Więcej...

    Scyzoryk

    Komisarz Renata Zamojska zatrzymała się na końcu starego drewnianego pomostu. Pamiętała to miejsce, przyjeżdżała tu jako dziecko z rodzicami. Ale wtedy było tu jezioro. Dziś to tylko kilka większych kałuż pośród cuchnącego błota. Szef techników stanął obok niej i wyciągnął rękę wskazując kierunek, w którym powinna patrzeć. − O, widzi pani? Tam jest. Widać tylko głowę i ramię. Reszta pewnie tkwi w mule.

    *Prezentujemy opowiadanie Mariusza Koperskiego, pisarza, autora m.in. powieści „Amator zbrodni. Zakopiańska powieść kryminalna” oraz „Giełda milionerów”. Pozostałe opowiadania: Klub Wynalazców, Reklamacja, Cierpliwość bólu, Wyobraź sobie, Róże odmiany Graham Thomas, Pokój, Piękna pani z telewizji.

    ***
    Trzy dni później wiedzieli już więcej.
    − Mężczyzna, około trzydziestki – zaczął swoją relację szef techników. – Ma pękniętą czaszkę i raczej nie stało się to w wodzie. Patolog ocenia, że leży tam od dwudziestu pięciu, może nawet trzydziestu lat.
    Komisarz wzdrygnęła się. Więc kiedy bywała nad jeziorem z rodzicami, zwłoki już tam musiały być.
    − Nawet jeśli miał przy sobie jakieś dokumenty − kontynuował szef techników − to po tylu latach nic już z tego nie zostało… To samo stało się z ubraniem. Ale znaleźliśmy przy nim to.
    Mężczyzna podał komisarz nieduży przedmiot w foliowej torebce.
    Pochyliła się nad nim, a potem uniosła do góry, by obejrzeć go w lepszym świetle.
    − Scyzoryk? – spytała.
    − I to nie byle jaki – odparł. − Prawdziwy szwajcarski Victorinox. Dziś można taki kupić w każdej galerii handlowej, ale trzydzieści lat temu, to była rzadkość.
    − Trzeba zrobić zdjęcie i przesłać prasie. Może ktoś go rozpozna.

    ***

    Kobieta nie wahała się ani chwili.
    – To na pewno ten – powiedziała, przyglądając się scyzorykowi. – Jak tylko zobaczyłam zdjęcie w gazecie, od razu wiedziałam. Chociaż to… to dziwne. Skąd to macie? Jego nie powinno tu być.
    – Tu, czyli gdzie? – zaciekawiła się Zamojska.
    – Tu, w Polsce.
    Policjantka odchyliła się do tyłu na swoim biurowym fotelu.
    – Niech mi pani o tym opowie, proszę. Co to za scyzoryk, do kogo należał i w ogóle wszystko, co pani o nim wie.
    Przyjrzała się kobiecie. Miała koło sześćdziesiątki albo mniej, tyle że po prostu o siebie nie dbała. Tak, chyba właśnie to drugie, pomyślała − zero makijażu, niefarbowane siwe włosy, żółtawe zęby, niemodne znoszone ubranie.
    – Ten nóż należał do mojego brata – zaczęła kobieta. – Dostał go od naszego ojca, który spędził jakiś czas w Szwajcarii, zaraz po wojnie, i go stamtąd przywiózł. Traktował go jak wielki skarb i przekazał mojemu bratu Adamowi na osiemnaste urodziny. Tyle się o nim od ojca nasłuchaliśmy… Znaliśmy na pamięć nazwę każdej funkcji, każdego ostrza… Jest ich dokładnie dwadzieścia cztery, wiedziała pani? Nie widać teraz, bo jest zardzewiały, ale proszę mi wierzyć, że tyle ich jest. Ja… nawet byłam wtedy zazdrosna, że to Adam go dostał. Choć to było zrozumiałe, dlaczego on, przecież chłopak i starszy ode mnie…
    – No dobrze, ale dlaczego mówi pani, że nie powinno go być w Polsce?
    – Bo mój brat zabrał go ze sobą do Ameryki.
    – Na pewno?
    – Na pewno – odpowiedziała i cicho się roześmiała. – Mógł zapomnieć paszportu albo pieniędzy, ale na pewno nie tego noża.
    Nagle spoważniała i spojrzała uważnie na Zamojską.
    – Skąd go macie? – spytała jeszcze raz, tym razem zaniepokojona, jakby nagle zrozumiała, że za pytaniami policjantki czaić się może jakaś hiobowa wieść.
    – Znaleźliśmy go przy zwłokach mężczyzny w jeziorze. Susza spowodowała obniżenie poziomu wody i… Leżały tam od około trzydziestu lat – oświadczyła Zamojska i od razu zapytała, jakby bała się dać czas kobiecie na dalsze niepokojące rozważania: – A kiedy wyjechał pani brat?
    Kobieta złapała się za głowę.
    – Boże, to było właśnie jakoś… to był dziewięćdziesiąty trzeci albo czwarty. Czyli właśnie tyle lat temu… Ale myślicie, że to on tam leżał? Mój brat? Nie, nie, to niemożliwe, ja jestem przecież w kontakcie z nim. Piszemy do siebie.
    – Ale widzieliście się od tamtego czasu?
    Pokręciła głową.
    – Jakoś się nigdy nie składało. Parę razy była o tym mowa, ja to nawet chciałam tam pojechać… Jak najszybciej. Ale on musiał się najpierw urządzić. A potem mi urodziły się dzieci i nie mogłam, a później on się przeniósł na Alaskę, a wie pani, tam się dostać trudniej niż do Chicago albo Nowego Jorku. Ale korespondowaliśmy regularnie. Rzadko, ale regularnie. I do rodziców też pisał.
    – A rozmawialiście przez telefon?
    – Tylko kilka razy, bo połączenie z tej Alaski kiepskie… Ledwie było słychać. Zresztą, on wolał jednak pisać, ja właściwie też.
    – A on ani razu nie był od tamtego czasu w Polsce?
    Znowu zaprzeczyła.
    – Jak mówię, jakoś tak się nie składało…
    – A brat do Ameryki pojechał sam?
    – Nie, z takim kolegą z sąsiedztwa. To był właściwie pomysł tamtego, Władek Musiał się nazywał. Chodzili razem do szkoły. I to on namówił Adama. Razem wystąpili o wizę. Ale w Stanach co się między nimi porobiło i się prawie od razu rozdzielili. Nie wiem właściwie, co się z Władkiem dalej działo.
    Zamojska zastanawiała się przez chwilę.
    – A ma pani może te listy od brata? I może jeszcze jakąś próbkę jego pisma sprzed jego wyjazdu do Ameryki?
    – No mam, ale po co to pani? – zdziwiła się kobieta.
    – Wytłumaczę to pani później, na razie proszę nam to dostarczyć, dobrze?

    ***

    Zamojska podniosła kołnierz płaszcza, skrywając w nim szyję i uszy. Zimny styczniowy wiatr wciskał się w każde nieosłonięte miejsce.
    Pogrzeb musiał się wreszcie skończyć, bo w bramie cmentarza nagle pojawiła się duża grupa ludzi. Kobietę zauważyła od razu, była ubrana na czarno i ta czerń nadawała jej odrobiny elegancji, wyglądała przez to dużo lepiej niż pół roku wcześniej podczas rozmów w gabinecie Zamojskiej. Obok niej szedł mężczyzna w długim czarnym płaszczu i w czarnym kapeluszu na głowie.
    Policjantka stanęła na środku chodnika i czekała, aż się zbliżą.
    Teraz kobieta ją poznała. Zdziwiona rzuciła Zamojskiej pytające spojrzenie.
    − Pani tutaj? – odezwała się, zerkając na towarzyszącego jej mężczyznę.
    − Przyszłam złożyć kondolencje z powodu śmierci ojca – powiedziała Zamojska.
    − Pan Adam, zgadza się? – zwróciła się do mężczyzny, okazując mu odznakę i przedstawiając się. – Pana siostra miała rację, kiedy mówiła, że był pan do ojca bardzo przywiązany. Przyleciał pan na pogrzeb z tak daleka. Z Alaski, tak?
    − Czego pani chce? – spytał szorstko, mierząc ją wzrokiem. – To nie może poczekać?
    Zamojska uśmiechnęła się.
    − Aż pan wsiądzie w samolot i tyle pana będziemy widzieli? Nie. Czekałam na ten dzień pół roku. Już traciłam nadzieję, że pan tu kiedyś przyjedzie. Teraz tak łatwo pana nie wypuszczę.
    − A do czego jestem pani potrzebny?
    − Do wyjaśnienia pewnej sprawy.
    Wyjęła z kieszeni przedmiot w foliowej torebce i pokazała mu go na rozłożonej dłoni.
    − Poznaje pan? Victorinox, oryginalny. Dwadzieścia cztery różne ostrza i funkcje. Pana siostra rozpoznała go jako pana własność, nie miała żadnych wątpliwości, a my znaleźliśmy go przy zwłokach zatopionych w jeziorze. Dlatego przez chwilę myśleliśmy, że to pan jest ofiarą, że to pana ciało spędziło trzydzieści lat pod wodą uwięzione przez muł jeziora. Ale grafolog stwierdził jednoznacznie, że to jednak pan pisał listy do siostry przez te wszystkie lata. Czyli istnieje tylko jedno wytłumaczenie: był pan na miejscu zbrodni. Mówię „zbrodni”, bo ofiara zginęła od uderzenia tępym narzędziem w głowę. Udało się mimo tylu lat w wodzie odzyskać wystarczająco dużo DNA, żeby potwierdzić, że zwłoki należą do Władysława Musiała, pana kompana.
    − Zatrzyma mnie pani? Potrzebuję adwokata? – spytał bez ogródek.
    − No cóż, sprawa pewnie zaraz się przedawni, ale o tym zadecyduje sąd. Ja zatrzymuję pana do wyjaśnień – odpowiedziała komisarz.
    Mężczyzna poprawił na głowie kapelusz.
    − Cholerny nóż– syknął wściekły. – Nigdy go nie lubiłem.

    Więcej o kulturze znajdziesz tutaj.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY