalifikacjach byłam losowo tak rozstawiona, że obok mnie biegł pan, którego pokonałam.

    Najważniejszy jest tu wciąż czas.

    Ten mój najlepszy to 2 minuty i 9 sekund. Ten wynik jednocześnie kwalifikuje się na rekord Polski. Co ciekawe na tym podium stałam z dwiema Kanadyjkami dzięki temu, jednocześnie byłam najlepszą Europejką w kategorii indywidualnej na zawodach w Nashville.

    Skąd w twoim życiu wzięła się ta straż pożarna? To tym bardziej interesujące bo wcześniej studiowałaś budownictwo.

    Wiesz, ja od dziecka byłam związana z Ochotniczą Strażą Pożarną w podprzemyskich Huwnikach, skąd pochodzę. Tam też braliśmy udział w zawodach sportowych, ale to była taka rywalizacja mini. Mój tata był w tej formacji i non stop zabierał małą Justynkę, która z czasem wsiąknęła w ten klimat.

    To co sprawiło, że nagle stwierdziłaś, że ta straż pożarna to będzie twoja droga zawodowa?

    Gdy obroniłam tytuł inżyniera budownictwa zaczęłam zastanawiać się co dalej, a ponieważ mój ówczesny chłopak – dziś mąż dostał się do straży pożarnej pomyślałam, że może ja też spróbuję. Przygotowywałam się do tego pół roku, bo nabór do Państwowej Straży Pożarnej jest jednym z najtrudniejszych jeśli chodzi o służby mundurowe. Złożyłam swoje aplikacje do Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie i za pierwszym razem udało się przejść rekrutację. Miałam naprawdę dużo szczęścia. Głównym i najtrudniejszym punktem jest tekst sprawności. Należy do niego podciąganie na drążku, bieg wahadłowy, czyli tzw. beep test, pływanie oraz bieg po kopercie, gdzie musisz jak najszybciej przebiec między pachołkami, a tu wystarczy minimalny, niekontrolowany ruch ręką, aby je strącić. Wtedy od razu zostajesz zdyskwalifikowany. W rekrutacji do szkoły liczył się test sprawnościowy i wyniki z matury, czego się nie bałam. Zawsze byłam umysłem ścisłym i tuż po szkole średniej nie myślałam jeszcze o pracy w straży, mimo, że przecież aktywnie działał w niej mój tata. Natomiast przystępując do naboru przyjęłam, że to będzie tylko próba i jeśli się nie uda będę kontynuować naukę w dziedzinie budownictwa.

    Po szkole pożarniczej dostałaś pracę w komendzie PSP w Przemyślu. To jak los wygrany na loterii!

    Tak! Jeszcze podczas nauki trzeba myśleć o tym, gdzie chciałoby się pracować. Wtedy, gdy ja studiowałam etatów aspiranckich było dużo na północy Polski, w nadmorskich komendach. Chociaż odbyłam mnóstwo rozmów w komendach to jednak udało mi się otrzymać angaż w przemyskiej komendzie. Razem z trzema kolegami trafiłam do Przemyśla, skąd pochodzę tuż po szkole – w lipcu 2022 roku. Wtedy otrzymaliśmy promocję na stopień, a miesiąc później zaczęliśmy pracę.

    „Gdy wszyscy biesiadowali, ja trenowałam podciąganie na spawanym drążku”

    Jak zareagowała rodzina, gdy dowiedzieli się, że masz aspiracje bycia zawodowym strażakiem?

    Ogólnie rodzice byli raczej zadowoleni. Mówili, że warto spróbować choćby dlatego, że nie mam nic do stracenia. Początkowo mąż – strażak był trochę zaskoczony, ale potem sam pomagał mi trenować pływanie na basenie, żeby wyśrubować czas.  Poza tym moi bliscy widzieli mój upór i zaangażowanie. Przykładowo podczas grillowych spotkań rodzinnych, gdy wszyscy biesiadowali, ja trenowałam podciąganie na takim spawanym drążku. Praca w straży pożarnej jest wymagająca dla kobiety. Żeby być lepiej przygotowaną, nadawać się do tej roboty i nie odstawać od kolegów zaczęłam intensywnie trenować. Z czasem mnie to wciągnęło. Dziś to procentuje: gdy jest na przykład wyjazd do pożaru na ósmym piętrze to kondycyjnie nie mam z tym problemu: biorę pakiet wężowy, biegnę i nie padam gdzieś w połowie. Wiem, że udźwignę ten ciężar.

    Pod koniec czerwca 2024 roku na zawodach w Toruniu zdobyłaś już tytuł mistrzyni Polski i wicemistrzyni Europy. Kilka miesięcy później wystartowałaś w USA. Jak wyglądają twoje przygotowania do takich rywalizacji?

    To głównie trening siłowy i wytrzymałościowy, bieganie, crossfit i pływanie. Ważny jest trening na torze i bieganie na wieży. Lecz na Podkarpaciu nie ma nigdzie wieży tego typu, dlatego na te treningi jeździłam do Łodzi lub do Wąbrzeźna koło Torunia. Zdarzało się również tak,  że aby potrenować na torze, w ciągu jednego dnia jechałam z Przemyśla do Wrocławia. Tam robiłam trzygodzinny trening i tego samego dnia wracałam do domu. Dziś widzę, że to poświęcenie było warte tych osiągnięć. Początkowo trenowałam się sama, ale wraz ze wzrostem zaawansowania zaczęłam współpracować z profesjonalnym trenerem i dzięki temu zdobyłam najwyższe tytuły.

    Słuchając ciebie od razu widać psychikę sportowca. W ramach zawodów w USA dostałaś się do Lion’s Den. Co to takiego?

    To taki elitarny, amerykański klub, zrzeszenie najlepszych biegających strażaków, którzy startują w tamtejszych zawodach. Dla kobiet takim pułapem, aby zostały przyjęte – jest czas 3 minuty. Mnie akurat udało się dołączyć do niego już po pierwszym biegu, z dużym zapasem czasu bo skończyłam go  w 2 minuty 33 sekundy. Przynależność do Lion’s Den to prestiżowy cel uczestników tych zawodów.

    „Na miejscu zdarzenia byliśmy pierwsi, więc jako pierwsi podjęliśmy próbę reanimacji”

    Pytanie standardowe też musi się pojawić. Jak wygląda twój dzień w pracy – taki zwykły i ekstremalny?

    Służba trwa dobę. Na początku przejmujemy sprzęt i obowiązki od wcześniejszej zmiany. W ciągu dnia mamy doskonalić siebie – to znaczy robimy sobie przykładowo symulację pożaru, przypominamy zasady pierwszej pomocy. Pod koniec dnia możemy nieco odpocząć, a ja zazwyczaj staram się trochę potrenować – rozkładam swój tor i ćwiczę. Robimy to, aby ratować ludzi i skutecznie im pomagać…

    Bo przecież wasza praca to nie tylko pożary.

    Ale również pomoc m.in. policji podczas wypadków. Jakiś czas temu brałam udział w gaszeniu pożaru w kamienicy, gdzie było ogromne zadymienie i wysoka temperatura rzędu 200-300 stopni C, która sprawia, że mimo odzieży ochronnej strażak zaczyna ją odczuwać. Jeśli temperatura osiąga niebezpieczny poziom zachowujemy środki ostrożności i trzymamy się z daleka. Wtedy korzystaliśmy z kamery termowizyjnej, żeby cokolwiek zobaczyć. Pamiętam też taką akcję, gdy pojechaliśmy ratować młodego mężczyznę, który wjechał pod pociąg. Na miejscu zdarzenia byliśmy pierwsi, więc jako pierwsi podjęliśmy próbę reanimacji. Bardzo krwawił. Po przybyciu pogotowia im pomagaliśmy. Mieliśmy też wyjazd do człowieka, który powiesił się na drzewie i tu również to my byliśmy w pierwszej kolejności. To było podczas epidemii Covid i akurat nie było w dyspozycji karetek pogotowia ratunkowego, więc skierowano nas, ponieważ mamy defibrylator. Takie zdarzenia zapadają w pamięć ze względu na dramatyzm, ale także fakt, że to byli bardzo młodzi ludzie. Bywają też zabawne akcje. Kiedyś, podczas przeszukania terenu musieliśmy przejść przez siatkę. Kolega chciał mi pomóc i podsadzić trochę wyżej.  Podrzucił mnie, ale tak mocno, że przeleciałam cała przez tę siatkę i wpadłam w wysokie zarośla, skąd ledwo było mnie widać. Mieliśmy ubaw.

    Czy swoją pierwszą akcję w straży pożarnej pamiętasz?

    To akurat było jedynie zabezpieczenie jakiejś niebezpiecznej substancji na rzece. Zaczęło się w miarę spokojnie.

    „Pani, która nas wezwała do mieszkania, mówiła do mnie per pan”

    Wśród formacji mundurowych straż pożarna to ta, w której służy najmniej kobiet. Z krajowych danych GOV z 2024 roku wynika, że w Państwowej Straży Pożarnej pracuje ponad 2700 kobiet, co stanowi ponad 8% wszystkich zatrudnionych. Z tego 1300 to funkcjonariuszki. 

    To było widoczne już w mojej krakowskiej szkole aspirantów. U mnie na roku były trzy dziewczyny, a cały rocznik liczył aż 90 osób. Na wcześniejszym roczniku nie było ani jednej pani.

    Z drugiej strony społeczeństwo bardzo ufa strażakom. Według danych to aż 94%!

    Właśnie, czyli odbierają nas jednak w taki sposób, że im pomagamy.

    Ty pracujesz w Przemyślu, w jednej z podkarpackich komend PSP. W strukturach tej formacji  obecnie w tym regionie obecnie jest zatrudnionych 31 funkcjonariuszek (to minimalnie mniej w porównaniu do ubiegłych lat), a 12 pełni służbę w jednostkach ratowniczo-gaśniczych, czyli tak jak ty wyjeżdżają do zdarzeń. To mało.

    Tak, ponieważ praca tutaj bywa naprawdę trudna. U mnie, w przemyskiej komendzie miejskiej, w  podziale bojowym są trzy panie, które wyjeżdżają do akcji. Każda pracuje na innej zmianie; plus jedna na stanowisku kierowania, która zajmuje się logistyką – wysyła samochody na akcje. Mój wybór – aby pracować w takiej komórce był świadomy. Na tę chwilę bardzo mi się to podoba, chociaż wiem, że kobieta w strażackim mundurze budzi kontrowersje. Zdarzają się jednak takie osobniki jak ja, które wciąż trenują, żeby się do tego nadawać i nie odstawać od chłopaków.

    „Budzi kontrowersje” czy raczej dziwi?

    Również. Często spotykam się z tym zdziwieniem. Ostatnio, gdy interweniowaliśmy w związku z włączeniem się czujki czadu byłam ubrana od stóp do głów, schowana za moją odzieżą. Pani, która nas wezwała do mieszkania przez cały czas mówiła do mnie per pan. Bardzo się zdziwiła, gdy potem okazało się, że jednak jestem kobietą.

    Kobieta – strażak czy strażaczka?

    Wolę to pierwsze. Dla mnie to brzmi bardziej poważnie.

    Jesteś dopiero u progu swojej kariery w tej służbie mundurowej. Jakie są twoje zawodowe plany, marzenia?

    Jestem ambitną osobą i wysoko stawiam sobie cele. Chciałabym nadal kształcić się i doskonalić swoją wiedzę. Względem zawodów również chciałabym piąć się wyżej – przede mną jeszcze dwa miejsca na podium. Chociaż te najważniejsze tytuły: mistrzostwo Polski, Europy i świata już zdobyłam. One mi dały pewność siebie oraz to, że udowodniłam – sobie i kolegom, że kobiety do straży pożarnej nadają się, mogą pracować nawet w podziale bojowym i brać udział w nawet najtrudniejszych akcjach.

    Więcej o sylwetkach kobiet znajdziecie tutaj.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY