Więcej...

    Sztuczna jak prawdziwa. Historia marki Jablonex sięga XVIII wieku

    Nosiły ją Grace Kelly, Jackie Kennedy, a nawet Jurij Gagarin, rosyjski astronauta. Sztuczna biżuteria ma wiele zalet, z dobrym rezultatem imituje drogie kamienie szlachetne. Co trzeba wiedzieć o jednym z najstarszych producentów sztucznych klejnotów?

    Róg obfitości

    Pierwsze wzmianki o Jablonex, nad Nysą pochodzą z 1356 roku.

    W latach 30. i 40. XVI wieku w wyniku reorganizacji regionu wysiedlono część mieszkańców, ich miejsce zajęli niemieccy eksperci, którzy znali się na obróbce szkła.

    Sztuczna biżuteria Jablonex powstała w XVIII wieku. Zanim dobrze urodzone damy zaczęły nosić bogato wysadzane paciorkami naszyjniki, a klienci z całego świata upominali się o podobne ozdoby, producenci wytwarzali szklane kryształki, które nie wyglądały atrakcyjnie. Z czasem zaczęto do nich dodawać domieszki metali, dzięki czemu zmieniły swój wygląd. Kryształki naśladowały nie tylko diamenty, ale i szafiry, rubiny, czy szmaragdy, i dużo więcej od nich kosztowały.

    Znakomita większość sztucznej biżuterii powstała właśnie tam. Wytwarzana w hutach szkła biżuteria kostiumowa sprzedawała się na tyle dobrze, że teren ten zaczęto nazywać „wschodnią Kalifornią”. Na terenie Jablonec znajdowały się pracownie formiarzy, szklarzy, malarzy i dostawców, którzy dzielili między siebie zamówienia. System był sprawiedliwy, dawał poczucie stabilności i zapobiegał nieuczciwej konkurencji.

    Biżuteria na specjalne okazje

    Kiedy w 1882 roku Daniel Swarovski opatentował maszynę do cięcia kryształu, świat zachwycił się możliwościami, jakie dawały sztuczne paciorki. Urodzony w biednej, rzemieślniczej rodzinie Swarovski od dziecka pomagał ojcu w tworzeniu kryształków. Powlekanie paciorków cienką warstwą metalu było pracochłonne, niszczyło wzrok i wymagało cierpliwości. Nic dziwnego, że Daniel próbował niekonwencjonalnych metod, które zaowocowały wynalezieniem maszyny wytwarzającej kryształy tej samej wielkości.

    Pomysł Daniela Swarovskiego zrewolucjonizował myślenie o sztucznej biżuterii, sprawił, że stała się tańsza i bardziej dostępna.

    Czeskie szkło rywalizowało z paciorkami wyrabianymi w Wenecji, było dobrej jakości, kolorowe, świetnie się też sprzedawało. Przez 60 lat sztuczna biżuteria z Czech zdominowała zagraniczne rynki zbytu, co przełożyło się na powstanie nowych manufaktur. Popularnością cieszyły się duże, dobrze oszlifowane kamienie, które czasem przewyższały naturalne minerały.

    W latach 20. i 30. zainteresowanie sztuczną biżuterią nie zmalało ani na chwilę. Niezbyt wygórowane ceny sprawiły, że szklane ozdoby nosiły gwiazdy, bogate damy i gospodynie domowe, które przystrajały kryształkami kreacje. Zdarzało się, że kolekcjonerki wyprzedawały biżuterię, a zamiast niej nosiły lżejsze, praktyczniejsze i dużo bardziej dostępne kryształy. W epoce art-dèco dbano, by wszystko, począwszy od stroju, butów, a skończywszy na dodatkach wyglądało nieszablonowo. Dotyczyło to też biżuterii.

    I kiedy wydawało się, że wszystko idzie ku lepszemu, przyszedł kryzys.

    Złe lata

    Początkowo wydawało się, że krach na Wall Street i upadek dużych zachodnich banków nie będzie dotyczył Czechosłowacji. Nic bardziej mylnego. W latach 30. wywołany niepewną sytuacją gospodarczą kryzys wpłynął na każdą gałąź przemysłu, równie sztuczną biżuterię. W dużych miastach nie brakowało osób, które za bezcen wyprzedawały antyki i zastanawiały nad przyszłością.

    Nie byli jedyni.

    Producenci sztucznej biżuterii robili wiele, by przyciągnąć zubożałych klientów i zapanować nad coraz niepewniejszą sytuacją na rynku. Coraz częściej mówiło się o niezamożnych klientach marzących o ozdobach ze sztucznych minerałów. To oni bogacili się i kupowali więcej biżuterii.

    Z godziny na godzinę rynek sztucznej biżuterii załamał się. Zamykano szlifiernie kamieni szlachetnych, przestano produkować paciorki ze szklanej masy. Sporo złego zrobiła też konkurencja. Tylko po I wojnie, pojawiło się 700 nowych pracowni gotowych w każdej chwili na przejęcie produkcji.

    Ale zły czas jeszcze się nie skończył.

    W czasie II wojny światowej szlifierze sztucznej biżuterii znowu musieli się przekwalifikować. Niektórzy znani producenci sprzedawali wojsku cięte tafle szkła, powodzeniem cieszyły się soczewki do lornetek i okularów. Dzięki temu wielu fabryk nie zamknięto, zmieniano ich przeznaczenie. Podobny los spotkał Daniela Swarovskiego, który zamknął pracownię jedynie na kilka dni, a w pozostałe miesiące roku wytwarzał szkło wysyłane na front.

    Nowe rozdanie 

    W 1945 roku zakończyła się wojna, którą wygrali Rosjanie. To oni, w dużej mierze, znacjonalizowali przemysł. Przejęcie dotąd prywatnych zakładów wiązało się z wytwarzaniem przedmiotów w określonej ilości, kształcie i kolorze. Nie wolno było wykonywać „zbędnych” ozdób, powodzeniem cieszyły się praktyczne przedmioty ze szkła lub ceramiki. Zmiany te dotyczyły też hut szkła w Czechosłowacji. Ogromna popularność sztucznej biżuterii sprawiła, że w 1952 roku powstał „Jablonex”, jak potocznie określano sztuczną biżuterię w Polsce. Gdyby nie zmiany polityczno-ustrojowe w Czechosłowacji być może marka byłaby konkurencją dla Swarovskiego.

    Ogromna popularność biżuterii Jablonex przypadła na lata 80. Poza białymi kryształkami popularne były paciorki w kolorze ametystu, granatu, rubinu i szafiru. Z powodzeniem zastępowały one trudno dostępne minerały. Doskonale obrobione szkło przerabiano na mistrzowsko wykończone ozdoby. Nic dziwnego, że niektóre ozdoby są dziś poszukiwanymi przez kolekcjonerów ozdobami, na licytacjach osiągają wysokie ceny.

    O dawnej świetności marki przypomina muzeum i odbywające się raz w roku pokazy Fragile Beauty, na których poza szklaną biżuterią noszoną przez Miss Czech można posłuchać koncertu i nabyć jakiś oryginalny przedmiot.

    W mieście powstało muzeum, w którym można znaleźć najpiękniejsze okazy szkła używanego do dekoracji wnętrz, figurek, bombek, biżuterii z plastiku i z kryształów. Raz na jakiś czas odbywają się pokazy dmuchania szkła, które pokazują, że tradycja tworzenia sztucznej biżuterii wciąż ma się dobrze.

    Założona przez Daniela Swarovskiego pracownia jest dziś prywatną firmą zarządzaną przez rodzinę, i oferuje dobrej jakości wyroby w przeróżnych kształtach, stylach i kolorach. Właściciele Swarovskiego nabyli część udziałów Jabloneksu, firmy, która w 2009 roku musiała walczyć o przetrwanie.

    Źródła:

    https://www.palaceplus.cz/en/history

    https://www.mestojablonec.cz/en/town-of-jablonec-nad-nisou/basic-information/town-history/

    https://retro-bibelot.pl/pl/n/3

    https://finanse.wp.pl/jablonex-walczy-o-przetrwanie-6116003249981057a

    Więcej o modzie znajdziecie tutaj.

    1 KOMENTARZ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY