Więcej...

    Harmonia w biegu według Małgorzaty Kożuchowskiej

    Współczesny świat przyzwyczaił nas do tego, że żyjemy szybko i intensywnie. Sztuką jest znaleźć w tym wszystkim balans, czas na pasję, przy jednoczesnym nie zaniedbywaniu bliskich. Z Małgorzatą Kożuchowską o inspiracjach do takiego zharmonizowanego życia i lekcjach, jakie dają nam kobiety z "Chłopów" Reymonta rozmawia Natalia Klimczak.

    Natalia Klimczak: Jak udaje się Pani łączyć tak wiele aktywności na raz? Aktorstwo, pasje, zaangażowanie w wielu akcjach, dbanie o najbliższych?

    Małgorzata Kożuchowska: Łączenie pracy z byciem mamą i żoną niewątpliwie jest wyzwaniem, ale jest możliwe. Kobiety to wiedzą. Zawsze żyłam bardzo aktywnie, interesował mnie świat, ludzie i to jak jesteśmy rożni, dlatego wybrałam aktorstwo. Podczas wielu lat intensywnego uprawiania tego zawodu w różnych jego formach dużo się nauczyłam o sobie, więc łatwiej mi już podejmować decyzje i wybierać te propozycje które sprawią, ze praca nad nimi będzie przynosiła mi poczucie spełnienia i szczęścia. Ważna jest też dobra organizacja czasu, skoncentrowanie na priorytetach i wsparcie najbliższych. Mam też poczucie, że kiedy wybieram projekty, które są zgodne ze mną, pasują do mnie, nawet jeśli ich realizacja wymaga wyrzeczeń, to satysfakcja jest tak duża, że ta moja dobra energia udziela się też najbliższym. Ważne, abyśmy w tym wszystkim starali się zachować harmonię. Po większym wysiłku niezbędny jest odpoczynek, zadbanie o siebie, sen, aktywność fizyczna, bo to zaprocentuje przy kolejnych wyzwaniach.

    Czy dla nowoczesnej i przebojowej kobiety XXI wieku wejście w świat „Chłopów” Reymonta było wyzwaniem?

    Każda rola, którą przyjęłam/zagrałam była dla mnie swego rodzaju wyzwaniem. Jednak rola Organiściny była zupełnie inna od tych, w których obsadzano mnie dotychczas; to matka, która wszystkie swoje ambicje ulokowała w jedynym synu. I kiedy odkrywa, że młoda, piękna dziewczyna może stanowić zagrożenie dla przyszłości, którą tak starannie dla niego zaplanowała postanawia się jej pozbyć. W bezwzględny i okrutny sposób podburza przeciwko Jagnie całą wieś. Stawia na swoim.

    O czym powinny pamiętać współczesne kobiety myśląc o losie tych z epoki „Chłopów”?

    Na przełomie XIX i XX wieku nie było miejsca na indywidualizm, samostanowienie kobiet o swoim losie. Kobiety pełniły tradycyjne role w gospodarstwie domowym, a ich wpływ na własne życie był ograniczony. Żyjąc w społeczności należało się dostosować do jej zasad, nie akceptowano wyjątków. Dzisiaj, my kobiety, możemy cieszyć się równouprawnieniem. Możemy same decydować czy i za kogo wyjść za mąż, co i gdzie studiować, a potem spełniać się zawodowo, wybierając ścieżkę kariery jaką chcemy. Dużo się zmieniło, choć wciąż w kwestii równych praw mężczyzn i kobiet jest jeszcze sporo do zrobienia. Myślę, że historia Jagny została przedstawiona w sposób bardzo współczesny, więc wiele kobiet znajdzie w tym filmie jakąś cząstkę siebie.

    Czy ma Pani nadzieję, że ekranizacje monumentalnych powieści jak „Chłopi” Reymonta zachęcą większą rzeszę ludzi do czytania książek?

    Filmy czy seriale oparte na powieściach zwykle przyciągają szeroką widownię. Film Chłopi jest jednak pewnym fenomenem. Powieść Reymonta, którą wielu uczniów w szkole licealnej stara się ominąć wykorzystując wszelkie możliwe pomoce naukowe została zekranizowana w innowacyjnej, bardzo atrakcyjnej formie. Reżyserka filmu Dorota Kobiela-Weichman skupiła się na wątku trzech postaci: Jagny Boryny i Antka, dzięki temu na pierwszy plan wysuwają się skrajne, ale bardzo uniwersalne emocje i namiętności, które targają tą trójką bohaterów. A widzowie mogą je przeżywać razem z nimi. Do tego mamy wspaniale obrazy polskiej wsi w czterech porach roku inspirowane polskim malarstwem i muzyka L.U.C.-a, której nie sposób zapomnieć. Film obejrzał już ponad milion widzów i wielu z nich mówi, że ta ekranizacja odczarowała utwór, którego unikali. Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich sięgnie po powieść Reymonta.

    Która z literackich postaci kobiecych jest Pani ulubioną?

    Krótko po szkole teatralnej fascynowały mnie postaci kobiet u Tołstoja i Dostojewskiego. Budziły moje emocje i myślałam, że chciałabym móc pokazać je na ekranie lub scenie. Zazwyczaj były to kobiety w jakimś potrzasku, nieszczęśliwie zakochane. Które podobnie jak Jagna były ofiarami jakiegoś systemu lub konwenansów. A dzisiaj, choć bardzo lubię kostium, bliższe mi są kobiety współczesne i chętnie zagrałabym np. Lisbeth Salander, choć pewnie nikt nie obsadziłby mnie w takiej roli (śmiech). Dzisiaj szukałabym ról kobiet, które odbudowują w sobie siłę i szukają własnego pomysłu na życie.

    Mówi się, że Małgorzata Kożuchowska kieruje się w życiu filozofią miłości. Co to dla Pani znaczy?

    To troska i dbanie o innych, ale także o siebie. Miłość jest jednym z najważniejszych elementów naszego życia. Wpływa na nasz dobrostan, rozwój, szczęście. Pomaga budować pełne szacunku, zaufania i emocji relacje, uczy życia w zgodzie z wartościami; dla mnie są to: lojalność, szacunek, odpowiedzialność, poszanowanie granic, zaufanie. Ale to także dążenie do harmonii, work life balance. Kochaj i rób, co chcesz! to słowa św. Augustyna, które chętnie powtarzam, bo prawdziwa miłość to dobro.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY