Więcej...

    Antykruchość jako klucz do szczęścia w ciężkich czasach

    Nie znam cię, ale założę się, że mamy coś wspólnego. Obydwie chcemy być szczęśliwe. Prawda? Ale czym jest szczęście?

    Istnieje blisko 8 miliardów definicji szczęścia. Skorzystam z tego, który często w swoich wykładach przytacza Tal Ben-Szachar, założyciel Happiness Study Academy, wykładowca dwóch największych w historii Harvardu kursów: „Pozytywna psychologia” oraz „Psychologia liderstwa”. Jest to definicja wzięta z prac Helen Keler, która straciła wzrok i słuch w wieku 20 lat. Mimo tego, że miała tragiczne życie, pisała o optymizmie i szczęściu. Ona rozpatruje szczęście jako całość, jako dobrobyt w 5 obszarach:

    duchowy dobrobyt — sens życia, przeznaczenie, poczucie przynależności;
    fizyczny dobrobyt — odpoczynek, regeneracja, aktywność, zdrowie;
    intelektualny dobrobyt — ciekawość, rozwój;
    dobrobyt w relacjach — jakościowy wspólny czas z ludźmi, dla których jesteśmy ważni i którzy są ważni dla nas;
    emocjonalny dobrobyt — pozwolenie samemu sobie przeżywać całe spektrum, w tych trudnych czasach.

    Ale czy na pewno w tych trudnych czasach, nauka o szczęściu jest tym, co pozwoli te trudne czasy przetrwać?

    W odpowiedzi na to pytanie w psychologii pojawił się nowy termin — rezyliencja albo antykruchość. Pisze o tym Nassim Nicholas Taleb w swojej książce „Antykruchość. Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy”. Jest to odporność 2.0.

    Czym jest odporność? Jeśli ściśniemy gumową piłkę, a później puścimy, ona wróci do swojej pierwotnej formy.

    Czym w takim razie jest antykruchość albo rezyliencja? Nasz system mięśniowy jest właśnie antykruchy. Jeżeli pójdziemy na siłownię i damy mięśniom obciążenie, czyli pewien rodzaj stresu, mięśnie staną się silniejsze i większe. Jeżeli nauczymy się być rezylientnymi, to pozwoli nam rosnąć, rozwijać się i stawać się lepszą wersją siebie pod wpływem stresu oraz trudnych zewnętrznych wydarzeń. Jest to właśnie klucz do bycia szczęśliwym w trudnych czasach.

    Jak możemy nauczyć się być rezylientnymi?

    Tal Ben-Szachar twierdzi, że pierwszym krokiem do bycia rezylientnym jest pozwolenie sobie na bycie człowiekiem. Czyli pozwolić sobie przeżywać cały spektrum emocji, w tym i te trudne. Nie karać siebie za to, że się złościsz. Zauważ tę emocję, daj jej prawo istnieć. To jest tylko emocja, to nie jesteś Ty. Ona pojawiła się, żeby coś Ci przekazać. W przypadku złości może być to informacja, że Ty lub ktoś przekracza Twoje granice albo zaniedbujesz swoją potrzebę. Smutek jest naturalną i normalną odpowiedzią na poczucie utraty (osoby, celu). Dzięki smutkowi wiemy, co jest dla nas ważne i próbujemy to zdobyć. Każda emocja jest jakąś informacją o nas samych. Jeżeli nauczymy się zauważać, akceptować i słyszeć swoje emocje, pozwoli to nam zwiększyć swój poziom szczęścia. Jak mówi Tal Ben-Szachar: „Żeby być szczęśliwym, pozwól sobie najpierw być nieszczęśliwym”.
    Łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić? Tal Ben-Szachar w swojej książce „Jak cieszyć się życiem. Dobrostan w pięciu odsłonach” mówi, że możemy zacząć od trzech prostych kroków:

    Popłacz. Jeżeli jest Ci smutno, buzują w Tobie emocje, pozwól sobie się wypłakać. Podczas płaczu wytwarzamy oksytocynę, hormon miłości, który pozwala dobrze się czuć wewnętrznie. Oprócz tego uwalniamy opiaty, naturalne substancje uspokajające. Także płacz naprawdę jest uzdrawiający.

    Wygadaj się. Metoda wyśmienicie znana każdej kobiecie. Oczywiście, chodzi o taką rozmowę, w której możemy szczerze, otwarcie, z zaufaniem do drugiej osoby opowiedzieć o swoich emocjach. Dlatego terapia jest tak bardzo pomocna. Nawet sam fakt, że możemy uzewnętrznić, wypowiedzieć to, co się dzieje w środku, okazuje ogromny pozytywny wpływ na samopoczucie.

    Pisz dziennik. James W. Pennebaker w swoim artykule naukowym „Pisanie o emocjonalnych przeżyciach jako proces terapeutyczny” przytacza badania, które pokazują, że regularne pisanie o tym, co czujemy i przeżywamy, ma pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne i samopoczucie. Prowadzenie dziennika nawet raz w tygodniu i opisanie wszystkich przykrych doznań, trudnych emocji pozwalają te emocje przeżyć, uwolnić i zaakceptować, dzięki czemu lepiej się czujemy. Dla mnie prowadzenie dziennika obok jogi i medytacji jest najlepszym narzędziem do bycia w kontakcie samej ze sobą, do przeżywania i odpuszczania trudnych emocji, do bycia uważną, do zauważania małych codziennych radości oraz do lepszego poznawania siebie.

    Podsumowując, aby być bardziej szczęśliwą, pozwól sobie czasami być nieszczęśliwą. Znajdź swój sposób, jak możesz przeżywać i odpuszczać trudne emocje? Czy od czasu do czasu popłaczesz sobie w poduszkę? A może zorganizujesz regularne spotkania z koleżankami lub koleżanką? A może zdecydujesz się na wizyty u terapeuty? A może już teraz wpisz do kalendarza 10 minut na poranne lub wieczorne prowadzenia dziennika.
    Pamiętaj, że dbając o bycie szczęśliwą, ucząc się bycia rezylientną, przekazujesz to do swojego najbliższego otoczenia, służysz pozytywnym przykładem, uczysz w naturalny sposób tego swoich dzieci. Krótko mówiąc, zwiększasz ogólny poziom szczęścia. 🙂 Sama odpowiedz sobie, czy warto w to zainwestować swój czas.

    Więcej o psychologii znajdziesz tutaj.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY