Więcej...

    „Jak pięć, sześć psów śpi na kanapie, a ja się zastanawiam, gdzie ja mam usiąść” 😊 – rozmowa z Ulą Kuletą

    O wyprowadzaniu psów, o prowadzeniu hoteliku dla psów, o miłości do tych czworonogów i o życiu rozmawiam z Ulą Kuletą, która od lat prowadzi własną firmę „Ulfik. Zakątek dla zwierzątek”.

    Anna Krauss: Kochasz psy, a psy kochają Ciebie.:) Opowiedz, jak to się zaczęło, jak powstał „Ulfik”?

    Ula Kuleta: Od zawsze kochałam zwierzęta. I zawsze chciałam z nimi pracować. Zanim powstał „Ulfik” pracowałam w banku i w sklepie jeździeckim. Poszłam na kurs, żeby nauczyć się, jak wyprowadzać poprawnie psy, skończyłam kurs behawiorystyczny. Mam Certyfikat Opiekuna Zwierząt Coape Polska i Dyplom „Psiej Wachty”. Mam także prawo jazdy uprawniające do przewożenia zwierząt po Europie. Ulfik też powstał z dotacji unijnych, o które się starałam i po roku je dostałam, w trzeciej edycji. Na początku, jak złożyłam swój pierwszy projekt, to w gminie powiedzieli, że to w ogóle nie pójdzie. Więc musiałam mocno się postarać na kolejnych edycjach, rozpisać ten cały swój projekt, żeby powstał Ulfik i w końcu dostałam maksymalną ilość punktów i dostałam dotację unijną, 20 tysięcy. Właśnie na psie przeszkody i na ogrodzenie. Jak panie przyszły po roku sprawdzić, czy firma dalej istnieje, to były w szoku, że firma oczywiście dalej jest i są klienci.

    Ulfik to fantastyczna nazwa.:) Kto ją wymyślił?

    A to wymyśliła moja koleżanka. To jest zdrobnienie od Uli. I Ulfik – tak właśnie wyszło, moja cosplayowa ksywka to też jest Ulfik, bo bardzo mi się ta nazwa podoba. 😊

    Psy Cię uwielbiają…

    Tak, ale nie wszystkie, większość psów mnie uwielbia, ale niektóre są wycofane i potrzebują więcej czasu, żeby mnie polubić.

    Jak nazywa się Twój zawód? Czy jest dobry, polski odpowiednik angielskiego słowa petsitter? Jak Ty byś siebie nazwała?

    Psią opiekunką.

    Czy z tego da się wyżyć?:)

    Bez problemu da się z tego wyżyć, ale jest to bardzo odpowiedzialna praca, ponieważ trzeba uważać, żeby te psy nie uciekły i się nie pogryzły… Traktuję je jak dzieci. Często klienci dzwonią, a jak tam moje dziecko się miewa… 😊 Czy dobrze spało? Czy zjadło wszystko? 😊

    Jak wygląda dzień petsittera w Łomiankach?

    Zaczynam od rana. Jeśli mam jakieś psy w domu na pensjonacie to zaczynam o 6-tej rano, pierwszy spacer, a potem karmienie. Ja potem jem jakieś swoje śniadanko i wyjeżdżam na Łomianki. Niestety Łomianki są strasznie zakorkowane, więc zebranie czterech, pięciu psów potrafi mi zająć ponad godzinę. Wszystkie psy wożę. Samochód mam specjalnie do tego przystosowany, w samochodzie są przegrody, żeby psy, które się nie lubią, jeździły osobno.

    A o której kończysz „psi” dzień?

    To w zależności od tego, ile mam spacerów. Albo o 12-tej, albo o 14-tej. I potem po południu, jeżeli mam jakieś zlecenia, to czasami są spacery o 18-tej, 19-tej – czyli wieczorne.

    I psy biegają po wybiegu?

    Psy biegają po wybiegu, ale nie wszystkie. Czasami jest tak, że mam psa agresywnego, który nie lubi innych psów, wtedy ten spacer jest osobno.

    Najzabawniejsza sytuacja z Twojej pracy związana z psami to…

    A mam parę takich klientów, gdzie psy się słuchają tylko i wyłącznie mnie! 😊 Więc jest zawsze: „Pani Ulu, Rocky nie chce oddać piłeczki!” Potrafię być na końcu ogródka, spojrzę się albo krzyknę „Oddaj!” i jest takie „plum!” i pies od razu wypluwa piłeczkę albo patyczek. 😊 A właściciele nie są w stanie zabrać zabawki czy patyczka swoim psom i to strasznie mnie śmieszy.:)))

    Bo psy się Ciebie słuchają, nawet Cię psy ubóstwiają…

    Tak, nawet mam właściciela, który, jak nie ma mnie na ogródku, i on wchodzi: „O!, nie ma Uli”, to czeka w samochodzie aż ja przyjadę albo dzwoni do mnie, czy będę w ogóle, a jeśli mnie nie ma, bo akurat jestem na urlopie, to wtedy przez cały tydzień pan nie przychodzi, bo Joszi się słucha tylko i wyłącznie mnie jak jest na ogródku. A jak nie ma mnie to zaraz jest jakaś tam awantura.

    Najniebezpieczniejsza sytuacja z Twojej pracy związana z psami to…

    No, niestety zdarza się tak, że mam jakieś psy na smyczy (tak mi się zdarzyło trzy razy jak mam ponad 10 lat firmę), że byłam z psem na smyczy i po prostu nagle pękł karabińczyk, a był to pies, który się nie słucha. Tak 90% psów się mnie słucha, ale część jest takich psów, które po prostu nie słuchają się ani mnie, ani właściciela i po prostu takich psów nie spuszczamy ze smyczy. Natomiast wtedy pękł mi karabińczyk. Więc pękł mi ten karabińczyk, bo po prostu mnie szarpnął ten pies i uciekł mi, to goniłam go 3 km aż do Wilczeńca. I to tak jeszcze zygzakiem. Byłam oczywiście dużo młodsza, teraz to bym już chyba nie nadążyła za tym psem, to był labrador. Łagodny. Ja mam wszystkie psy łagodne. Ja agresywnych psów nie biorę do siebie, więc on był łagodny. Natomiast co się do niego zbliżyłam na 4 metry, to on po prostu dawał dyla! 😊 Na szczęście szła pani z innym psem, poprosiłam, żeby go złapała i go złapała. To takich sytuacji miałam 3.

    Natomiast miałam taką sytuację: ja bardzo nie lubię okresu Sylwestra. Bo ja rozumiem, że ludzie się bawią i są fajerwerki, tylko niech to będzie przez pół godziny, a nie tydzień przed i tydzień po! I mam wiele psów, które naprawdę się boją, muszę podawać im środki uspokajające na ten czas Sylwestra, jak są u mnie, żeby się po prostu totalnie nie bały. Przed Sylwestrem wyszłam z psem na spacer i ktoś niestety odpalił fajerwerki, i pies się tak przestraszył, że wyrwał głowę z obroży i szukałam go dwie godziny ze znajomymi po całych Łomiankach. Większość tych sytuacji takich trudnych, niebezpiecznych, co mi się kilka razy zdarzyło, te psy szybko łapałam, ale wiem, że ludzie potrafią po dwa, trzy dni szukać psów po Sylwestrze i to jest naprawdę niefajne. Prosiłabym wszystkich bawiących się w Sylwestra o fajerwerki tylko o północy.

    Kiedyś psy połamały mi żebra. W zimę, one sobie wszystkie spały grzecznie, a ja skończyłam oglądać film i wstając – powiedziałam: „spacerek”. One się poderwały z kanapy i mnie przewróciły i niestety trzasnęłam się żebrami bokiem o stół – przewracając się – musiałam się obandażować i nie było, że boli, osiem psów jest i trzeba pójść na spacer.
    Na magiczne słowo „spacerek” muszę bardzo uważać. Czyli muszę najpierw wstać, podejść do drzwi, mówię „spacerek”, otwieram, wszystkie psy wybiegają na dwór, wsiadają do samochodu i jedziemy na ogródek.

    Czy wszystkie psy, którymi się opiekujesz są szkolone, czy trafiają Ci się niesforne psiaki?

    Większość psów w ogóle jest nieszkolonych, więc jak przychodzi do mnie nowy klient na ogródek na tak zwane spacery socjalizacyjne, to zaczynam tego psa ogarniać, ale przede wszystkim tłumaczę właścicielowi, jak przychodzi z takim psem na ogródek, co powinien zrobić. U mnie jest obowiązek sterylizacji i kastracji, żeby te psy, szczególnie samce, nie skakały na siebie i nie były agresywne. Jeżeli jakikolwiek pies wykazuje agresję na ogródku i po kilku spotkaniach nic się nie dzieje, a ten pies dalej jest agresywny, to takiego klienta po prostu proszę, żeby on nie przychodził albo może przyjść sobie na ogródek wtedy, kiedy nie ma żadnych psów. Natomiast to są takie skrajne przypadki, bo większości właścicielom zależy na tym, żeby ten pies był nieagresywny.

    Jakie masz kryteria przyjęcia psa do hoteliku?

    Pies musi być socjalizowany, grzeczny, zero agresji, suczka wysterylizowana, piesek wykastrowany i komplet wszystkich szczepień. Pies przychodzi najpierw do mnie na próbny spacer, to wtedy nic nie kosztuje u mnie, bo ja chcę po prostu zobaczyć, czy ten pies rzeczywiście jest nieagresywny, tak jak twierdzi właściciel – to jest podstawa. A druga podstawa to jest to, czy ten pies nie będzie tęsknił za właścicielem, bo też są takie przypadki, to nie tylko jest lęk separacyjny, tylko po prostu pies jest tak przyzwyczajony do właściciela, a nigdy wcześniej nie był ani u rodziny, ani w takim hoteliku, to potrafi odbijać się od ścian, skakać po firankach, po drzwiach, próbować się za wszelką cenę wydostać z domu i wydostać też z ogrodzenia – to jest wtedy skrajnie niebezpieczne, bo ten pies może sobie zrobić krzywdę, więc wtedy po prostu mówię, że taki pies się do mnie nie nadaje. Wtedy proponuję, żeby właściciel znalazł hotel boksowy.

    Kiedyś też tutaj był w okolicy, w Palmirach, taki hotel „Bazyl”, może to wyglądało tam jak w schronisku, bo psy były w kojcach zamknięte, natomiast jak psy w ogóle są na podwórku non stop, na posesjach, to tak naprawdę będąc w takim hotelu klatkowym im się krzywda nie dzieje, a w szczególności właśnie jak jest pies, który chce wyskoczyć, wydostać się za wszelką cenę, to tam nie może się wydostać. Jeżeli ktoś ma psa i decyduje się na niego, to uważam, że powinno się pracować nad takimi rzeczami od szczeniaka, że gdzieś się zostawia u rodziny, że pies zostaje przez cały dzień w domu, żeby zaplanować to, że mając psa, chcemy wyjechać chociaż raz w roku gdzieś na jakiś urlop i psa nie możemy zabrać. Powinniśmy mieć tę świadomość, że właśnie od początku trzeba pracować z psami i właśnie oddać go na jeden dzień, na dwa dni do rodziny albo do takiego hotelu na próbę.

    Czy prowadzisz hotelik w domu? Jak sobie radzisz z dużą ilością psów w domu?

    Prowadzę hotelik w domu. Mam ograniczone miejsce: nie biorę więcej niż osiem psów. Czasami zdarza się więcej. Ale jest to dużo. Jak ktoś do mnie przychodzi do domu i wchodzi, to się dziwi, ojejku, że mam czyste dywany i nie widać sierści. Mam cały zestaw różnych odkurzaczy i sprzętu: mam piorącego Kärchera, mam Rainbowa, po prostu sprzątam non stop. 😊 Mam też panią do sprzątania, która mi pomaga. Mam specjalistyczne środki do dezynfekcji, bo niestety jak psy przychodzą, zdarza im się obsikać kanapę czy dywan, więc wtedy od razu odkurzacz specjalny, środki, żeby zniwelować zapach.

    Stosujesz klatki kenelowe?

    Nie, nie stosuję klatek, ale mam takie klatki w domu. Są tam posłania, bo psy bardzo lubią spać w jakimś takim zamkniętym miejscu, więc mam dwie klatki kenelowe, które stoją w jednym pokoju, są tam mięciutkie posłanka, są przykryte kocem, że pies mógł wejść sobie do środka i spać, natomiast absolutnie psów nie zamykam – one śpią sobie. Jak mam pięć, sześć psów i śpią one na kanapie, a ja się zastanawiam, gdzie ja mam usiąść… Bo pomimo że mam dużą kanapę, to nie mam gdzie usiąść. 😊

    Jak godzisz życie zawodowe z życiem domowym, rodzinnym. 8 psów w domu – jak Twoja rodzina to wytrzymuje? 😊

    Cała rodzina lubi psy, więc zawsze mam ich wsparcie i więcej rąk do głaskania i drapania.
    Prowadząc własną firmę – czy znajdujesz czas dla siebie?
    Tak, bo też trzeba robić coś dla siebie, psy oczywiście są moją pasją, ale też mam inne pasje, tak jak cosplay czy jazda konna.

    Czy masz własne psy?

    Nie. Kiedyś miałam trzy swoje własne psy. One z czasem odeszły. Natomiast potem stwierdziłam, że mam tyle fajnych psów do kochania i do miziania, że mój pies własny jest mi niepotrzebny, poza tym uważam, że byłby strasznie zazdrosny – jak przytulam się do innych. 😊 Dlatego nie podjęłam tej decyzji o kolejnym psie.

    Czyli zżywasz się z psami, którymi się opiekujesz?

    Tak. Mam swoich ulubieńców. Oczywiście wszystkie psy kocham, ale są takie, które bardziej kocham!

    Jeździsz konno, bawisz się jako cosplayer – kochasz życie! Opowiedz coś o sobie.

    Tak, kocham życie. Bardzo lubię też azjatyckie klimaty, więc moim marzeniem jest zwiedzenie jeszcze Chin i Korei, bo w Japonii już byłam.

    À propos psów w Japonii…

    Będąc w Japonii spotkałam petsittera, zaczęłam z nim rozmawiać. Co się rzuca w oczy w Japonii: w Tokio psy chodzą w pieluchach! Bo nie wolno im sikać na trawniki, na elewacje i na drzewa. Jest to może szokujące, ale psy są przyzwyczajone od szczeniaka, że tak chodzą i petsitter idzie z nimi na spacer na smyczy do psiego ogródka. Tam spuszcza je ze smyczy i zdejmuje pieluchy. Petsitter, którego spotkałam, miał chyba z 11 psów na smyczy, bardzo pozytywna osoba, bardzo miło się z nim rozmawiało. Na psim placu zabaw, wszystko było opisane obrazkowo, więc nawet jak ktoś języka nie zna, to są obrazki, że po psie trzeba posprzątać i polać te miejsca wodą, i tak samo jak pies zrobi siku, to tak samo, czy właściciel, czy petsitter szedł i polewał to miejsce, gdzie pies się załatwił, wodą.

    Masz soczewki? Masz taki niesamowity kolor oczu… 😊

    Tak, mam soczewki, bo mam wadę wzroku. Bardzo lubię kolorowe soczewki. Ja noszę turkusowy. Ale kolorów jest bardzo dużo. Mam też czerwone, fioletowe, niebieskie. 😊

    Dziękuję za rozmowę.

    Dziękuję bardzo.

    Więcej o biznesie znajdziecie tutaj.

    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, fot. Ula Kuleta
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, Ula Kuleta z psami, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ulfik. Zakątek dla zwierzątek, Ula Kuleta z psami, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Japonia, fot. Ula Kuleta
    Japonia, fot. Ula Kuleta
    Japonia, fot. Ula Kuleta
    Japonia, fot. Ula Kuleta
    Japonia, fot. Ula Kuleta
    Japonia, fot. Ula Kuleta
    Ula Kuleta, cosplay, Alchemia dusz, Naksu, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Alchemia dusz, Naksu, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Międzyanrodowy Konkurs Cosplay w Krakowie, 2022, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Międzyanrodowy Konkurs Cosplay w Krakowie, 2022, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Tragikomiczny duch z Word of Honor, fot. Archiwum prywatne Uli KUlety
    Ula Kuleta, cosplay, Tragikomiczny duch z Word of Honor, fot. Archiwum prywatne Uli KUlety
    Ula Kuleta, cosplay, Wei Wuxian z The Untamed, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Wei Wuxian z The Untamed, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Wei Wuxian z The Untamed, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Wei Wuxian z The Untamed, fot. Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, cosplay, Zamek Himeji, fot. Archiwum prywatne Uli Kulekty
    Ula Kuleta, cosplay, Zamek Himeji, fot. Archiwum prywatne Uli Kulekty
    Ula Kuleta, fot Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, fot Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, fot Archiwum prywatne Uli Kulety
    Ula Kuleta, fot Archiwum prywatne Uli Kulety

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY