Więcej...

    Nasze letnie wojaże: Etna

    Dzisiaj postanowiłam przedstawić Etnę oraz Randazzo - miasto położone niedaleko wulkanu. Miasto i wulkan mają ze sobą sporo wspólnego, chociaż paradoksalnie właśnie Randazzo wyjątkowo nigdy nie zostało przez Etnę zniszczone.

    Lawa jako budulec

    Lawę odpowiednio wykorzystano jako dodatkowy budulec, w wyniku czego powstał w tym mieście interesujący akcent architektoniczny. W Randazzo przeważa więc kolor czarny i szary, a w kontraście z jasnymi, współczesnymi domami – powstał niepowtarzalny klimat.

    Spodobało mi się to oryginalne miasteczko, ponieważ to, co gdzie indziej siało zniszczenie i śmierć, tu znalazło swoje miejsce i stworzyło swoisty urok. Randazzo zwiedziliśmy przez przypadek, ponieważ poleciła nam to miejsce rezydentka.

    W drugim tygodniu pobytu wypożyczyliśmy samochód i w czteroosobowym składzie postanowiliśmy przyjrzeć się Sycylii z innej strony. Szkoda byłoby ten punkt na mapie ominąć, skoro znajdował się na trasie do Taorminy i Savoki. Samą Etnę oglądaliśmy w pierwszym tygodniu pobytu, wykupując wycieczkę fakultatywną.

    Etna na liście UNESCO

    Ten wciąż aktywny wulkan ma ponad trzy tysiące wysokości (3323 m.n.p.m.) i otoczony jest pięcioma mniejszymi wulkanami, równie aktywnymi i niebezpiecznymi. Dwa lata temu Etnę wpisano na listę UNESCO.

    Szczerze mówiąc, wdrapując się na Etnę miałam mieszane uczucia. Wcześniej byłam na Lanzarote (jedna z powulkanicznych Wysp Kanaryjskich), niewielkiej wyspie, która swoim księżycowym krajobrazem po prostu mnie urzekła. Wezuwiusz i Pompeje również zrobiły na mnie wrażenie, bo są już częścią tragicznej historii. Natomiast Etna jest wielką czarną górą, która budzi niepokój. Pomimo podziwu przygnębia i wywołuje uczucie nieuchronności, z którym się nie walczy.

    Sycylijczycy tylko się uśmiechają i godzą z losem. Są w tym podobni do Japończyków, którzy ze stoickim spokojem przyjmują każde drgnienie ziemi. Bo to jest ich ziemia, więc ich przeznaczenie.

    Groźna góra

    Na Etnę wchodzi się w chłodzie i po czarnym, powulkanicznym żwirze. Wspina się na różne wysokości, co jednak niewiele zmienia, bo krajobraz z każdej strony jest podobny. Osobiście wolę Etnę podziwiać z daleka, szczególnie, że widać ją z wielu zielonych i urokliwych miejsc Sycylii. A widać ośnieżone gdzieniegdzie połacie i spłaszczony szczyt, który nie wiadomo czy tonie w białych chmurach, czy w własnym gorącym dymie.

    Niemniej, bez względu na mieszane odczucia, cieszę się, że dotknęłam tej groźnej góry. W żywym i jedynym miejscu na Ziemi, które wciąż przypomina, że jesteśmy zaledwie niewyobrażalnie drobną częścią Kosmosu…

    Anna Irena FALANDYSZ

    FOTO: Anna Falandysz



    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY