***
Kwietniowy weekend 2021 roku na zawsze już pozostanie w mojej pamięci. Dał on początek bardzo ważnym zmianom, które na trwałe odmieniły moje życie. Ale od początku.
To był mój drugi, samotny wyjazd w Tatry. Przy dwójce dzieci i intensywnej pracy zawodowej, potrzebuję chwili wytchnienia, którą daje mi przebywanie z samą sobą, w otoczeniu górskich krajobrazów. Termin padł na kwiecień, który w centralnej Polsce rozkwitał już pełnią wiosennych odcieni. W Tatrach natomiast zima trzymała się jeszcze mocno, pokrywając zarówno szczyty, jak i doliny grubą warstwą śniegu. Pierwszy dzień wyjazdu dał mi mocno w kość. Na zaplanowaną wcześniej trasę wyruszyłam wcześnie rano. Nocne opady śniegu przykryły ścieżki i zatarły wcześniejsze ślady. Byłam sama na szlaku.
Dookoła widać było tylko biel, przez którą gdzieniegdzie przebijały się gałęzie krzewów. Do tego zerwał się silny wiatr. Nie wiedziałam, w którym miejscu mam jeszcze grunt pod stopami, a w którym już tylko śnieżny nawis. Podjęłam decyzję o odwrocie. W głowie jednak jak mantra powtarzało się pytanie – co zwyciężyło? Rozsądek, strach, a może brak silnej woli? Zawiedziona warunkami ale i samą sobą, resztę dnia spędziłam na zakopiańskich Krupówkach.
***
Następnego ranka obudziłam się pełna obaw i zdemotywowana niepowodzeniami dnia poprzedniego. Plan był konkretny – przejść dolinę Chochołowską i wejść na pobliski szczyt o wdzięcznej nazwie Grześ. Jednak już chwilę po starcie, w mojej głowie pojawiły się myśli o odwrocie, o tym jak bardzo mi się nie chce kontynuować wycieczki. Aby jednak nie poddać się bez walki, postanowiłam zawrzeć ze sobą układ i dać z siebie jeszcze trochę. Tyle, żeby dojść do schroniska znajdującego się na końcu doliny. Tam miałam zdecydować, czy wracam, czy idę dalej. Perspektywa czekającego mnie wysiłku, czy potencjalnych niedogodności, były w tej sytuacji na tyle małe, że mój umysł był w stanie je zaakceptować.
Po dwóch godzinach marszu dotarłam do schroniska. Wkoło było sporo ludzi, a słoneczna pogoda nastrajała pozytywnie. Postanowiłam iść dalej. Po około godzinie byłam na szczycie. Plan został zrealizowany. Rozpościerająca się wokół panorama śnieżnobiałych Tatr była jednak na tyle urzekająca, że zdecydowałam o kontynuacji trekkingu. Wyznaczyłam sobie następny, niezbyt odległy punkt, po dotarciu do którego miałam podjąć kolejną decyzję. A po nim następny. I następny. Tym sposobem nie tylko osiągnęłam założony na ten dzień cel, ale zdobyłam kolejne dwa szczyty, a 15-kilometrowa trasa wydłużyła się do 30.
***
Jestem zwolenniczką nieustannego rozwoju. A nic tak nie rozwija jak nowe doświadczenia. Pod warunkiem, że wyciągamy z nich naukę na przyszłość. Analizując później wydarzenia z tego dnia, doszłam do dwóch zasadniczych wniosków:
Moje początkowe zniechęcenie wynikało z postawionego celu, który tamtego dnia odbierałam jako trudny do realizacji. Myśl o tym, ile wysiłku będę musiała włożyć w jego wykonanie, sabotowały wiarę w sukces. Ostateczne zwycięstwo osiągnęłam natomiast dzięki podzieleniu tego celu na mniejsze fragmenty, z których każdy nie wydawał się specjalnie trudny, a myśl o ich realizacji nie sprawiała dyskomfortu. Wtedy jeszcze nie miałam jednak pojęcia, że tym co zrobiłam, było intuicyjne zastosowanie japońskiej techniki Kaizen.
***
Co to takiego jest Kaizen i w jaki sposób może pomóc w osiąganiu celów, dotyczących zarówno realizacji przełomowych zmian, jak i wyzwań dnia codziennego? Samo słowo Kaizen pochodzi z języka japońskiego i oznacza poprawę, polepszenie, zmianę na lepsze. Filozofia Kaizen natomiast oznacza ciągłe doskonalenie poprzez wprowadzanie drobnych zmian. Początkowo stosowana w biznesie, w celu rozwoju oraz wzrostu efektywności korporacji, z czasem z powodzeniem zaczęła być wykorzystywana w celu skutecznego osiągania sukcesów osobistych.
Nasze życiowe sukcesy są efektem wielu drobnych elementów i małych kroków, które codziennie podejmujemy. Nie poddając ich analizie, często tego nie dostrzegamy i niejednokrotnie nie osiągamy upragnionego efektu. Mówiąc wprost, poddajemy się zanim dotrzemy do celu. Podejmując ambitne przedsięwzięcie oraz koncentrując się na jego końcu, czujemy się przytłoczeni. Postrzegamy je jako ciężkie, a czasem mało realne do realizacji. Nie wiemy od czego zacząć. Dopada nas frustracja i w efekcie odpuszczamy.
***
Powyższy schemat działania jest niczym innym jak wynikiem lęku i obaw przed zmianami. Wszystkie zmiany bowiem, jakie chcemy wprowadzić w życiu, budzą strach. Nawet te pozytywne. Wynika to z konstrukcji naszych mózgów, które każdą nowość postrzegają jako skok w nieznane, a zatem i niebezpieczne. Bezpieczne jest działanie według dotychczasowych, sprawdzonych już schematów, a nasze mózgi, w trosce o nas, za wszelką cenę będą nas przy nich trzymać.
Jedną z części naszego mózgu stanowi tzw. śródmózgowie, zwane inaczej mózgiem ssaczym. Znajduje się w nim ciało migdałowate, które odpowiada za tzw. reakcję walki lub ucieczki, aktywującą się w sytuacji stresowej. Reakcja ta, o ile tysiące lat temu występowała w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, np. w obliczu ataku groźnego zwierzęcia, o tyle w dzisiejszych czasach aktywuje się we wszystkich sytuacjach, które stanowią dla nas nowe doświadczenie. Mózg nie posiadając o nich informacji, uznaje je za niebezpieczne. I nieważne, czy jest to pierwsza randka, czy chęć schudnięcia kilku kilogramów. Będzie nas bronił wzmagając lęk i podpowiadając dziesiątki zniechęcających myśli i wymówek.
***
Skuteczność metody Kaizen polega na oszukaniu tego właśnie mechanizmu. Kiedy cele są małe i łatwo osiągalne, ciało migdałowate pozostaje w uśpieniu. Decyzja o włączeniu do codziennego dnia 2-minutowego marszu podczas oglądania ulubionego serialu, ma dużo większe szanse powodzenia niż rozpoczynanie zmian od intensywnego treningu w siłowni. Ograniczenie spożycia czekolady poprzez eliminowanie jednego kawałka dziennie, zwiększy nasze szanse na ostateczny sukces bardziej niż jej radykalne odstawienie. Dzięki zastosowaniu takich małych, często prawie niezauważalnych kroków, rozbrajamy opór ciała migdałowatego przed większymi zmianami.
Metoda Kaizen ma zastosowanie i jest skuteczna niemal we wszystkich obszarach życia. Przy jej pomocy możemy wprowadzić każdą zmianę, oraz zrealizować każdy cel. Po prostu zastanów się, co chcesz osiągnąć, a następnie podziel to zadanie na mniejsze kroki, które będą dla Ciebie łatwe i przyjemne do wykonania. I skup się na tym jednym małym kroku.
***
Na przykład, jeśli chcesz poprawić kondycję fizyczną, zacznij od kilku minut marszu w miejscu, zamiast narzucać sobie poranne joggingi. I sukcesywnie zwiększaj czas ćwiczeń.
Chcesz wyeliminować napoje gazowane z codziennej diety? Zacznij od jednego łyka mniej dziennie.
Chciałabyś ograniczyć miesięczne wydatki? Odłóż na półkę jeden przedmiot z koszyka zanim udasz się do kasy.
Denerwuje Cię bałagan, ale wizja sprzątania całego domu Cię przerasta? Wybierz sobie jedno miejsce, nastaw budzik na 5 minut i zacznij sprzątać. Skończ, kiedy usłyszysz dzwonek.
Chciałbyś mówić w obcym języku, ale nie możesz się zmobilizować do nauki? Zacznij od zapamiętywania jednego słowa dziennie.
***
Takie i inne małe działania, zajmujące kilka minut dziennie, można wcisnąć w nawet najbardziej wypełniony zadaniami kalendarz, a wszelkie wymówki tracą swoją moc. Wymagają niewielkich nakładów czasu i są osiągalne nawet dla osób, które nie mogą pochwalić się zbyt silną wolą. Wysyłają bowiem sygnał do mózgu „Hej, ta zmiana jest tak mała, i w związku z tym niegroźna, że nie ma sensu się nią zajmować”.
Kaizen to również umiejętność zadawania małych pytań. Mechanizm ich działania jest podobny do metody małych kroków – mają być na tyle subtelne, aby nie obudzić reakcji walki lub ucieczki. Jeśli nie wiesz od czego zacząć, spytaj siebie: jakie najmniejsze działanie mogę wykonać, które przybliży mnie do realizacji mojego celu? Jeśli odpowiedź nie przyjdzie od razu, nie zniechęcaj się. Ponawiaj pytanie. Poprzez jego wielokrotne zadawanie aktywujesz swój mózg do zwrócenia na nie uwagi. Małe pytania nie obudzą ciała migdałowatego i nie aktywują lęku, a nasz mózg będzie mógł się skupić na poszukiwaniu odpowiedzi. Np.: co najmniejszego mogę zrobić, aby mieć więcej czasu na sen? Jakie najdrobniejsze działanie mogę podjąć, aby zacząć oszczędzać? Co mogę robić przez 5 minut dziennie, aby poprawić swoje zdrowie?
***
Czasami wszystko, czego potrzeba do wprowadzenia ogromnej zmiany, to jeden malutki krok. Ten zaś prowadzi do drugiego, drugi do kolejnego i tak dalej. Zanim się spostrzeżesz jesteś w stanie osiągnąć wielką zmianę, której realizacja na początku budziła Twój opór. Jak powiedział chiński filozof Lao Tzu, „Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku”.
Bardzo interesujący artykuł i ciekawie napisany