Więcej...

    Dźwięk tłuczonej szklanki

    Jestem emerytką, czy to piękny stan? Pewnie tak, mam dużo czasu na przemyślenia dotyczące życia. Czasami robię sobie kawę, taką plujkę, jak przez całe życie piłam. Siadam przy stole, kroję ciasto i analizuje. Mam wrażenie, że powinnam się z pewnymi ludźmi i pewnymi sytuacjami rozliczyć. Przez wiele lat brakowało mi odwagi. Najtrudniej będzie mi rozliczyć siebie w stosunku do moich decyzji, bo po latach wydają się głupie i mam poczucie, że wiele zmarnowałam. W świetle takiego obrazu sytuacji, zwyczajnie po prostu jest mi przykro, a ta kawa już nie jest tak słodka, ciasto też nie pomaga dosłodzić życia. Posłuchajcie mojej historii.

    Od razu na wstępie zaznaczam, że moja historia nie jest prosta. Pewnie dla obecnych, współczesnych kobiet, takie sytuacje są nie do pomyślenia, ale 40 lat temu nie widziałam innego rozwiązania. Żyłam z człowiekiem, który pił, bił, i który nie dawał mi zbyt wielkiego poczucia bezpieczeństwa i nawet nie wiem, czy kiedykolwiek mnie kochał.

    O zmarłych źle się nie mówi. Ja o moim mężu mogłabym wiele powiedzieć złego, i tylko złego. Przeżyliśmy razem czterdzieści długich lat, okupionych litrami łez i siniaków, chociaż chyba nawet nie siniaków, tylko ran na psychice i na moim poczuciu własnej wartości. Wyszłam za mąż mając 27 lat, jak na tamte czasy to byłam już, prawdę mówiąc, starą panną i niewiele osób dawało mi szansę na to, że kiedykolwiek znajdę jakiegokolwiek faceta, który mnie zechce. Nie, że pokocha, bo jakby o miłości niewiele wtedy się mówiło, ale po prostu zechce, jak przedmiot. Nie myślałam tak o sobie, po prostu nie miałam chęci bycia matką i żoną.

    W końcu trafił się taki, na szczęście moich rodziców, który mnie chciał. Moi rodzice szybko jakby podjęli decyzję, że tak, to jest ten i bez jakiejkolwiek refleksji nad tym, jaki to człowiek, szybko wskoczyłam w suknię ślubną i pobiegłam pod ołtarz, bo oczywiście tylko ołtarz wtedy miał znaczenie. Potem nadeszła wielka impreza, po tej wielkiej imprezie zbieranie męża spod stołu…

    Wiedziałam, że pił zanim powiedziałam to magiczne tak, ale w sumie nie wiem co sobie myślałam. Wszyscy pili, a przynajmniej tak mi wmawiano, że nie ma sensu oczekiwać, bo jakby alkohol jest na porządku dziennym, jak śniadanie, obiad czy kolacja. Nikt nie przywiązuje do tego wagi, ile pije i jak pije. Szybko zorientowałam się, że życie z nim nie będzie łatwe.

    Mieszkaliśmy w małym mieście, w centralnej Polsce. O pracę nie było trudno, ale też nie było łatwo, o to, aby w tej pracy godnie zarobić. Szybko zaszłam w ciążę, przecież słyszałam, że zaraz będę mieć trzydzieści lat i już nigdy nie zajdę w ciążę. Nawet myślałam sobie, że po tej trzydziestce, to trzeba kupić miejsca na cmentarzu i jakby życie się kończy. Najpierw syn, potem córka i znów syn, małe odstępy pomiędzy dziećmi powodowały, że sterty prania i pieluch, i krzyków w nocy, jak nie dzieci, to pijanego męża, zagłuszały wszystko co we mnie pracowało. A działo się w środku mnie… Było dużo żalu, bólu, nie czułam się ani matką, ani żoną, byłam w jakimś więzieniu, w którym wykonywałam obowiązki.

    Mąż często wracał do domu pijany, krzyczał po nocach, trzaskał drzwiami, a ja próbowałam uspokoić dzieci, które nie chciały spać. W sumie sama nie mogłam spać w takim hałasie. Do dziś, po nocach śnią mi się szklanki, które upadają na podłogę, na ten cholerny lenteks w kuchni.

    Ręka, która waliła w stół, uderzała też czasem w moją twarz. Słyszałam, że jestem głupia, że do niczego się nie nadaję, że wyglądam źle i źle się zachowuje. W sumie to nawet nie wiem, jak ja się zachowywałam, bo miałam wrażenie, że moje życie to ciągłe zastanawianie się jak i z czego ugotować obiad, jak uspokoić dzieci, żeby móc chociaż przez chwilę pobyć w ciszy. Jak się domyślacie moja cisza była tylko wtedy, kiedy naprawdę cała trójka spała, a mój mąż zapomniał wrócić do domu z pracy, bo i tak się zdarzało.

    Dzieci rosły i patrzyły na całą sytuację, żeby nie powiedzieć na ojca, który wygląda coraz gorzej. Ja cierpiałam, chociaż najpierw miałam etap buntu, a potem nastał etap ciszy. Nie buntowałam się, nie chciało mi się. Do dziś pamiętam te wszystkie święta, których nie mogę nazwać świętami, te wszystkie sylwestry, których nie mogę nazwać balami, te wszystkie Wielkanoce, gdzie zapomniano zjeść śniadania. Pamiętam te wszystkie dni, te uporczywe upały latem i straszne zimne zimy. Jedyne co sobie umiem teraz powiedzieć to: po co? Co takiego działo się, że tam byłam, że pozwoliłam na to, żeby tak cierpieć i że pozwoliłam, żeby moje dzieci tak cierpiały.

    To jest smutny rachunek, który sobie wystawiam i nie wiem, co mam z nim zrobić. Mój mąż nie żyje, a dzieci mają swoje życie. Nie chcę mówić, że dopiero jak on umarł, to zaczęłam mieć święty spokój, ale szczerze to trochę tak jest. Do ostatniego dnia alkohol rządził jego życiem i dopiero teraz moje dzieci przyjeżdżają do domu. Siadają i pijemy w spokoju kawę i jemy ciasto, jakby nie boimy się, że zaraz wpadnie rozszalały, pijany, wzburzony człowiek i będzie tłuc co popadnie.

    Smutne to, jakby nie próbuję sobie nakładać kary za to, co robiłam, to jest już za późno na karę. Trochę straciłam czasu w tym życiu… jakieś 40 lat. Czasem zastanawiam się, co by było, gdybym nie poddała się presji, ale wszyscy się poddawali presji. Szczerze, to chciałabym osiągnąć spokój jeszcze za życia, ale nie taki, jak w domu, kiedy dziś cisza wypełnia pokoje, tylko taki spokój w głowie, żeby sobie samej wybaczyć. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda i że zapomnę, że straciłam te 40 lat. Chociaż akurat to pewnie jest niemożliwe.

    Paulina Oleśkiewicz — kobieta nieszablonowa, szukająca swojej drogi i samej siebie. Zakładała firmy i je traciła, otarła się o wojsko, pracowała na budowie, cały czas największą przyjemność sprawiało jej słuchanie ludzi. I tak dotarła do miejsca, w którym jest teraz — realizuje się w life coachingu, ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Z powodzeniem pisze i nadal szuka. Przedstawione historie są historiami ludzi, z którymi w swojej pracy i życiu się spotkała.

    Więcej o psychologii znajdziecie tutaj.

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Proszę wpisać swój komentarz!

    Akceptuję Politykę prywatności / RODO i Regulamin serwisu

    Proszę podać swoje imię tutaj



    Inne w kategorii

    PARTNERZY