Burleska
Kiedy wystawiali jeden z pierwszych spektakli przez uchyloną kurtynę zobaczyli, że na widowni średnia wieku wynosi 60 lat.
– Mocno się zaniepokoiliśmy. Spodziewałem się totalnego exodusu po pierwszym numerze, ewentualnie tego, że będą siedzieć drętwo przez cały czas, a burleska nie znosi ciszy, widownia musi z nami dialogować, skandować, gwizdać – mówi Sylwestrer.
Okazało się , że nie jest tak źle z widzami, mimo że mamy od pokoleń ogromny wstyd seksualności i wszystkiego, co jest związane z nagością. Burleska oswaja ludzi z ciałem. Dzieci do 7-8 roku życia nie mają z nagością problemów. Dopiero potem zaczyna się wpajanie im poczucia wstydu i tego, że nie wypada. Dochodzi do tego filozofia piękna, która dominuje, że wszystko ma być piękne.
– Oglądamy pisma, w których wszyscy są idealni, więc nie chce nam się chodzić na siłownię, bo wiadomo, że nie osiągniemy tego, co pokazują media i poczucie wstydu się nasila… Ja staram się przełamać to tabu, otworzyć ludziom głowy, że każde ciało jest piękne. Nieważne jak wyglądasz – jesteś piękny.
Burleska to też niesamowite kostiumy…
– I MEGA make up. Ale przede wszystkim brokat, kryształy Svarowskiego, pióra… Po prostu glamour!
Prowadzę show mieszane burleskowo-boyleskowe. Tak dobieram performerki i performerów, by byli różni – duzi, mali, grubi, chudzi – bo burleska kocha każde ciało!
W burlesce fajne jest to, że nie ma w niej stanów pośrednich, albo ją pokochasz albo znienawidzisz.
To, jak wpadniecie zobaczyć Mastera B. Boylesque, performeki i performerów do warszawskiego klubu Worek Kości, gdzie grają co czwartek?
autor: redakcja Damosfery
foto: Anushka Wojtecka