Więcej...

    Grudzień to magia wybaczania

    Gdy się obudziłam, spojrzałam na kalendarz i zobaczyłam grudniową datę – pomyślałam, że kolejny rok za mną. Z niedowierzenia musiałam to powtórzyć: kolejny rok za mną. Podniosłam się i spojrzałam na swoje mieszkanie – tam nic się nie dzieje od kilkunastu lat, pomyślałam. Spojrzałam na telefon, za 10 minut zadzwoni budzik, a ja zacznę tę końcówkę roku tak samo. Jak mnie to frustruje, że ciągle jestem w tym samym miejscu, z tymi samymi problemami.

    ***

    W głowach wielu osób, mam piękny przydomek: stara panna. W głowach członków rodziny mam przydomek: niezniszczalna. W mojej głowie: jestem zerem, które – jakby nie pomnożyć – zawsze daje zero. Grudzień to trudny miesiąc, ciągle się trzeba cieszyć na to szczęśliwe oczekiwanie na nie wiadomo co, przecież wszyscy tak robią. Grudzień jest ciemny, zimny, ja nie widzę w tym nic, co mogłoby mnie uszczęśliwić. Te same twarze, które mijają mnie, kiedy idę do pracy, ten sam smród wydobywający się z kominów i ten sam hałas na mieście. Zmieniła się tylko sceneria, ktoś powiesił kolorowe lampki, ubrał parę choinek i wyświetla się wszędzie „wesołych świąt”.

    Ja się nie cieszę. Z czego miałabym się cieszyć. Ostatnio mój czynsz podrożał o kilkanaście procent, już prawie nie używam prądu, a w sklepie kupuję wszystko z najniższej półki. Tak naprawdę boję się, co będzie jutro, a mam cieszyć się na święta, które nie wniosą nic oprócz poczucia winy, lęku przed tym co nadchodzi i krzywych uśmiechów, które spotęgują bzdurne rozmowy o niczym interesującym. Czym są święta? Nie wiem… Chyba nigdy nie wiedziałam. Moja matka często powtarzała, jak bardzo nienawidzi tego okresu w naszym życiu, to co ja mogę teraz czuć? Radość, chyba nawet nie ubiorę choinki w tym roku, po co mam to robić? Tak włączyłabym ją może dwa lub trzy razy i to na parę minut, przecież nie będę świecić choinki, a w styczniu jeść tynk ze ścian.

    ***

    Szarość tego dnia, który jest dziś, nie nastraja pozytywnie do patrzenia w przyszłość. W grudniu wszyscy próbujemy znaleźć odpowiedź, na pytania co się wydarzyło, co jeszcze się wydarzy, kto umarł, a kto się urodził? Grudzień okrutnie potrafi nas wytrącić z życia, bo migoczące lampki na ulicach dają nam do zrozumienia, że zaraz będzie inaczej, lepiej. Skupmy się na sobie, na rodzinie. Znajome hasła, karmią nas nimi we wszystkich mediach. Cóż, w tym roku to chyba ciężko skupić się na czymś innym, jak na cenach, które widzisz w sklepach, na rachunkach, które wszystkie urzędy ochoczo wyślą nam przed świętami.

    Nawet karpia mi się nie chce kupować, mrozić, bo może dziś będzie taniej, a przed świętami będzie drożej. Zamiast tego wolę dopić kawę, którą kupiłam w budce na rogu ulicy, niż stać w tej kolejce za świeżą rybą. Czasem zastanawiam się, kiedy to się ludziom znudzi. Nie cieszy mnie to, co widzę. Ludzie są smutni, chodzą jak te duchy, zmieniając tylko nakrycia głowy, kurtki. Oczy tych ludzi są otępiałe i smutne, patrzą w dół, nie chcą patrzeć w górę, bo to, co tam można zobaczyć, to pustka, ciemność, żal. No właśnie, żal minionego roku, jak wielu z nas zastanawia się, co dobrze zrobiliśmy, a co źle. W trudach tego dnia codziennego nie widzimy, nie czujemy, nie myślimy, nie można myśleć, bo nie zapominamy.

    ***

    Patrzę na tych ludzi i wydaje mi się, że jestem jedną z nich, tylko ja jestem tym ostatnim z duchów w opowieści wigilijnej, ja nie jestem uśmiechnięta, ale też bardzo mocno chcę pokazać, jak bardzo przyszłość mnie przytłacza. Przyszłość nie wiem, może to nawet nie przyszłość, bo to jest zaraz, to, co nastąpi, może za dzień, może za dwa, może po świętach. Nie wiem, kiedy uznam, że nie mam siły, albo kiedy nie dam rady, bo obecne problemy mnie przytłoczą.

    Idąc dalej, wzdłuż ulicy widzę jak matka szarpie dziecko, bo w ogóle jej nie słucha, chyba sobie myśli, jak wiele mu dała, żeby go nauczyć niesłuchania. Jak często przekupywała go, żeby właśnie nie chciał jej słuchać, za chwilę widzę pana, który krzyczy na drugiego, bo wjechał na parking wyjazdem, ten drugi go słucha i myśli sobie, co takiego cię rano spotkało, że wyżywasz się na jednej osobie, która tego ranka została zmuszona do słuchania Ciebie.

    Idąc dalej widzę człowieka, który liczy ostatnie złotówki po wyjściu z piekarni, jakby zastanawiał się, na co je wydać, bo jeszcze są, a zaraz może ich nie być. Idę dalej, a pani z pięknego auta, wychyla się i zastyga, bo na jej stopach są piękne buty, ale nie na tą porę roku. Ona nie myśli za co żyć, ona myśli jak żyć, przecież w taką pogodę, nie przystoi chodzić w takich butach, a jej nie przystoi chodzić w innych. Idę dalej i słyszę jak dwoje ludzi próbuje rozmawiać, ale mam wrażenie, że każdy z nich mówi o czymś innym. Jakby nie słuchali siebie, nie próbowali zrozumieć siebie.

    ***

    Kiedy wchodziłam do swojego biurowca myślałam: niech ten dzień się skończy, a z drugiej strony pomyślałam, że cały grudzień mógłby się skończyć. W styczniu szybki rachunek sumienia, plany na kolejny rok i zapomnę o tym miesiącu, który nie daje mi nic, a przytłacza tak bardzo. Czy świąteczny nastrój to coś wyjątkowego? Nie! Czy grudniowy nastrój to coś wyjątkowego? Nie! Jednak muszę też przyznać, że nikt mi nigdy nie pokazał, że może być inaczej i tym ludziom, spotkanym na ulicy, mam wrażenie, też nikt nie pokazał, bo czy warto jest się zamęczać pogodą, inflacją, cierpieniem. Jak bardzo mijamy się, jak bardzo próbujemy być lepsi w konsekwencji i tak lądujemy, każdy w tym samym punkcie, samotny, nierozumiany, niewysłuchany.

    Grudzień to magia, bo są święta, a święta to nie wydatki, piękne stroje, świetne samochody, rozpieszczanie siebie i innych. To magia wybaczania, proszenia o szansę, dawania sobie tej szansy. Ludzie nie nauczyli się ostatnio patrzeć na świat bezproblemowo, bo cały ten świat te problemy stwarza i nawet grudzień nie jest w stanie zmienić tego, żeby nie stać w kolejce, nie kupować kolejnej bzdury, żeby nie wyżywać się na najbliższych. Nie rozmawiać o polityce, o inflacji, o wojnie. To my ludzie tworzymy sobie takie święta, jakie chcemy. Życzę wam, aby w tym roku, te święta, dały wam więcej radości niż tylko przygnębienia i gorzkich słów, bo prawdy na temat naszego życia znamy. Nie musimy tych prawd głośno powtarzać przy wigilijnym stole. Zapomnieliśmy, czym jest magia grudnia, może nadejdzie czas, że sobie jeszcze o tym przypomnimy, tego też wam życzę.

    ***

    Paulina Oleśkiewicz — kobieta nieszablonowa, szukająca swojej drogi i samej siebie. Zakładała firmy i je traciła, otarła się o wojsko, pracowała na budowie, cały czas największą przyjemność sprawiało jej słuchanie ludzi. I tak dotarła do miejsca, w którym jest teraz — realizuje się w life coachingu, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Z powodzeniem pisze i nadal szuka. Przedstawione historie są historiami ludzi, z którymi w swojej pracy i życiu się spotkała.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY