Więcej...

    Hanka Bielicka – rodowita warszawianka z Łomży

    W młodości była piękną kobietą. Niestety – poza mało rozpowszechnionymi zdjęciami – po jej urodzie nie pozostał ślad w historii. Dlaczego? Nie przeszła do legendy tak, jak np. urok Niny Andrycz, nie stała się inspiracją dla artystów. Powojenna, wspaniała, kariera estradowa i role komediowe skutecznie przyćmiły jej wielki talent dramatyczny. Tragedia życia? Skądże znowu!

    Młodość

    W młodości była piękną kobietą. Niestety – poza mało rozpowszechnionymi zdjęciami – po jej urodzie nie pozostał ślad w historii. Dlaczego? Nie przeszła do legendy tak, jak np. urok Niny Andrycz, nie stała się inspiracją dla artystów. Powojenna, wspaniała, kariera estradowa i role komediowe skutecznie przyćmiły jej wielki talent dramatyczny. Tragedia życia? Skądże znowu!

    Hanka Bielicka była artystką spełnioną zawodowo, kochaną przez publiczność, zamożną oraz otoczoną przyjaciółmi!

    Zbigniew Korpolewski, aktor i prezenter, autor tekstów satyrycznych partner życiowy Ireny Santor, nigdy nie ukrywał swojego podziwu dla Hanki Bielickiej. Był jej nadwornym: dostarczycielem monologów, autorem dowcipów, producentem point, piorunochronem (w czasach, gdy dyrektorował Stołecznej Estradzie lub teatrowi „Syrena”) oraz przyjacielem. W swojej książce „Hanka Bielicka. Umarłam ze śmiechu” opisał jej życie, poczucie humoru, sukcesy i wpadki.

    Nie ominął także jej przygód miłosnych: zakończonego rozwodem, a potem wielką przyjaźnią, małżeństwa z amantem Jerzym Duszyńskim, pełnego namiętności związku z tajemniczym aktorem, którego tożsamości nie chciał czy nie mógł ujawnić. Opisał historię jej braku sympatii i rywalizację z Ireną Kwiatkowską i okrasił to paroma tłuściutkimi ploteczkami zza kulis. Zamieścił album fotograficzny zdjęć pokazujących młodą i piękną Hankę Bielicką. Przedstawił jej zamiłowanie do elegancji, podał adresy, gdzie się ubierała, imiona masażystek czy kosmetyczek oraz historię jej sławnych kapeluszy. To się czyta, proszę Państwa, z prawdziwą radością!

    Kapelusz częścią osobowości

    Anna Weronika Bielicka poczuciem humoru wykazała się już w chwili narodzin. Rodzina uciekała przed wojną z rodzinnej Łomży. „Rodowita warszawianka z Łomży” (jak zwykła o sobie mawiać) przyszła zatem na świat 9 listopada 1915 roku w Połtawie na Ukrainie. Dalsza ucieczka wozem drabiniastym z noworodkiem u piersi była mało atrakcyjną opcją. Zatem ojciec Bielickiej zatrudnił się jako administrator majątku, a matka po połogu została garderobianą. Miała wielki gust oraz umiejętności pozwalające zaspokoić potrzeby zamożnej i eleganckiej pani dworu Kononowka koło Połtawy. Tak upłynęły 2 lata, po których rodzina wróciła do Łomży, gdzie dziadkowie Bielickiej posiadali kamienicę. To matka i babka, prawdziwe damy i wyrocznie mody w Łomży zadecydowały o jej stylu. Wpoiły zasady przedwojennej elegancji: zamiłowanie do czystości, porządku, stosowności i piękna. Jej strój, ale także maniery, wyróżniały się w szarych czasach komunizmu właśnie owymi cechami.

    Ich kwintesencją były kapelusze.

    „Stanowiły integralną część jej osobowości. Miała ich mnóstwo, dobierała starannie zarówno kolorystycznie, jak i stylistycznie do kostiumów estradowych i kostiumów codziennych. Celowo użyłem słowa kreacje, bo ubiór w stosunku do Pani Hani nie byłby właściwym określeniem. Bez kapelusza można ją było zobaczyć tylko w 3 miejscach: domu, garderobie teatralnej oraz szpitalu. Ile protestu wobec pauperyzacji peerelowskiej ulicy!”.

    Zależało jej na elegancji, mówiła o niej z wdziękiem i olbrzymim poczuciem humoru. Zbigniew Korpolewski zapamiętał i przekazał w książce jedną z takich rozmów.

    „– Kapelusz noszę głównie dla siebie. Dzięki niemu wydaje mi się, że mam mniej zadarty nos, większe oczy i zgrabniejsze nogi.

    – Zaraz, zaraz – zaprotestował słuchacz – Co ma wspólnego kapelusz z nogami?

    – Kiedy patrzycie na kapelusz, nie widzicie nóg – zatriumfowała pointą Pani Hanka Bielicka.”

    Dama modna

    Moda nie była jej obca. Tym bardziej, że jej przyjaciółka, Ilonka Puget, była projektantką. Panie poznały się, gdy Ilona pracowała w biurze Związku Artystów Scen Polskich. Elegancka i znająca się na rzeczy pomagała Hance Bielickiej błyszczeć w życiu codziennym i na scenie. Wspierana przez przyjaciółkę zdecydowała się na nowy rozdział w życiu.

    „Ilonka, zgodnie ze swoim prawdziwym powołaniem, zajęła się projektowaniem kreacji dla pań w firmie „Moda i Styl”. W krótkim czasie została jedną z najbardziej poszukiwanych w Warszawie projektantek. Po przymiarkach, panie (Ilona i Hanka) udawały się na kawę, aby omówić obowiązujące rodzaje tkanin, wzory i oczywiście kapelusze. Ilonka miała na nią ogromny wpływ i jej upodobanie do ubierania się.”

    A kto to wszystko realizował w tych siermiężnych czasach? Rzemieślnicy, którzy na szczęście ocaleli i nie dali się zniszczyć systemowi. Bielicka obstalowywała pantofle na miarę w sławnej pracowni warszawskiej Jan Kielman, miała swoją świtę, którą tworzyły: gorseciarka, modystka, manikiurzystka oraz masażystka, które regularnie przychodziły do jej mieszkania, aby zadbać o urodę i kondycję diwy. Stroje artystki szyły wyłącznie zaufane krawcowe z pracowni teatru „Syrena”. Prawdziwa gwiazda lśni bowiem niezależnie od okoliczności, a nawet wbrew okolicznościom!

    Słów kilka na koniec

    Moja ukochana rola Hanki Bielickiej? Stolnikowa Makowiecka, siostra pana Wołodyjowskiego. Ilekroć biorę do ręki powieść Henryka Sienkiewicza, to przed oczami mam aktorkę w stroju damy z XVII wieku. Widzę, jak rozsadzona na futrach i kilimach tłumaczy Panu Zagłobie koligacje swoich podopiecznych: Basi Jeziorkowskiej i Krzysi Drohojowskiej. Spod futrzanego kołpaka i obszytej koronką podwiki patrzą wesołe oczy, a upierścieniona ręka pokazuje na palcach, kto z kim, kogo spłodził. Zawsze się wtedy śmieję!

    Celowo nie poruszam tu ważnego, najważniejszego wątku – kariery artystycznej. Odsyłam do książki Zbigniewa Korpolewskiego. To pozycja dla każdego, kto interesuje się kulturą i sztuką kabaretową oraz estradową, życiem codziennym w czasach PRL-u, a także kocha biografie barwnych postaci.

    Tekst: Agnieszka L. Janas

    Zbigniew Korpolewski, „Hanka Bielicka, Umarłam ze śmiechu. Wspomnienia, anegdoty, niepublikowane monologi”, Pruszyński Media, Warszawa 2011

    Zdjęcie: Narodowe Archiwum Cyfrowe

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY