Więcej...

    Spersonalizowne rękawiczki

    Od 70 lat rodzina Giedroyć prowadzi pracownię rękawiczek w Warszawie, w warsztacie przy ulicy Śniadeckich 18. Kiedyś, jego regularną klientką była m.in.  pani Hanka Bielicka. Miejsce to nadal odwiedzają takie gwiazdy jak: Beata Tyszkiewicz, bywał Wojciech Młynarski, teraz przychodzi jego córka Paulina Młynarska oraz Daniel Passent. Z młodszego pokolenia tydzień temu odebrał swoje zamówienie Filip Bobek, z usług skorzystała Grażyna Torbicka. Coraz częściej docenia się wartość rzeczy robionych specjalnie dla nas, które są w wyjątkowym gatunku i wzorze.

     

    Tak to się zaczęło…

    Założycielem warsztatu był Jan Giedroyć-Juraha. Ze względu na historię i pochodzenie rodziny nie był gotów pracować jako ekonomista dla reżimu PRL-u. Pomimo możliwości pracy w banku podjął decyzję o wykonywaniu rzemiosła. Po śmierci męża w 1987 roku pracownię przejęła jego żona: Maria Giedroyć-Juraha. Obecnie, zakład prowadzi pani Anna Giedroyć-Korecka, córka właścicieli, która pomimo trudnej sytuacji na rynku próbuje podtrzymać rodzinną tradycję.

    – Pracownia jest miejscem, w którym bywałam od dziecka i jest ono dla mnie niezmiernie bliskie. Jej ściany są nasiąknięte wspomnieniami i do dziś trafiają się klienci z rękawiczkami sprzed czterdziestu lat. Nie myślałam, że kiedykolwiek zajmę się rzemiosłem, ale życie jest nieprzewidywalne i nasze podejście do niego też zmienia się razem z nami – opowiada pani Ania.

    Pierwsze przymiarki do zawodu próbowała robić w wieku 25 lat, ale ojciec odpowiedział jej, że nie ma mowy, żeby pracowała jak on. Obecna właścicielka całe życie pracowała w LOT, a szycie rękawiczek zaczęła dopiero 2 lata temu.

    – Umiejętności zdobywam bynajmniej nie dzięki mamie, która wciąż przeżywa bunt oddania władzy, ale od znajomych rodziców. Mama zarządzała sklepem do 92 roku życia. Nie była specjalnie szczęśliwa, że musi ustąpić, bo kochała swoją pracę i niezależność. Do dziś (obecnie ma 94 lata) często mówi o zakładzie, który pozostaje dla niej najważniejszym miejscem na świecie – dodaje.

    Każda rękawiczka niby wygląda tak samo

    Mimo, że każda para ma 10 palców albo przynajmniej 2 kciuki, tworzyć można wszystko: różne długości, aplikacje: frędzle, indiańskie wzory. Pani Ania uwielbia rękawiczki bez palców, które można kupić w Salonie Damosfery. Pracuje właśnie nad ich nową wersją, by uzupełnić swoją ofertę. Ludzie mają smartfony, jeżdżą samochodami i nie chcą krępować palców, dlatego takie rękawiczki świetnie się sprzedają. Poza tym, ten wzór jest doskonalą ozdobą całej stylizacji.

    Różni klienci – różne potrzeby

    Do pracowni przychodzą osoby, dla których rękawiczki mają znaczenie, są ważnym elementem ubioru. Polacy w zasadzie najczęściej kupują czarne rękawiczki, ale to zaczyna się już zmieniać. Potrafią zamawiać nawet zielone szyte czerwoną nitką, a czasem przynoszą wzory z gazet i proszą o podobne. Pani Ania pamięta szczególnie jedno zamówienie. Jakiś czas temu zjawiła się w pracowni przeurocza klientka i zapytała tak jakoś inaczej: Przyjechałam z Gdańska, czy uszyje mi Pani rękawiczki? Kiedy wysunęła rękę, pani Ania nie zadała już żadnego pytania (przy okazji dodajmy, że Gdańsk nie ma żadnego rękawicznika).

    – Klientka była tak spięta i widać było, że bardzo chciała tę sprawę załatwić, przynajmniej tak to odebrałam, bez wahania powiedziałam: Proszę Pani, zanim zaczniemy… od razu zapewniam, że na pewno rękawiczki dla Pani uszyję – opowiada ze wzruszeniem, mimo że od tamtej wizyty upłynęło już trochę czasu.

    Po tej deklaracji wszystko się zmieniło. Kobieta uśmiechnęła się i odprężyła.

    – Jestem strasznie łakoma na takie emocjonalne przytulenia. Tylko tyle wiem, że przeszła po wypadku wiele operacji i właśnie wraca do siebie, a te rękawiczki to jakby jeden z elementów organizacji obecnego życia – dodaje pani Ania.

    Myśląc o starych czasach i klientkach nie sposób zapomnieć o Hance Bielickiej, która mieszkała na  pierwszym piętrze kamienicy, w której mieści się zakład.

    – Miała dwa pieski, które nigdzie nie chciały jeść tylko w zakładzie. Gospodyni była tak zdesperowana tym, że psy nic nie jadły, że przychodziła z nimi i miską, gdzie następowała konsumpcja. Bielicka przychodziła do nas też posiedzieć i odpocząć, była wspaniałą ciepłą osobą – wspomina.

    Szycie rękawiczek to ciężka praca

    Jedną parę rękawiczek szyje około 7-10 godzin (od momentu nawilżenia skóry). W przypadku szycia na miarę, praca zajmuje jeszcze więcej czasu. Dopracowanie każdego elementu rękawiczki trwa dość długo. Klienci lubią przebierać w wyborze kroju, koloru, rodzaju skóry i chcą dla siebie czegoś wyjątkowego.  Może wynika to z tego, że rękawiczki są drogie? – zastanawia się właścicielka. Kosztują od około130 złotych do około 220 złotych. W Warszawie jest 6 warsztatów produkujących rękawiczki. Pani Ania wierzy w to, że przetrwa. Ma w sobie upór, by wytrwać, bo coraz więcej ludzi docenia jej pracę. Mają dosyć chińszczyzny i ,,bylejakości” dlatego potrzebują czegoś dobrego, innego… luksusowego.

    – Myślę , ze ostatni etap życia zawodowego spędzę na ratowaniu tego zanikającego zawodu – kończy naszą rozmowę.

    Damosfera kocha ludzi, dla których praca jest pasją. Szczególnie, kiedy są to osoby, których zawody są na tzw. wymarciu. Z całego serca wspieramy też m.in. Alinę Cieszkowską, która tworzy niezwykłe kapelusze. Zapraszamy do naszego Salonu, gdzie czekają na Was rękawiczki z Pracowni Giedroyć.  Takie spersonalizowane rękawiczki to świetny prezent pod choinkę.

    Ps. Ostatnio, w Salonie Damosfery kupiła je aktorka, Małgorzata Zajączkowska ;-).

    Kasia KAMIŃSKA

    Grafika: Basia Rochowczyk @stainonthefloor

    Zdjęcia: Materiały promocyjne Pracowania rękawiczek Anny Giedroyć-Koreckiej

    1 KOMENTARZ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY