Slow jogging to bieganie w bardzo wolnym tempie, właściwie trucht.
Dobrym miernikiem jest oddech – jeśli nie oddychamy w normalnym tempie lub nie możemy swobodnie rozmawiać to znaczy, że wysiłek jest zbyt intensywny i należy na chwilę przejść do marszu.
Bieg nie powinien nas męczyć.
Kolejny bardzo ważny aspekt to technika. Na zajęciach z instruktorami uczymy się właściwej postawy ciała oraz tego, aby stopa lądowała na śródstopiu, a nie na pięcie, co bardzo niszczy nasze stawy.
Kroki powinny być bardzo krótkie, maksymalnie na długość stopy.
Abyśmy mieli efekty w postaci większej wydolności czy utraty kilogramów – potrzebna jest oczywiście systematyczność.
Z uwagi na to, że ta aktywność nie przemęcza naszych mięśni, można ją uprawiać codziennie. Wysiłek jest na tyle niewielki, że nie wymaga rozgrzewki ani regeneracji.
Jeśli chodzi o czas treningu to zaleca się pół godziny dziennie, ale jeśli ktoś chciały zredukować masę ciała, to badania wykazują, że spalanie tkanki tłuszczowej zaczyna następować po 30 minutach wysiłku, więc w tym przepadku należy trening wydłużyć, najlepiej do godziny.
Większość osób jest w stanie uprawiać taką aktywność, bez względu na ograniczenia wynikające z wieku, nadwagi, przebytych chorób, niechęci do uprawiania sportu czy nawet medycznych przeciwskazań do nadmiernego wysiłku. Slow jogging ma dawać maksimum korzyści fizycznych (i psychicznych) bez ryzyka przeciążeń i kontuzji, które towarzyszą tradycyjnym treningom sportowym.
O ile technika, postawa i oddech są bardzo ważne, to najważniejsze jednak jest towarzystwo. Bez dodatkowej motywacji bardzo często spada zapał do regularnej aktywności. Taką motywację daje grupa ludzi, którzy chcą razem spędzać czas, najlepiej w ładnych okolicznościach przyrody.
Małgorzata Zając