Więcej...

    Dyskoteka w PRL-u

    ,,Chłopacy" byli ubrani w tureckie, wzorzyste swetry. Mimo że na sali było bardzo gorąco, prawie nigdy nie ściągali swoich jedwabnych kurtek. Raczej odpinali je tylko po to, żeby zaprezentować kolorowy sweter lub wystający spod niego kołnierz koszuli.

    ***

    W oknach grube zasłony, a czasem nawet koce, przydługie i zakurzone. Wszystko po to, żeby zapewnić wrażenie, że kilkugodzinna dyskoteka trwa całą noc. Król Didżej przy dwukasetowym magnetofonie, podłączonym do wzmacniacza i kolumn, serwował nam muzykę. Było Depeche Mode, Roxette, Mc Hammer, Vanilla Ice, Salt’n’Pepa i oczywiście Marky Mark ze swoim przebojem ,,Good Vibrations”.

    Na początku każdy z nas stał pod ścianą lub siedział na stołach zsuniętych pod okna. Dziewczyny były ubrane w niedzielne bluzki i w piramidy lub gumki, wpuszczone w kowbojki. Tańczyły ze sobą w parze, a ich grzybki, dobierańce z kokardą, szwedki i mokre włoszki podskakiwały w rytm muzyki. Ręce szalały bardziej niż nogi. Był taniec na trzy, robiłyśmy mostki z rąk w górze, był też obowiązkowy element ,,wkręć mnie”. Wszystko po to, żeby popisać się przed chłopakami. Dziewczyna i chłopak tańczyli ze sobą rzadko, zazwyczaj tylko te z największym powodzeniem miały partnera zamiast partnerki. ,,Chłopacy” byli ubrani w tureckie, wzorzyste swetry.

    ***

    Mimo że na sali było bardzo gorąco, prawie nigdy nie ściągali swoich jedwabnych kurtek. Raczej odpinali je tylko po to, żeby zaprezentować kolorowy sweter lub wystający spod niego kołnierz koszuli. Podpierali ściany, czasem któryś z nich przeszedł przez salę w jej poprzek, żeby się ,,pokazać”. Zazwyczaj był to jeden z ,,depeszowcoów” w czarnej skórze z ćwiekami i tlenionym pasemkiem. Chłopcy nosili sztifle, ci bardziej cool ze stukającym podbiciem pod spodem lub metalowym akcentem z przodu. Piramidy z blaszką i naklejką wielbłąda były przeważnie przydługie, wiec z tyłu ciągnęły się często pobrudzone błotem frędzle. Fani zespołów, które były na topie, mieli na sobie koszulki z czarno-białymi prasowankami. Najczęściej było to Roxette lub Michael Jackson.

    ***

    Po kilku piosenkach nadchodziła ONA…., czyli wolna piosenka, na którą czekał każdy. Rozbrzmiewała przy blasku kolorofonów. Zazwyczaj był to ,,Wind of Change” Scorpionsów lub ,,Don’t Cry” Guns N’Roses. Wtedy też chłopaki ruszali do boju, w myślach powtarzając pytanie ,,można prosić?” Czasem kilku z nich podchodziło do jednej dziewczyny. Wolny był nie tylko tańcem.:) To był początek proszenia o chodzenie lub krok przed podaniem inicjałów sympatii w „Złotych Myślach”. Jeśli to był początek, dziewczyna trzymała swe dłonie na ramionach chłopaka, a on swoje na jej biodrach. Kołysali się tak rytmicznie w prawo i w lewo, prawie stojąc w miejscu. Jeśli to było już ,,coś poważnego”, chłopak krzyżował swe dłonie na plecach dziewczyny, a ona krążyła swoimi wokół jego szyi. Po tym, gdzie znajdowały się ręce tańczących, rozróżniało się poszczególne etapy znajomości. Jak tylko wolna piosenka się kończyła, dziewczyna wracała do swoich koleżanek i analizowały całą sytuację, co chwilę spoglądając na grupę chłopaków, czy ten, z którym tańczyła, ,,patrzy się?”

    ***

    O 21 nagle zapalano wszystkie światła, świetlica stawała się świetlicą i cały czar pryskał. Człowiek wracał do domu, wskakiwał pod swoją kołdrę z kory i śnił o wolnych piosenkach…

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY