Więcej...

    Zelda i Scott Fitzgerald – toksyczna miłość szalonych lat dwudziestych

    Lata 20. XX wieku to czas burzliwych przemian społeczno-politycznych. W Ameryce zwykło się je określać mianem ryczących lat dwudziestych. To czas przemian, prosperity, inwestycji biznesowych, a co za tym idzie – wzrost konsumpcjonizmu. To również czas emancypacji kobiet.

    Nadanie praw wyborczych żeńskiej części społeczeństwa spowodowało zachłyśnięcie się wolnością. Kobiety prowadziły samochody, paliły, piły alkohol, chodziły do kina i na zabawy. W modzie zaczął kiełkować nowy styl w ubiorze i urodzie. Kanon piękna lat XX wyznaczały tzw. flapper girls. W dosłownym tłumaczeniu z j. angielskiego flapper oznacza podlotka. Młode dziewczyny zrzuciły gorsety i rzuciły się w wir zabawy i beztroskiego życia. To, co je wyróżniało, to krótko ścięte włosy na tzw. chłopczycę, sukienki midi z obniżoną talią w formie litery H. W modzie były odkryte ramiona i obwiązywanie biustu bandażem, by sprawić wrażenie chłopięcej sylwetki. Sukienki obszywane były koralikami, piórkami, frędzelkami. Do tego kapelusz bez ronda zwany cloche oraz mocny makijaż. Podkreślone oczy eye-linerem, czerwone usta i zarysowane kości policzkowe. Tak najczęściej ubraną można było spotkać Zeldę Sayre. Swawolną i przekorną dziewczynę, która znała się na elegancji i potrafiła zachować klasę.

    Młodość

    Zelda urodziła się 24 lipca 1900 r. w Montgomery, w prominentnej rodzinie pochodzącej z Alabamy. Jej ojciec był sędzią Sądu Najwyższego Alabamy. Jej matka dała jej imię Zelda na cześć cyganki, będącej bohaterką powieści romantycznych, w których się zaczytywała. Była kochanym i upragnionym dzieckiem. Rodzice nazywali ją dzieciną. Była rozpieszczana, temperamentna, a wszelkie jej wybryki wybaczano. Zelda uwielbiała skandale i zainteresowanie swoją osobą. Jako nastolatka tańczyła w balecie, pływała, przewodziła lokalnej młodzieży, jeździła na motocyklu, żuła gumę. Sięgała też po kieliszek, paliła i spotykała się z chłopcami. W 1918 r. ukończyła liceum Sidney Lanier High School w Montgomery.
    Rodzice próbowali temperować charakter ich dziecka. Matka chciała, aby Zelda ustatkowała się i w tym celu wysyłała ją na bale charytatywne, gdzie właśnie tam, jak na ironię, poznała Scotta Fitzgeralda, który zrobił na niej ogromne wrażenie. Zelda zakochała się, a rodzice mieli kolejny powód do zmartwień.

    Miłość

    Francis Scott Fitzgerald, młody ochotnik stacjonujący w Camp Sheridan nieopodal Montgomery, był przystojnym mężczyzną, brak mu było cech typowych rówieśników Zeldy, wymuskanych, praktycznie myślących chłopaków, którzy byli w jej otoczeniu. Był Jankesem, co wzbudzało niechęć ojca dziewczyny, gdyż nawet po zakończeniu wojny nadal żywe było u niego uprzedzenie do ludzi z Północy.
    Scott nie ukrywał też, że nie lubi też wylewać za kołnierz. Do tego był goły i wesoły. A na pytanie, jak utrzyma Dziecinę, odpowiadał, że zamierza zarobić na utrzymanie pisaniem powieści. Mimo niechęci ze strony przyszłych teściów Fitzgerald nie odpuszczał, gdyż Zelda zrobiła na nim piorunujące wrażenie i zakochał się w niej bez pamięci. Dostał jednak kosza od wybranki, gdyż nawet ona, mimo że obdarzyła go gorącym uczuciem, zdawała sobie sprawę, że wybranek nie zapewni jej życia na odpowiednim poziomie. Scott odczuł to odrzucenie. Po latach da upust temu odczuciu w swojej powieści „Wielki Gatsby”, gdzie napisał o odrzuconym żołnierzu przez rozpieszczoną wybrankę.
    W rezultacie rodzice Zeldy zgodzili się na ich związek pod warunkiem, że przyszły pan młody będzie zarabiał na tyle dużo, aby zapewnić ich córce życie w dostatku. Scott wziął sobie te słowa do serca, przerwał studia w Princeton i zabrał się do pisania. Napisał 19 opowiadań i porozsyłał je po wydawnictwach. Otrzymał sto odpowiedzi odmownych, ale nie zniechęcił się. Wszystkie te odmowy powiesił na ścianie. Nadal uważał, że pisanie powieści jest jego przeznaczeniem. Jakby tego było mało jego wybranka dawała mu do zrozumienia, że nie będzie czekać na niego wiecznie. Scott nie myśląc wiele o tym zamknął się na trzy miesiące w swoim pokoju, w rodzinnym domu w St. Paul, i pisał, robiąc tylko przerwy na posiłki i potrzeby fizjologiczne. Tak powstała powieść pt. „Po tej stronie raju” i nieoczekiwanie przyniosła sukces młodemu pisarzowi. Stała się bestsellerem i przyniosła Scottowi duże pieniądze. Ukochana głównego bohatera Rosalind miała wiele cech Zeldy, a monolog Amory’ego na cmentarzu inspirowany jest fragmentem jej dziennika i większość treści zawartych w książce to słowa Sayre. Uszczęśliwiony młodzieniec mógł ruszyć w konkury. Zakupił pierścionek zaręczynowy myśląc, że nie zostanie tym razem odrzucony. Tym razem oświadczyny zostały przyjęte.

    Ślub

    Skromna ceremonia ślubna odbyła się w 1920 r. w zakrystii kościoła św. Patryka w Nowym Jorku. Panna Młoda nie miała białej, długiej sukni z welonem. To by zaprzeczało jej buntowniczej naturze. Założyła więc prostą, granatową garsonkę. Żadne z rodziców nowożeńców nie wzięło udziału w ceremonii. Miłość do Scotta i uwielbienie tłumu po wydaniu pierwszej powieści podgrzewało jeszcze uczucie. W dwa tygodnie od wydania „Po tej stronie raju” sprzedano 20 tysięcy egzemplarzy tej książki. Pisarz stał się sławny. Świeżo poślubionej kobiecie nie przeszkadzało nawet zamieszkanie w hotelowym pokoju, gdyż nie mieli swojego gniazdka.

    Celebryckie życie

    Bohema Nowego Jorku różniła się jednak od Montgomery i czarująca Zelda nie mogła się początkowo w niej odnaleźć. Jej bogato zdobione sukienki odstawały od przyjętej, nowojorskiej mody. Scott wpadł na pomysł i poprosił swoją znajomą, aby zabrała jego małżonkę na zakupy. Wybrała dla niej prosty kostium od Patou, ale ekscentryczna Pani Fitzgerald z biegiem czasu pokazała pazur nowojorskiej bohemie i sama wyznaczyła trendy mody. Obcięła włosy na boba jako jedna z pierwszych kobiet i założyła sukienkę odkrywającą kolana, co w paryskiej modzie było już trendem, a w nowojorskiej dopiero raczkowało. Z miejsca stała się tzw. it girl – ikoną mody.
    Zelda i Scott rozsmakowali się w celebryckim życiu. Ich hotelowy apartament nie zamykał się, a alkohol co wieczór lał się strumieniami mimo prohibicji. Jednak cyganeria nowojorska zręcznie omijała zakazy i potrafiła nielegalnie zdobyć wyskokowe napoje. Codzienne imprezy, suto zakrapiane oraz ekscesy wywołane nadmierną ilością alkoholu spowodowały, że świeżo poślubieni małżonkowie byli na językach całego społeczeństwa nowojorskiego i stanowili trzon plotkarskich kolumn nowojorskich gazet. Pisano o nocnej kąpieli małżonki pisarza w fontannie przy Union Square, czy bójce, w którą wdał się podjudzany przez Zeldę Scott. Pani Fitzgerald lubiła dokonywać zapisków z ich życia w prywatnym dzienniku. Jej mąż chętnie je czytał i wiedział, że Zelda ma talent pisarski. Potrafił to umiejętnie wykorzystać. Większość tekstów żony, Scott wplatał w swoje opowieści, a tytułowe bohaterki są wzorowane właśnie na niej. Sama Zelda nie do końca też wierzyła w swoje umiejętności pisarskie i dawała mężowi przyzwolenie na wykorzystanie swych tekstów w powieściach Fitzgeralda. Nancy Mildford, biografka Zeldy Sayre, w swojej powieści pt.: „Zelda” wspomina sytuację, gdy George Jean Nathan, redaktor pisma, w którym Scott Fitzegarald publikował swoje teksty, odkrył dzienniki Zeldy. Redaktor był nimi tak zainteresowany, że zaproponował ich opublikowanie. Powiadomił o tym fakcie Scotta, który odmówił mu publikacji, twierdząc, że fragmenty z opowiadań żony chce wykorzystać we własnych powieściach i opowiadaniach.
    Właśnie w drugiej powieści pt.: „Piękni i przeklęci” o historii nieszczęśliwego małżeństwa, Scott zaczerpnął inspiracji z autorskich dzienników swojej żony. Zelda przeczytawszy to dzieło zrobiła mężowi awanturę. Nie wiadomo, czy dlatego, że zbyt osobiste wątki umieścił w swej książce, czy dlatego, że uzależnił ją od siebie, całkowicie pomijając jej potrzeby i talent. U kobiety zaczęły pojawiać się stany depresyjne, smutku, przygnębienia, a także wybuchy szału.
    Mimo tego, że Fitzgerald zarabiał duże pieniądze na swych powieściach, a wydawnictwa wręcz biły się o niego , to pieniądze się jego nie trzymały. Potrafił przepuszczać fortuny na alkohol, a Zelda na drogie kreacje od Chanel. Poza tym liczne imprezy pochłaniały dużą część gotówki. Wynajmowali domy i luksusowe apartamenty nie licząc się z kosztami.
    W 1921 r. przyszła na świat ich córeczka Scottie. Zelda napisała w swoim dzienniku: „Mam nadzieję, ze będzie piękna i głupia”. To samo zdanie wypowiada do swojego dziecka Daisy Buchanan – b ohaterka „Wielkiego Gatsby’ego”.
    W rok po narodzinach Scottie, Zelda znów była w ciąży. Dokonała aborcji. Nie chciała rezygnować z wygodnego, pełnego przygód życia. Sama zresztą niespecjalnie zajmowała się córeczką. Opiekowała się nią niania. Może to wynik tego, że sama jeszcze nie dorosła, albo też egoizmu, pragnienie wesołego, nieskrępowanego stylu życia, obfitującego w alkohol, towarzystwo i imprezy. Być może też jej stany emocjonalne na to nie pozwalały.

    Choroba

    Fitzgeraldowie postanowili wyjechać do Paryża, ze względu na oszczędności. Francja była tańsza, a potrzeby duże. W Antibes wynajęli dom na lato i dalej prowadzili rozrzutne życie. Scott w międzyczasie zaczął pisać swe największe dzieło „Wielkiego Gatsby’ego”, a Zelda zawierała nowe znajomości. Poznała młodego lotnika imieniem Edouard Jozan, z którym miała romans. Zwyczajnie się zakochała. Swoje uczucia do Edouarda przelała na kartki dziennika z jej życia. Od dłuższego czasu nie cieszyła się zainteresowaniem ze strony swego męża, który najprawdopodobniej skupił się na pisaniu swego dzieła. Zażądała rozwodu. Na wieść o tym Scott dostał szału i zamknął Zeldę w domu do czasu, aż obiecała, że od niego nie odejdzie. Jednak kilka dni później kobieta wzięła dużą ilość tabletek nasennych i ledwo ją odratowano.

    Wielki Gatsby

    Nastąpił moment, gdy wielkie dzieło Scotta Fitzgeralda „Wielki Gatsby” został ukończony. Wydawca był zachwycony. Aby poprawić relacje między małżonkami i uczcić sukces pisarz zabrał Zeldę w podróż do Rzymu i na Capri. Jednak to, co zadziało się wcześniej, spowodowało, że nic już nie było takie samo jak przedtem. W pewnym sensie miłość między małżonkami umierała. Zelda coraz częściej wpadała w stany depresyjno-lękowe. Scott popadł w chorobę alkoholową. Miało się wrażenie, że oboje działają na siebie destrukcyjnie, ale nie potrafią od siebie odejść. Autor tak wybitnych powieści podsycał tylko złe stany żony, romansując z kobietami, m.in. Isabelą Duncan, a Zelda nie potrafiła się przed tą bezwzględnością męża obronić i rzuciła się ze schodów tarasu.
    Podróż miała przynieść ukojenie, a stała się udręką, więc wrócili do Paryża. Scott jednak zamiast poświęcić się żonie, wybierał towarzystwo Ernesta Hemingwaya, z którym spędzał większość czasu. Zelda czuła się porzucona i coraz częściej myślała o tym, że nie ma nic swojego, że jest tylko żoną sławnego męża. Ujście swym emocjom znalazła w tańcu baletowym, który kiedyś jako dziecko trenowała. Ćwiczyła przez wiele godzin dziennie, dbała o swoja wagę, potrafiła nie jeść kilka dni. Popadała w kolejną skrajność. Pewnego dnia wróciwszy ze spaceru roztrzęsionym głosem zakomunikowała Scottowi, że widziała kwiaty, które miały ludzkie twarze. Pisarz postanowił umieścić ją w szwajcarskiej klinice psychiatrycznej. Zelda, mimo że czuła się nie najlepiej chciała wracać do Paryża, mąż jednak nie wyrażał na to zgody. Poprosiła go o wizytę u doktora Oscara Forela w Prangins. Ten stwierdził u niej schizofrenię. Do dziś przypuszcza się, że nie była to trafna diagnoza.
    Zaczęła się jej wędrówka po klinikach. Ostatecznie jej leczenie nie przynosiło pozytywnych rezultatów. Raz czuła się lepiej, raz gorzej. Pewne ukojenie przynosiło jej pisanie, które było zalecane przez lekarza z Baltimore. Lubiła to zajęcie. Odcięcie od męża było też pewną formą terapii, jednak para ciągle miała ze sobą kontakt.
    Pogorszenie stanu jej zdrowia nastąpiło w 1934 r, kiedy to została wydana kolejna powieść jej męża, zatytułowana „Czuła jest noc”, w której autor opisuje zmagania Nicole Driver z choroba psychiczną. Zelda od razu rozpoznała siebie w głównej bohaterce. Ponadto, czytając tę powieść, znajdowała w niej pisane w większości przez nią teksty, które umieszczała w dziennikach, a które chciała umieścić we własnej, pierwszej książce, którą zatytułowała „Zatańcz ze mną ostatni walc”.
    Jej własny mąż zanegował powieść żony, uważając, że przedstawiła go w złym świetle. Zgodził się na publikację powieści, wycinając sporą część tekstów i umieszczając je we własnej powieści. Zelda nie miała wpływu na jej ostateczny kształt . W ostateczności jej dzieło przeszło bez echa jako mało interesujące, natomiast powieść Scotta z tekstami żony stała się znowu bestsellerem.
    Jedyny jej wyraz buntu znalazł ujście w spisywanym przez nią dzienniku, w którym opisywała, że Scott zrobił z głównej bohaterki potwora, który złamał mu życie, a ona musiała się z nią utożsamiać, bo miały tyle wspólnych przeżyć. Ostatecznie wybaczyła mężowi. W pewnym sensie nie miała wyjścia, bo stał się jej jedynym opiekunem po śmierci ojca, który łożył na jej leczenie i utrzymanie.
    W 1938 roku wyjechał z żoną na wakacje na Kubę. Jednak i ta wycieczka, która miała ratować ich małżeństwo okazała się katastrofą. Ostatecznie Fitzgerald rozszedł się z żoną i związał się z dziennikarką Sheilą Graham.

    Śmierć

    W 1940 roku pisarz „Wielkiego Gatsb’yego” zmarł na rozległy zawał serca. Niewątpliwie tak szybkie zejście z tego świata spowodowane było spożywaniem nadmiernej ilości alkoholu. W młodzieńczych latach życia potrafił bowiem wypić dziennie 30 szklanek piwa i pół butelki ginu.
    Zelda w tym czasie przebywała w klinice Highland w Karolinie Północnej. W 1948 r. w kuchni kliniki wybuchł pożar. Pech chciała, że dzień wcześniej zamknięto pokój od zewnątrz na klucz i zabezpieczono okna. Muza Scotta Fitzgeralda spłonęła żywcem z kilkoma innymi pacjentkami. Ogień strawił też rękopis jej powieści „The Caesar’s Things ( „To, co cesarskie”), którą pisała bez ingerencji męża i której nie zdołała ukończyć. Ciało zidentyfikowano po uzębieniu i pojedynczym, zwęglonym pantoflu, który znaleziono pod ciałem. Miała tylko 47 lat. Piękna, seksowna, ikona lat dwudziestych odeszła na zawsze. Zelda i Scott są pochowani w jednym grobie w Rockville (Maryland). Na płycie nagrobnej widnieje ostatnie zdanie z „Wielkiego Gatsby’ego: „Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość”. Scottie – ich córka wypowiedziała takie słowa: „ Teraz te dwie ambitne i szlachetne istoty mogą razem doświadczyć spokoju. Przestałam rozmyślać nad ich kłopotami i smutkami, i teraz wyobrażam ich sobie takimi, jacy najprawdopodobniej byli w latach młodości.
    Zelda i Scott to przykład destrukcyjnego małżeństwa, miłości uzależniającej od siebie obie te osoby. Sławni, rozrzutni, młodzi. Mieli wszystko, tylko nie potrafili się uporać z ciężarem sławy i z własnymi uczuciami i emocjami. Publiczne kłótnie, alkohol, zdrady zniszczyły to małżeństwo, które miało szansę przetrwania, mogę nawet śmiało powiedzieć w miłości. Gdyby tylko był szacunek i kompromisy. To przecież recepta na udane małżeństwo. Mieli wszystko i nic. Wzajemne oskarżenia były jak gorzka pigułka dla każdego z nich. Scott miał też tendencję do podcinania skrzydeł Zeldzie. Ona mogłaby je śmiało rozwinąć, gdyby tylko miała taką szansę. Myślę, że mogłaby też osiągnąć sukces jako powieściopisarka, może i malarka. Całe swoje życie poszukiwała własnej tożsamości. Miała wiele talentów, tylko nikt jej nie dał szansy by mogła je rozwinąć. I tak zgasła u boku męża, który kochał zaborczo ją i swój sukces pisarski. Ona z kolei, gdy słabła jego uwaga, robiła szalone rzeczy. Mówiono, że pewnego razu podczas przyjęcia w ich domu w Los Angeles spaliła wszystkie swoje ubrania w wannie. Innym razem, gdy Scott usiadł u stóp Isadory Duncan w restauracji Saint-Paul-Vence, Zelda skoczyła z tarasu. Kochanka Fitzgeralda Sheilah Graham wyznała, że Scott powiedział jej kiedyś takie słowa: „Życie zakończyło się dla mnie, gdy Zelda zachorowała. Jeśli wydobrzeje, będę mógł na powrót czuć się szczęśliwy. W przeciwnym wypadku będzie to wykluczone”. Graham wspominała również, że nie była świadoma, a o czym dowiedziała się później, że przez cały czas kiedy byli ze sobą, pisał do Zeldy listy miłosne.
    Imię Zeldy stało się nieśmiertelne dzięki serii gier komputerowych The Legend of Zelda.

    Więcej o kulturze znajdziecie tutaj.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY