Więcej...

    To ona zrewolucjonizowała polską modę! Jadwigę Grabowską uwielbiano albo nienawidzono!

    Indywidualistka, którą uwielbiano albo nienawidzono! To ona zrewolucjonizowała polską modę – Jadwiga Grabowska. Jest określana mianem polskiej Coco Chanel, bo Grabowska była nie tylko kreatywną i odważną projektantką, ale miała też misję wobec kobiet - pokazywała im co jest modne, jednocześnie ucząc je eleganckiego i kulturalnego stylu życia.

    Czym skorupka za młodu…

    Jadwiga Teresa Seidenbeutel urodziła się 15 września 1898 roku w Warszawie. Pochodziła z zamożnej rodziny żydowskiej. Jej ojciec, Stanisław, był przedsiębiorcą budowlanym, zajmował się też projektami budynków. Jadwiga, wspominając o nim w wywiadach, określała go architektem. Rodzina mieszkała przy ulicy Marszałkowskiej w domu „Pod Syrenami” w reprezentacyjnej czteropiętrowej kamienicy z kopułą i fasadą ozdobioną wazami i syrenami. Atmosfera domu rodzinnego, praca i projekty ojca, które wykonywał w domu, zawsze elegancko ubrana matka Paulina, wpłynęły na wyczucie estetyki małej Jadwigi i ukształtowały ją: „Poczucie proporcji, czystości rysunku, harmonii barw, właściwej oprawy plastycznej, a więc tematy najczęstszych rozmów i sprzeczek rodzinnych, miały decydujący wpływ na ukształtowanie moich zamiłowań. Stąd – moda” – wspominała w jednym z wywiadów.

    Dziennikarka

    Jak na dziewczynę z dobrego domu przystało, Jadwiga skończyła dwuletnią Szkołę Dziennikarską Wincentego Kosiakiewicza, a następnie wyjechała do Paryża, by uczyć się języka. Również tam skończyła kurs projektowania ubrań „Madame Rana”. Po powrocie do Polski nie zajęła się jednak projektowaniem, a zaczęła pracować w Domu Książki Polskiej jako tłumaczka.

    Swoją karierę dziennikarską rozpoczęła dopiero kilka lat po ślubie. W 1939 roku została zastępczynią redaktorki naczelnej w czasopiśmie „Kobieta w świecie”. Wraz z redaktorką naczelną nadała czasopismu bardziej nowoczesnego sznytu – pojawiły się zdjęcia hollywoodzkich aktorek, dział o gimnastyce i odświeżony dział mody, w którym zamiast fartuszków dla kobiet były prezentowane m.in. zdjęcia spódnicospodni. Jadwiga nie pisała jednak w tamtym czasie o modzie. Swoją uwagę skupiała wówczas na tematyce kulinarnej, która przed wojną była jej pasją. Lubiła pisać również barwne opowieści o wydawaniu przyjęć i etykiecie.

    Dopiero kilka lat po wojnie zaczęła łączyć dziennikarstwo i modę. Pasja do pisania i rola dziennikarza, w której doskonale się odnajdywała, towarzyszyły jej do końca jej aktywności zawodowej.

    Miłość od pierwszego wejrzenia

    Jadwiga poznała swojego męża Tadeusza Grabowskiego na meczu piłki nożnej. Podobno zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Tadeusz był wtedy piłkarzem. Architekt z wykształcenia, realizował się później w roli dziennikarza sportowego. Jadwiga wyszła za mąż za Tadeusza w 1930 roku i na jakiś czas wycofała się z życia zawodowego.
    Para miała wziąć rozwód pod przymusem – być może z racji prześladowań w czasie II wojny światowej.

    Feniks, czyli odrodzenie mody

    W kwietniu 1946 roku po powrocie do Warszawy Jadwiga postanowiła otworzyć sklep przy ulicy Marszałkowskiej (w ocalałej, należącej do jej ojca kamienicy), w którym handlowała „galanterią, konfekcją i materiałami tekstylnymi”. W sklepie powstała też pracownia krawiecka. Grabowska nazwała początkowo swój sklep Phoenix, później funkcjonował pod nazwą Fenix.

    Powodem otworzenia działalności była chęć zarobku, bo po dawnym, pełnym luksusu i wygód życiu rodziny Seidenbeutlów w stolicy, zostały w większości już tylko ruiny. Jednak poza potrzebą pozyskania środków do życia, Jadwidze przyświecała jeszcze jedna myśl, a właściwe misja.

    Zaraz po przybyciu do Warszawy Grabowska spotkała swoją dawną znajomą, która przed wojną znana jej była z eleganckich strojów. Czas wojny i bieda sprawiły, że kobieta w swoim ubraniu wyglądała na żebraczkę. Jadwiga przytaczała tę opowieść później w wywiadach: „Wtedy to chyba zrodził mi się pomysł, żeby zająć się właśnie kobiecym ubiorem, żeby pomóc w miarę możliwości warszawiankom w odzyskaniu ich dawnego wyglądu, szyku i elegancji”. Grabowska chciała pomóc modzie, by ta wśród warszawianek znowu mogła się odrodzić, niczym mityczny Feniks z popiołów.

    W początkach działalności rzeczy, które pojawiały się w sklepie, Grabowska pozyskiwała od rodziny i z domów warszawiaków. Były to rzeczy zalegające w ich szafach: materiały, guziki oraz dodatki – torebki, szaliki i apaszki.

    Grabowska dobrze przewidziała też zapotrzebowanie warszawianek na przeróbki odzieży. Po okresie wojny kobiety chętnie przerabiały swoje stroje, na przykład szyjąc z dwóch sukienek jedną. Dopiero z czasem pojawiły się zapytania o możliwość szycia na miarę, wówczas Grabowska postanowiła zatrudnić krawcowe; niektóre z zatrudnionych szwaczek towarzyszyły jej później przy tworzeniu Mody Polskiej.

    Kierowniczka artystyczna

    W trzy lata po stworzeniu Feniksa Grabowska zlikwidowała tę spółkę (najprawdopodobniej została do tego zmuszona), jednocześnie kontynuując swoją działalność pod nową nazwą „Warsztat krawiecki Krystyna Różycka i Spółka”. Jak sama przyznała: „Warsztat pracował w ramach umowy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. W roku 1950 zakład uspołecznił się w ramach Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego”. Dzięki tej współpracy Jadwiga Grabowska nawiązała wiele ważnych znajomości. Została kierownikiem artystycznym w Cepelii, w „punkcie usługowym o numerze jeden”. Pracowała również w tym samym czasie w Biurze Konstrukcyjnym i Laboratorium Odzieżowym. Współredagowała kwartalnik „Moda i Sztuka”.

    Pierwsze modele ubrań prezentowane przez Cepelię były proste i nieefektowne, z czasem jednak fasony nabierały coraz więcej elegancji. Zaczęły być dopasowane w talii, uwidaczniając atuty kobiecej sylwetki, pojawiły się szerokie spódnice.
    Jednak lata 1952 – 1953 okazały się dla Grabowskiej bardzo trudne. Zmarli jej rodzice, zakończyła także działalność swoich dwóch pierwszych spółek. Rodzinne kamienice przy Marszałkowskiej zostały zburzone. Na ich zgliszczach powstał budynek MDM.

    Samodziały i segmenty

    Po wojnie wiele ubrań powstawało z tzw. samodziałów. Były to tkaniny najczęściej o wzorze kraty i pasów, tkane na krosnach z różnokolorowych nitek. Samodziały często powstawały w domach, ale wytwarzano je również w spółdzielniach na większą skalę. Materiał był luźny, przez co niełatwy do uszycia, ale szyto z niego płaszcze i kostiumy. Grabowska również korzystała w swoich kolekcjach z samodziałów, które zyskały nawet miano polskiego tweedu.

    Rozwijała też swoje projekty „odzieży segmentowej”: „Uważam, że kobieta, która wychodzi rano do pracy i nie wie, kiedy potem wróci, powinna być tak ubrana, żeby nie wstępując do domu, mogła w tym samym stroju iść do teatru” – pisała o swoim zamyśle ubiorów uniwersalnych Grabowska, toteż w swoich kolekcjach projektowała sukienki w taki sposób, by można było ich wygląd modyfikować za pomocą dodatków kilka razy w zależności od pory dnia.

    Lipskie pokazy mody

    Grabowska została kierowniczką artystyczno-techniczną Biura Pokazu Mody w Lipsku. Pokazy te miały charakter międzynarodowy. Polskie kolekcje prezentowały wiele rodzajów garderoby: płaszcze, sukienki na dzień i suknie wieczorowe, garsonki. Co ciekawe, swoje miejsce miały też w nich ubrania do pracy – na przykład kombinezony, strój dla listonoszki czy też fartuchy dla różnych grup zawodowych. Podczas jednego pokazu prezentowano nawet ponad sto projektów. Kolekcje proponowane na Pokazach Mody w Lipsku zawierały najczęściej wzory i motywy ludowe. Stroje ozdabiano kolorowymi wstążkami, haftami, naszywano na nie serwetki. Grabowska inspirowała się też w tamtym czasie projektami Coco Chanel: „Ja w swych modelach lansowałam podobne rodzaje strojów. Zawsze podobało mi się wiązanie ekskluzywnej mody z elementami ludowymi. Uważam, że właśnie w ten sposób najlepiej podkreśla się rodzime tradycje i upodobania. Tworzy się własny styl”.

    Odzież była wielofunkcyjna, bo przyświecającą Grabowskiej ideą „odzieży segmentowej” były ubrania, które można było za pomocą dodatkowo dopinanych lub odpinanych elementów dopasowywać w ciągu dnia do potrzeb i okazji. Te rozwiązania przez lata charakteryzowały jej styl projektowania odzieży.

    Grabowska nie lubiła poddawać się panującym regułom. Zamówienia na materiały miała składać przez Państwowe Przedsiębiorstwo Krawiecko – Kuśnierskie, ale często kupowała je od prywatnych, małych firm, bądź zlecała ich zakup, podobnie jak innych dodatków: bielizny czy obuwia na bazarze Różyckiego, przez co narażała się na liczne uwagi, a nawet oficjalne skargi samego dyrektora przedsiębiorstwa, który dowiadywał się o tym ostatni.

    Co ciekawe, przy okazji tworzenia kolekcji lipskich wydawany był katalog o nazwie „Moda Polska”. Prezentowano w nim projekty, ale i zdjęcia modelek w strojach z kolekcji.

    Moda Polska i kobieta z misją

    Biuro Mody Krawiecko-Kuśnierskiej, a następnie Biuro Mody Ewa i wreszcie w 1958 roku Moda Polska. Za wieloma nazwami kryła się tak naprawdę jedna pracownia, ci sami ludzie i ten sam adres – ul. Warecka.

    Pomieszczenia były ciasne, panował w nich zaduch i… artystyczny nieład – podłogi były usłane ścinkami materiałów. Ten właśnie bałagan był przedmiotem skarg na Grabowską. Jednak pomimo okrojonych budżetów i przepisów bardziej utrudniających pracę kreatorom mody niżeli ją wspomagających, pracownie Mody Polskiej i tak przypominały te znane – popularne, paryskie, jak u Coco Chanel.

    Jadwiga Grabowska jako dyrektorka do tworzenia Mody Polskiej podeszła również misyjnie. Prócz pracy kreatorki mody, zależało jej, by edukować Polki. Będąc dyktatorką mody – mogła też wpływać na kreowanie społecznych gustów i to robiła! Pokazywała zakładom krawieckim modowe trendy oraz wskazywała, w jaki sposób można je oferować klientom, by wzbudzić na nie popyt. Nowoczesne projekty Mody Polskiej miały też spowodować zapotrzebowanie na zwiększenie przez przemysł produkcji dobrych jakościowo i gustownych materiałów.

    Indywidualistka

    Jadwiga Grabowska skupiała całą swoją uwagę na projektowaniu i zarządzaniu Modą Polską, żyła pracą i uwielbiała się w niej realizować. Podróżowała też po całym świecie prezentując kolekcje Mody Polskiej na targach, rewiach i pokazach mody. Nie brała urlopów, bo nie miała na nie czasu. Często pisała wnioski tłumaczące, dlaczego ich nie bierze: „ponieważ wykańczanie zaczętej przeze mnie i tak już nie z mojej winy opóźnionej kolekcji prêt-à-porter wymaga mojej obecności w Przedsiębiorstwie […] niniejszym zrzekam się moich praw do urlopu za rok 1966 i żadnych pretensji z tego powodu do Przedsiębiorstwa Moda Polska nie wniosę”.

    Była indywidualistką nieskorą do kompromisów. Miała silną osobowość i uwielbiała konfrontacje – często doprowadzała do nich na łamach chociażby tygodnika „Stolica”, który publikował jej listy do dyrektorów i współpracowników. Podobno budziła skrajne emocje – albo ją lubiano, albo nienawidzono! Jej motto brzmiało: „zwycięża najbardziej uparty”!

    Salon to nie tylko sklep

    Pierwszy Salon Mody Polskiej, jeszcze pod nazwą Ewa (Grabowska stworzyła tę nazwę od słów: eleganckie, wytworne, atrakcyjne), otworzono na ul. Ordynackiej. Z czasem zaczęły powstawać kolejne salony i to na terenie całej Polski.

    Pierwszy salon zachwycał swoim rozmachem, można było kupić w nim eleganckie suknie i płaszcze, ale było stać na nie tylko nielicznych. Ceny były tak wysokie, że stały się powodem do dziennikarskiej satyry.

    Grabowska nie chciała nazywać tego miejsca po prostu sklepem, bo Salon Ewa, w którym można było obejrzeć i przymierzyć gotowe stroje, po to, by je zamówić, był też miejscem wizyt zagranicznych aktorek, pianistek, żon dyplomatów i naukowczyń. Odbywały się w nim także pokazy mody, podobno nawet… kręcono filmy!

    Salon wydawał też swój dwumiesięcznik. Kolorowy magazyn najprawdopodobniej był pomysłem Grabowskiej, mającej przecież zacięcie dziennikarskie. Lektura miała uczyć kobiety kulturalnego stylu życia, kształtować dobry gust i pomagać doborze odpowiednich stylizacje.

    Moda po francusku

    Działalność Mody Polskiej przypominała działalność francuskich domów mody. Grabowska lubiła w swoich projektach używać jedwabiu milanowskiego, wykorzystywać pasy słuckie. Pojawiały się też brokaty i wstążki krakowskie.

    Tworzono jeden projekt sukni, a następnie powielano go pod zamówienia. Tak było na przykład w przypadku popularnej sukienki zrobionej z krakowskich wstążek! Ten model sukni miał hiszpański dekolt i szeroką spódnicę, był podobno tworzony aż z dwudziestu pięciu metrów atłasowych wstążek, na których widniały kolorowe kwiaty. Suknia była obiektem pożądania wśród zamożnej klienteli Mody Polskiej, w tym żon ambasadorów. Co ciekawe, powielane modele tej sukni różniły się od siebie, przez co nie było mowy o tym, by dwie panie mogły wyglądać identycznie spotykając się na jednym przyjęciu.

    W swoich projektach Grabowska inspirowała się projektami Diora, Balenciagi, toteż pod jej nadzorem projektowano kapelusze, stroje w linii A i H czy też trapezu, jak również słynne szmizjerki spopularyzowane przez Yvesa Saint Laurenta, do którego projektów miała przekonać się dopiero z czasem. Jednak jako rewolucjonistka polskiej mody, Grabowska uwielbiała i podziwiała inną rewolucjonistkę – Coco Chanel, która wyswobodziła kobiety z gorsetów. Grabowska uwielbiała projekty jej kostiumów, uważając przy tym, że są symbolem nowoczesnej kobiety. Dlatego też sama najczęściej zakładała garsonki, a jej ulubionym nakryciem głowy dopełniającym te stylizacje był turban.

    Garsonki ciemne, wełniane, w kratę, z szerokimi ramionami, ze spódnicami mini, w kolano, długimi, pojawiały się też przez wiele lat w kolekcjach Mody Polskiej, bo jedna z zasad Grabowskiej głosiła: „Elegancka jest ta kobieta, która stosując się do aktualnej mody, ubrana jest zawsze w tym samym stylu, oczywiście w takim, który jest dla niej najodpowiedniejszy”!

    Antyczne inspiracje

    Prócz inspiracji paryskimi wybiegami, w projektach Grabowskiej i kolekcjach Mody Polskiej, pojawiały się stroje nawiązujące do antycznych posągów. Mowa chociażby o sukniach balowych, wieczorowych – jedwabnych, z lamy, z żorżety. Suknie bywały drapowane lub lejące, opływające, ale i zaznaczające kobiecą sylwetkę, opasujące ją jak rzeźbę. W kolekcjach pojawiały się nazwy: „Galatea”, „Diana”, ale znalazło się też miejsce dla projektów nawiązujących do symbolu Warszawy, jak: „Warszawska Syrenka” czy „Warszawska fala”.

    Zresztą Grabowska uwielbiała Warszawę. Podczas inauguracji wystawy podsumowującej jej karierę zawodową i dorobek twórczy miała powiedzieć: „Największą moją miłością jest Warszawa”.

    Przedsiębiorstwo Państwowe „Moda Polska” w 1967 roku rozwiązało z Jadwigą Grabowską stosunek pracy, jak oficjalnie podano – z racji osiągnięcia przez nią wieku emerytalnego. Jadwiga Grabowska zmarła w wieku dziewięćdziesięciu lat, 28 grudnia 1988 roku w Warszawie.

    Źródła:
    Rzechorzek Ewa, Moda Polska Warszawa.
    Żebrowska Karolina, Polskie piękno. Sto lat mody i stylu.
    Marta Sztokfisz, Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy.

    Jadwiga Grabowska – „Coco Chanel” polskiej mody


    https://www.polskieradio.pl/10/3954/artykul/1566827,jadwiga-grabowska-caryca-mody-polska-chanel

    Więcej o sylwetkach kobiet znajdziecie tutaj.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY